Jedenastoletni Łukasz z Gdańska dostał szansę na samodzielne funkcjonowanie. W sobotę wylatuje do Filadelfii na leczenie. Wciąż jednak brakuje środków na operację chłopca. Łukasz Cabaj z Oruni cierpi na wrodzoną łamliwość kości. Ma też padaczkę i kłopoty metaboliczne, które są następstwem choroby genetycznej.
Chłopiec ma duże szanse na odzyskanie sprawności na tyle, by samodzielnie funkcjonować. Teraz jeździ na wózku lub leży. Rok temu dostał się na leczenie do klinki w Omaha w USA, ale nie wyjechał, bo przypadek chłopca okazał się zbyt skomplikowany. Przeszkodą była też niewystarczająca suma pieniędzy, którą udało się zebrać przez fundację Ratujmy Kręgosłup Łukaszka i dzięki akcjom charytatywnym.
Klinika przekierowała chłopca do ośrodka w Wilmington Delaware w Filadelfii. Chłopiec z mamą lecą tam w sobotę. – Klinika wystawiła rachunek na 1,5 miliona złotych. Udało nam się zebrać jedną trzecią środków potrzebnych na leczenie i operację. W tej chwili brakuje 470 tysięcy złotych na operację – przyznaje Anna Cabaj, mama chłopca. – Nie mogłam powiedzieć, że nie uzbierałam całej sumy, bo zostałabym cofnięta na koniec kolejki albo by nie pozwolono mi się do niej w ogóle zapisać. Zagrałam va banque – mówi Anna Cabaj, mama chłopca. Klinika w Filadelfii zgodziła się leczyć chłopca w trzech etapach. Możliwe jednak, że już podczas pierwszego pobytu dojdzie do operacji Łukasza.
ZAGRAĆ Z BŁASZCZYKOWSKIM
Zanim Łukasz trafi do kliniki ortopedii przejdzie serię badań. – Pierwsza klinika, do której jedziemy, to klinika genetyki, następne to klinika neurologii z uwagi na padaczkę Łukasza, chorób metabolicznych i wrodzonej łamliwości kości. Ostatnim etapem jest pobyt w klinice ortopedii, w której Łukasz przejdzie operację kręgosłupa – mówi pani Anna. I wtedy pojawi się problem finansowy, bo na samą operację wciąż brakuje środków. Dlatego już teraz uruchomiono kolejną zbiórkę. Pieniądze można wpłacać przez konto Pomagam.pl i przez fundację Ratujmy Kręgosłup Łukaszka.
Łukasz w rozmowie z naszą dziennikarką przyznał, że denerwuje się wyjazdem. Boi się bólu jaki będzie musiał znieść podczas podróży – zwłaszcza wtedy, kiedy będzie musiał siedzieć na wózku. Chciałby też, żeby leczenie w USA odbyło się w kilku etapach, bo zdaje sobie sprawę z tego, że wciąż brakuje pieniędzy na operację. Ma jednak nadzieję, że nabierze sił, wyzdrowieje i spełni swoje największe marzenie – zagra w piłkę z Kubą Błaszczykowskim.