Chłopcy bawili się w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 6, nie są uczniami tej placówki. Ktoś po południu zauważył, że nastolatkowie nie mogą utrzymać równowagi i wezwał policję.
– Patrol przywiózł ich do nas, słaniali się na nogach, były wymioty i brak kontroli nad sobą. Nasz doświadczony lekarz orzekł, że to może być nie tylko alkohol, ale mogły być przyjęte również jakieś inne środki, na przykład dopalacze – mówi Ryszard Śnieżek, dyrektor Ośrodka Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Słupsku.
1,6 i 1,7 PROMILA ALKOHOLU W WYDYCHANYM POWIETRZU
– Lekarz zdecydował, by wezwać pogotowie, przyjechała karetka, ale bez lekarza. Załoga ambulansu zażądała od nas skierowania do szpitala, ale my jako ośrodek nie możemy zrobić. W końcu przyjechali prawni opiekunowie dzieci i napisali oświadczenie, że biorą odpowiedzialność za stan zdrowia nastolatków i zabrali nastolatków do domu. Obaj chłopcy mieli odpowiednio 1,6 oraz 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu – dodaje Ryszard Śnieżek.
Policja zawiadomi o sprawie sąd rodzinny i nieletnich.
Przemysław Woś/mich