Uczniowie dobrowolnie oddają telefony na przechowanie na czas lekcji. Do akcji, która trwała trzy dni, zgłosiło się 200 uczniów. – To pomysł jednego z uczniów naszej szkoły z klasy 2C, Macieja Wołka. Nam się ten projekt spodobał i ogłosiliśmy w szkole, że chętni mogą się zgłaszać. Zainteresowanie wyraziło sześć klas, w sumie około dwustu uczniów. Gospodarze zbierają telefony na trzeciej lekcji, robią listę i organizują pudełko na telefony. Najlepiej, żeby aparat był wyłączony. Gospodarz klasy przekazuje nam pudełko z listą i telefonami, a my chowamy całość w sejfie w księgowości – mówi Marzena Biskupska, pedagog szkolny. 

NA POCZĄTKU BYŁO NAJTRUDNIEJ

Uczniowie przyznają, że pierwsze chwile bez smartfonów w szkole były bardzo trudne. – Mam kłopot, bo stale sięgałam po telefon w kieszeni. W telefonie mam plan lekcji, którego nie pamiętam, więc musiałam go przepisać do zeszytu. Pierwszego dnia czułam niepokój, ale teraz jest lepiej. Wiem, że jestem uzależniona od telefonu, ale ten eksperyment pozwolił mi spojrzeć na tę sprawę z innej strony i wiem, że mogę się bez telefonu obyć. Nawet w domu odkładam go na półkę, nie muszę go mieć stale przy sobie – mówi jedna z uczennic.

UCZNIOWIE OTWARCI NA… SIEBIE

– Zauważyliśmy zmianę w zachowaniu uczniów. Na przerwach zaczęli ze sobą rozmawiać, poprzednio było tak: Pięć osób siedziało na ławce i wszyscy wpatrzeni w telefony. To duża różnica – dodaje Marzena Biskupska. – Korzystam z Facebook’a, Youtube’a i Snapchata. Zawsze na przerwie pierwsze co robiłem, to sprawdzanie „fejsa”. Teraz rozmawiam z kolegami, idziemy się przejść na długiej przerwie, jak jest ładna pogoda. Niektórzy korzystają z telefonów na lekcjach, wysyłają wiadomości lub czytają coś pod ławką. Teraz zauważyłam, że bez telefonów na matematyce jest większe skupienie – opowiadają uczniowie.

W najbliższy piątek w I LO w Słupsku odbędzie się debata oksfordzka, na której uczestnicy rozważą, czy zakazać używania telefonów komórkowych uczniom.

Przemysław Woś/pOr