„Moja babcia poślizgnęła się i złamała rękę”. Za nieodśnieżony chodnik możesz słono zapłacić. I nie chodzi o mandat

– Moja babcia poślizgnęła się na oblodzonym chodniku na gdańskiej Zaspie i złamała rękę – pisze pani Aleksandra. Słuchaczka Radia Gdańsk szuka świadków zdarzenia. Podobnych sygnałów jest więcej. Nie wszyscy z państwa pamiętają, że w tego typu przypadkach można żądać odszkodowania, a niektórym poszkodowanym należy się renta.

W poniedziałek pisaliśmy o nieodśnieżonych schodach do tunelu prowadzącego na peron SKM w Gdyni Chyloni. – Od opadów śniegu minęło dobre kilka godzin, a schody nieposypane. Gdyby ludzie tego nie „rozchodzili”, to byłaby masakra. Już dwie kobiety przede mną prawie wywinęły konkretnego orła. To jest przecież centrum miasta, ktoś się tym interesuje? – napisał słuchacz Radia Gdańsk i przysłał zdjęcia.

Wojciech Folejewski, zastępca dyrektora gdyńskiego Zarządu Dróg i Zieleni, tłumaczył, że pracowników ZDiZ jest zbyt mało, by mogli dotrzeć od razu wszędzie, a priorytetem jest odśnieżenie dróg. Sprawę komentowali państwo na facebookowym profilu Radia Gdańsk, wskazując także inne miejsca w Trójmieście, które niestety są niebezpieczne z powodu oblodzenia.

„MOJA BABCIA ZŁAMAŁA SOBIE RĘKĘ”

Pojawiły się także opinie, że „rozdmuchujemy błahą sprawę”. W międzyczasie dostaliśmy jednak kolejne powiadomienia, takie jak to od pani Aleksandry.

– Szanowni Państwo, moja babcia po wyjściu z autobusu nr 124 około godziny 11:45 w poniedziałek na chodniku niedaleko przystanku przy ulicy Leszczyńskich na Zaspie, na wysokości parkingu zamkniętego, poślizgnęła się i upadła na oblodzonym, nieposypanym chodniku i złamała rękę. Dopiero po ponad godzinie od zgłoszenia wypadku do administracji, przyjechały służby posypać chodnik piaskiem. Jeśli ktoś był świadkiem tego zdarzenia, bardzo proszę o kontakt – napisała pani Aleksandra na Facebooku.

Jak mówi pani Aleksandra, posypujący drogę pracownicy machali jej, gdy robiła zdjęcia, zbierając dokumentację dla firmy ubezpieczeniowej. To mogłoby być sympatycznym gestem, gdyby nie to, że babcia pani Aleksandry trafiła do szpitala, przez minimum 6 tygodni będzie miała unieruchomioną rękę, a potem zapewne czeka ją rehabilitacja.


SPÓŁDZIELNIA: „NIE ODPOWIADAMY ZA TEN CHODNIK”

Zapytaliśmy pracowników Spółdzielni Mieszkaniowej Rozstaje, dlaczego chodnik posypano piaskiem dopiero po zgłoszeniu.

– Chodnik wzdłuż parkingu przy ul. Leszczyńskich nie leży w zasobach S.M. Rozstaje, ale gminy miasta Gdańska. Wobec czego jego odśnieżanie w okresie zimowym nie leży w gestii spółdzielni, a gminy. Mimo to zdarza się, że nasze służby na zgłoszenie lokatorów lub widząc bezczynność właściciela, posypują chodnik, żeby zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom. Informujemy, że wielokrotnie telefonicznie interweniowaliśmy u właściciela chodnika w sprawie jego odśnieżania, co niestety nie zawsze przynosiło skutek – powiedziała nam Magdalena Siekierka z S.M. Rozstaje.

Magdalena Kiljan, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku twierdzi jednak, że według jej wiedzy „za utrzymanie chodnika wzdłuż parkingu przy ul. Leszczyńskich na Zaspie odpowiada spółdzielnia, jako właściciel działki, do której chodnik przylega”. Pani Aleksandra zapytała o to pracownika parkingu, przy którym doszło do wypadku, on także miał stwierdzić, że teren należy do spółdzielni.

TO WAŻNE, JEŚLI CHCEMY SKIEROWAĆ SPRAWĘ DO SĄDU

Gdyby babcia pani Aleksandry chciała wnieść sprawę do sądu, musiałaby ustalić osobę lub instytucję odpowiedzialną za zaniedbanie, a następnie, już przed sądem, udowodnić jej winę, by dostać odszkodowanie.

– Ludzie nie wiedzą, że ZDiZ zajmuje się utrzymaniem tylko części chodników. Odpowiedzialność za wiele ciągów pieszych, schodów terenowych przylegających bezpośrednio do nieruchomości położonych np. przy obiektach handlowych, prywatnych lub publicznych nieruchomościach spoczywa na właścicielu lub zarządcy nieruchomości, wzdłuż której obiekt przebiega – przypomina Magdalena Kiljan.

Mówią o tym zapisy ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z 13 września 1996 roku. Odpowiedzialność za zaniedbania wynika natomiast z art. 415 Kodeksu cywilnego – kto ze swojej winy wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia.

MOŻNA DOSTAĆ ODSZKODOWANIE, NAWET RENTĘ

O tym, czy osobie poszkodowanej przyznane zostanie odszkodowanie, decyduje sąd. Jeśli oceni on, że winny jest właściciel bądź zarządca terenu odpowiedzialny za odśnieżanie utrzymanie chodnika, obciąży go kosztami. Zatem teoretycznie babcia pani Aleksandry mogłaby ubiegać się o odszkodowanie obejmujące np. koszty leczenia, rehabilitacji, a także zadośćuczynienia ze doznaną krzywdę. Osoby, które pracują zawodowo mogą ubiegać się też o odszkodowania za utracony w wyniku niezdolności do pracy zysk. Renty mogą zażądać ci, którzy w wyniku wypadku utracili całkowicie lub częściowo zdolność do pracy.

Trzeba jednak pamiętać o tym, żeby zebrać potrzebną dokumentację: zrobić zdjęcie miejsca wypadku, znaleźć świadków. Powinno się także zachować dokumentację medyczną oraz dowody zapłaty za usługi medyczne i leki. Prawnicy radzą też, żeby na miejsce zdarzenia wezwać straż miejską, która sporządzi notatkę.

OBLODZONY CHODNIK ZGŁOŚ STRAŻY MIEJSKIEJ

Nieodśnieżony lub oblodzony chodnik można zawsze zgłosić straży miejskiej, korzystając z numeru alarmowego 986.

– Każdy sygnał jest sprawdzany przez strażników. Jeśli są podstawy do podjęcia interwencji, to jest ona podejmowana. W wielu przypadkach pożądany skutek odnosi rozmowa z zarządcą nieruchomości odpowiedzialnym za jej zimowe utrzymanie – mówi Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku. – W czasie poprzedniej zimy strażnicy podjęli 836 interwencji wobec administratorów nieruchomości, którzy nie dopełnili zimowych obowiązków, nałożyli 18 mandatów na łączną kwotę 1650 złotych, a w 82 przypadkach poprzestała na pouczeniach. Sporządzili też jeden wniosek do sądu.

W tym sezonie straż miejska pouczała zarządców nieruchomości 23 razy. Mandatu nie dostał jeszcze nikt. Za nieodśnieżenie można zapłacić 100 zł. Za nieusunięcie sopli lub nawisów śnieżnych, które zagrażają przechodniom nawet 500 zł, tyle samo, jeśli odśnieżając, zepchniemy śnieg na jezdnię.

POŚLIZGNĄŁ SIĘ I STRACIŁ ŻYCIE

W lutym 2017 roku opisywaliśmy sprawę mężczyzny, który poślizgnął się i uderzył głową w chodnik. Do zdarzenia doszło w Miastku. 39-latek stracił przytomność, był reanimowany przez policjantów, a potem przez załogę karetki pogotowia. Niestety, zmarł (więcej o sprawie >>> TUTAJ). To przykład tego, że upadek może być tragiczny w skutkach, a na osobach odpowiedzialnych za odśnieżanie ciąży duża odpowiedzialność. 

Straż miejska w gdańsku podpowiada, jak należy odśnieżać >>> TUTAJ.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj