Wielogodzinne „okienka” i brak kontaktu z wykładowcami. Co nie podoba się studentom w ich planach zajęć?

Długie „okienka” i zajęcia zaczynające się chwilę po 6:00 – to tylko niektóre niedogodności w planach zajęć, z którymi borykają się studenci publicznych gdańskich uczelni. Na co jeszcze narzekają i co na to planiści?

Ci, którzy studiują dziennie, wiedzą, że to wcale nie oznacza, iż nie będą musieli przychodzić na zajęcia wieczorem, a zanim pojawi się poprawny plan, przyjdzie im trochę poczekać. Na narzucane im warunki studenci niewiele mogą poradzić.

PLAN DLA KAŻDEGO

– Układanie planu zajęć to bardzo długi proces – mówi dr Magdalena Wawrzyniak-Śliwska, zastępca dyrektora ds. kształcenia z Instytutu Anglistyki i Amerykanistyki Uniwersytetu Gdańskiego. – Bierzemy pod uwagę życzenia wykładowców i studentów. Na plan nikt się nie skarży. Jedyne prośby, z jakimi przychodzą do nas studenci, to przełożenie ćwiczeń czy wykładów na inny dzień lub godzinę. Problemami często są sale, bo wiadomo, że jednego dnia nie możemy zarezerwować tego samego pomieszczenia dla kilku grup – dodaje. Jak się jednak okazuje, nie na każdym kierunku i uczelni wszystko jest tak uporządkowane i zadowala studentów.

NIEPRZYCHYLNE GODZINY I BRAK KONTAKTU

– Zajęcia mamy od 6:25, a najpóźniej kończymy o 22:00 – zaczyna studentka Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Dowiedzieliśmy się o tym dopiero po rozpoczęciu nowego semestru, bo wtedy wykładowcy poinformowali nas, że mamy coś do odrobienia. Opiekunka roku nie rozpisała nam planu zajęć, po prostu użyła tego z zeszłego roku. Przez to w rozpisce mamy zajęcia nawet w przerwie świątecznej. Z opiekunką w ogóle nie ma kontaktu, nie odpisuje ani na maile, ani nie odbiera telefonów – tłumaczy studentka. Problem jest także z salami, które nie zostały zarezerwowane i wykładowcy muszą przekładać zajęcia, bo te nie mają gdzie się odbyć.

MNÓSTWO „OKIENEK”

Na Politechnice Gdańskiej większy problem jest z czymś innym. – Zdarzało się tak, że jedyne zajęcia, jakie miałam w ciągu dnia, zaczynały się o 18:00 i kończyły o 20:00. Było też i tak, że chodziłam na uczelnię na 7:00, tylko na godzinę, a później miałam pięciogodzinne „okienko”. Kolejne zajęcia trwały od 13:00 do 19:00 – mówi Justyna, która studiowała na PG.

Z GDAŃSKA DO WARSZAWY

– Zobaczyłam, że na planie mamy wpisane zajęcia w Warszawie – mówi studentka kulturoznawstwa z Uniwersytetu Gdańskiego. – Był to przedmiot Dziedzictwo kultury w epoce cyfryzacji. Jak się później okazało, zajęcia przez niepewne finansowanie, nie są obowiązkowe. Od początku semestru letniego plan zmienił się cztery razy. Zajęcia mamy często w blokach – 2 lub 4 razy na semestr. Trwają wtedy po 8 godzin. Nie jestem w stanie przyswoić wiedzy przekazywanej w tym czasie – dodaje na zakończenie.

Patrycja Oryl/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj