78 lat temu Związek Radziecki wymordował ponad 21 tysięcy polskich żołnierzy. Nie wiadomo ilu z nich pochodziło z Pomorza. Rosjanie przyznali się do zbrodni dopiero po 50 latach. – Katyń to nasza Golgota Wschodu – mówią historycy.
– Mój ojciec Leon Puchowski był w Tczewie aspirantem Policji Państwowej. We wrześniu 1939 roku dostał rozkaz wyjazdu do Warszawy. Wsiadł w samochód i odjechał. Wtedy widziałam tatę po raz ostatni. Jego losy wyjaśniły się dopiero, kiedy znaleźliśmy go na liście katyńskiej – mówiła w ubiegłym roku Jadwiga Pejcheld.
Historycy szacują, że wiosną 1940 roku rozstrzelano ponad 21 tysięcy funkcjonariuszy Państwa polskiego, m.in. żołnierzy, urzędników i nauczycieli. Nie sposób określić, ilu z nich miało jakiekolwiek związki z Pomorzem. Na opublikowanej w ubiegłym roku „Tczewskiej Liście Katyńskiej”, autorstwa Marcina Kulińskiego figurują 64 biogramy. Wykaz ten dotyczycy wyłącznie mieszkańców z terenu powiatu tczewskiego.
PÓŁ WIEKU MILCZENIA ROSJAN
– Z radzieckiego punktu widzenia to była bardzo niebezpieczna grupa, inteligentna i sprawna a przy tym nie poddająca się indoktrynacji. Nie na darmo mówi się o Katyniu, jako Golgodzie Wschodu. W dołach katyńskich zginął, między innymi ppłk. Józef Trepto dowódca 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, który stacjonował w Starogardzie – mówi Zbigniew Potocki z Muzeum Ziemi Kociewskiej.
Masowe groby w Katyniu odkryto w październiku 1941 po agresjii Niemiec na Związek Radziecki. W okresie Polski Ludowej tematyka katyńska objęta była zapisem cenzorskim. Rosjanie do zbrodni przyznali się dopiero w kwietniu 1990 roku.