Sparaliżowane leżały na mrozie, skomleniem zaalarmowały mieszkańców. Dramatyczny los dwóch psów w Słupsku [ZDJĘCIA]

Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami interweniowało na terenie prywatnej posesji przy ulicy Gdańskiej.

TOZ powiadomili mieszkańcy, których zaniepokoiło długie piszczenie i skomlenie zwierząt. Okazało się, że pod niewielką wiatą, na gołej ziemi, leżą dwa psy stróżujące. Zwierzęta miały poważne problemy z poruszaniem się – obracały jedynie głowami.

TOZ na terenie prywatnej posesji przy ulicy Gdańskiej przeprowadziło dwie interwencje. Za pierwszym razem inspektorzy nie mogli zobaczyć stanu zwierząt. Słyszeli jedynie ich skomlenie. Zostali natomiast zapewnieni, że weterynarz zajmie się psami. Tak się jednak nie stało, dlatego przeprowadzono kolejną interwencję. Za drugim podejściem pracownicy TOZ oraz Straż Ochrony Zwierząt weszli na posesję i zobaczyli przerażający widok. Psy leżały praktycznie bez ruchu najprawdopodobniej przez kilkanaście dni lutego.

„WSZYSCY PŁAKALIŚMY, OPRÓCZ WŁAŚCICIELA”

– Te psy warunków nie miały, ponieważ każdy pies musi mieć budę lub odpowiednie schronienie, które go chroni od zimna, od wiatru i deszczu. Natomiast one leżały pod schodami, później właściciel dał im trochę słomy, ale to nie są odpowiednie warunki dla psów stróżujących. One miały właściciela, to nie były jakieś bezdomniaki. W tych warunkach, w których były, mógł się jedynie pogorszyć ich stan chorobowy – mówi Barbara Aziukiewicz, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Słupsku.

– Interwencja była bardzo emocjonalna. Wszyscy płakaliśmy, bo widok psów był wyciskający łzy z oczu. Płakaliśmy my wszyscy inspektorzy, oprócz samego właściciela – dodaje Marta Śmietanka, kierownik Schroniska dla Zwierząt w Słupsku.

SPARALIŻOWANE NA MROZIE

Pracownicy TOZ przypuszczają, że zwierzęta przez ostatnie dni srogich mrozów leżały na gołej ziemi praktycznie bez ruchu i żadnej opieki. Nie były wychudzone ani zagłodzone. Brakowało im natomiast opieki weterynaryjnej i jakiegokolwiek ciepłego schronienia.

– To są psy stare, 14-letnie. Ale to nie znaczy, że musimy je skazywać na zaniedbanie i śmierć. Tym bardziej, że ustawa wyraźnie mówi, że właściciel ma obowiązek zapewnić odpowiednie warunki i leczenie – podkreśla prezes Aziukiewicz.

JEDEN PIES TRAFIŁ DO SCHRONISKA

Właściciel zrzekł się psów na rzecz TOZ. Lekarz weterynarii po sprawdzeniu ich stanu zdrowia zdecydował, że jednego „stróża” należy uśpić. O życie drugiego cały czas toczy się walka.

TOZ o sprawie zamierza zawiadomić policję. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 2 lat więzienia.

 

Paweł Drożdż/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj