?Około stu osób wzięło w sobotę udział w happeningu „Stop seksualizacji naszych dzieci”. Przed urzędem miejskim w Gdańsku protestowali przedstawiciele środowisk prawicowych, różnych organizacji i mieszkańcy. Są przeciwni działaniom miasta, które ich zdaniem demoralizują dzieci.
Chodzi między innymi o niektóre zapisy w przygotowywanym Modelu na Rzecz Równego Traktowania czy broszurę edukacyjną „Zdrowe love”, w której znajdują się informacje o antykoncepcji czy homoseksualizmie.
– Jesteśmy zaniepokojeni tym, że Gdańsk rozpoczyna coś, co my nazywamy pełzającą rewolucją seksualną. Nie możemy się na to zgodzić. Uważamy, że dzieci mają prawo do poszanowania, wychowania w czystości, mają prawo do szacunku wobec swojej niewinności. Dzieci nie muszą się zamartwiać problemami ludzi dorosłych – mówił Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty.
Uczestnicy happeningu skandowali hasła: „cała Polska chroni dzieci”, „nasze dzieci nasza sprawa nie urzędu to zabawa” czy „ręce precz od naszych dzieci”.
UWAŻAJĄ, ŻE NIE POTRZEBA PROGRAMÓW
– Przyszliśmy tu całą rodziną bo chcemy zaprotestować przeciwko temu, co dzieje się w Gdańsku – mówił Radiu Gdańsk jeden z mieszkańców, który sam należy do zespołu pracującego nad Modelem na Rzecz Równego Traktowania. – Urząd miejski na czele z prezydentem próbują wprowadzić rekomendacje Modelu. Część z nich jak te dotyczące osób niepełnosprawnych czy starszych są jak najbardziej potrzebne, ale są zapisy, które służą demoralizacji i dają nowe przywileje grupom LGBT. Osoby z tego środowiska twierdzą, że czują się wykluczane i pomijane, ale moim zdaniem jest duża tolerancja dla takich osób. Nie potrzeba żadnych dodatkowych programów czy rekomendacji tylko miłości i szacunku dla tych osób i tego by w każdym człowieku zobaczyć jego godność. Zaproponowane rekomendacje mają za zadanie promowanie i forsowanie destrukcyjnych zachowań wśród społeczeństwa i na dłuższą metę będą szkodliwe dla społeczności gdańska – mówił.
WICEPREZYDENT ODPOWIADA
Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk odnosząc się do protestu napisał między innymi: „Jestem głęboko poruszony, że organizatorzy wydarzenia sprowadzają Prawa Człowieka do happeningu oraz traktują instrumentalnie potrzeby gdańszczanek i gdańszczan, którzy różnią się od nich (…) W toku prac nad modelem brały udział wszystkie gotowe i chętne do tego środowiska. Niektórzy katoliccy działacze wyłączali się z pracy, po czym do niej powracali. Manipulacją więc są stwierdzenia o dyskryminowaniu kogokolwiek. Panel obywatelski to nie zgromadzenie religijne, czy obrady jednej z partii lub grupy lobbystycznej. To narzędzie partycypacji, które z powodzeniem stosowane jest w Polsce, Europie i świecie, dające równe szanse wszystkim mieszkankom i mieszkańcom do samostanowienia”.
Organizatorzy sobotniego happeningu nie wykluczają, że w maju zorganizują kolejną akcję.
Aleksandra Nietopiel/mmt