Żaglowiec we wtorek ma osiągnąć pływalność. Prace grupie nurków utrudnia jednak porywisty wiatr.
„Knudel” na powierzchnię wydobyty zostanie za pomocą dwóch specjalnych poduszek powietrznych, z których każda ma dwadzieścia dwie tony wyporności. Te zamontowane zostaną przy obu burtach jednostki, a gdy ta osiągnie pływalność, wypompowana zostanie z niego woda.
„JACHT TRZEBA WYCIĄGAĆ POWOLI”
– Cała procedura jest dość mocno skomplikowana – mówi Henryk Dzierga, kierownik robót podwodnych z firmy wydobywającej „Knudla”. – Jacht trzeba wyciągać powoli, systematycznie, aby nie przewróciła się na jedną, bądź drugą burtę. Zamierzamy wyprostować jacht za pomocą poduszki powietrznej, którą podczepimy pod burtę, na którą żaglowiec się przechylił. Kolejnego dnia przeciągniemy pasy pod kilem, doczepimy kolejną poduszkę powietrzną do drugiej burty i zaczniemy wyciąganie do momentu, aż jacht osiągnie pływalność.
PRZEPROWADZONE ZOSTANĄ PRACE NAPRAWCZE
Jacht docelowo ma zostać wyciągnięty na brzeg. Armator jednostki Adam Wojciechowski zapowiedział, że zamierza przetransportować go do swojego zakładu, gdzie osuszy żaglowiec i przeprowadzi prace naprawcze.
– Najpierw jacht, na cumach, będziemy musieli przeciągnąć do pirsu na stacją benzynową. Dopiero tam będzie można go wyciągnąć dźwigiem na brzeg – mówi Adam Wojciechowski. – Rozmawiałem już z firmą transportową, która jest gotowa do przetransportowania jachtu do Rumi. Nie jest to proste zadanie, bo żaglowiec ma 12 metrów długości i waży 32 tony – dodaje Wojciechowski.
ZATONĄŁ W POŁOWIE STYCZNIA
„Knudel” na dnie gdyńskiej mariny osiadł przed niespełna dwoma tygodniami. Według Adama Wojciechowskiego, który opiera się na zdjęciach podwodnych poszycia żaglowca wykonanych w środę, w burcie „Knudla” wybita została 10-centymetrowa dziura.
Marcin Lange/hb