Wielu ekspertów uznaje go za najgroźniejszy z polskich okrętów. To też najmłodsza z naszych jednostek podwodnych. Problem w tym, że od blisko czterech lat jest w remoncie. Mowa o okręcie podwodnym ORP Orzeł, który – wiele na to wskazuje – w ciągu kilku najbliższych miesięcy w końcu wróci do służby. ORP Orzeł teoretycznie powinien wrócić do służby w 2015 roku. Wtedy miał zakończyć się rozpoczęty rok wcześniej remont. Tyle teorii, bo w praktyce Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni miała poważne kłopoty z dokończeniem prac.
Terminy oddania jednostki wciąż przesuwano, a prawdziwym zwieńczeniem tych kłopotów był niewielki pożar, który wybuchł na pokładzie Orła jesienią ubiegłego roku. Wiele jednak wskazuje, że to co najgorsze już za okrętem.
– Ogłosiliśmy przetarg, który ma na celu dokończenie wszystkich rozpoczętych i niedokończonych napraw. Nie zostały one ukończone ze względu na sytuację awaryjną, która wydarzyła się na okręcie. Mowa m.in. o sprawdzeniu i kalibracji systemu „atmosfera”, naprawie systemu analizy wodoru, czy naprawy zbiornika paliwowo-balastowego – mówi kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów w Gdyni.
Trwają też prace związane z usuwaniem skutków pożaru. Wszystkie prace powinny zakończyć się w ciągu kilku miesięcy o ile oczywiście nie pojawią się nieprzewidziane kłopoty.
ORZEŁ ZA SOKOŁA?
Więcej na ten temat w materiale przygotowanym przez Sylwestra Piętę po godzinie 17:00 na antenie Radia Gdańsk.