Pomorze straci 15 mln złotych na połączeniu Lotosu z Orlenem? Tak uważają radni sejmiku z PO, PiS zaprzecza

Na połączeniu Lotosu z Orlenem Pomorze może stracić 15 milionów złotych. Tak twierdzą radni sejmiku województwa z Platformy Obywatelskiej. W środę podczas sesji przyjęli apel do rządu, w którym sprzeciwiają się konsolidacji. – To spowoduje konkretne straty dla regionu, chociażby wynikające z braku podatku CIT – mówi radna PO Dobrawa Morzyńska. – Fuzja może wręcz oznaczać większe wpływy z podatku, większe możliwości dla firmy i być może nowe miejsca pracy – odpowiada radny PiS Jarosław Bierecki. – Pomorze straciłoby około 15 milionów złotych. To jest średnia z ostatnich pięciu lat. Za tę kwotę można zmodernizować trzy oddziały szpitalne, kupić skład pociągu podmiejskiego lub dotować remont ponad stu pomorskich zabytków. Do tego dochodzi utrata miejsc pracy czy mecenatów kultury, które Lotos prowadzi – tłumaczy radna PO Dobrawa Morzyńska.

Przeciwko apelowi zagłosowali radni Prawa i Sprawiedliwości. Jak mówi radny Jarosław Bierecki to przedwczesna decyzja, bo konsolidacja nie musi nieść negatywnych skutków dla Pomorza. – Może okazać się, że konsolidacja wpłynie pozytywnie na działalność spółki. Jeżeli następuje przejęcie kapitałowe, to siedziba spółki pozostanie w Gdańsku. Jeśli dojdzie do połączenia, to rolą zarządu województwa będzie porozumienie z rządem, by utrzymać odpowiednie dochody dla województwa z działalności rafinerii – tłumaczy Bierecki.

PKN Orlen 27 lutego poinformował o podpisaniu ze Skarbem Państwa listu intencyjnego w sprawie przejęcia kontroli kapitałowej nad Grupą Lotos w drodze nabycia minimum 53 procent akcji gdańskiej rafinerii.

SĄ WĄTPLIWOŚCI

Sejmik województwa pomorskiego, głosami radnych PO, przyjął także apel do ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej o właściwe zabezpieczenie finansowe i kadrowe Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie. Od stycznia przejęły one zadania lokalnych jednostek. Podstawowym zadaniem instytucji jest ochrona kraju przed powodzią. A jak mówi radny PO Jacek Bendykowski, są wątpliwości co do jej funkcjonowania.

– W ciągu trzech miesięcy zwolniła się część wykwalifikowanych pracowników, obniżono wynagrodzenia, zaniedbane są prace utrzymania wałów, które powinny być prowadzone. Jeśli dojdzie do wiosennych roztopów, to może być bardzo niebezpiecznie – tłumaczy Bendykowski.

„TO NORMALNE”

Piotr Zwara z ugrupowania „Polska Razem” nie poparł apelu. – Nowa instytucja powstała właśnie po to, by działania były bardziej efektywne. Połączenie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej i Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, zmniejszenie administracji, zwiększenie realnych działań, związanych z zabezpieczeniem przeciwpowodziowym: to wszystko leżało na sercu osobom, które zdecydowały o utworzeniu nowej jednostki. Działa ona dopiero od trzech miesięcy, więc to normalne, że na początku zdarzają się pewne perturbacje. Ale nie dzieje się nic złego – uważa Piotr Zwara.

W sprawie funkcjonowania Wód Polskich interweniowały także związki zawodowe. Ze względu na chaos organizacyjny, złe warunki pracy i niskie pensje nie wykluczają akcji protestacyjnej w całym kraju.

Joanna Stankiewicz/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj