„Mały ZUS” to projekt fundamentalny. I gospodarczo i społecznie [OPINIA]

Premier Mateusz Morawiecki podczas sobotniej konwencji PiS zapowiedział wprowadzenie tzw. małego ZUS dla przedsiębiorców prowadzących działalność w niewielkim rozmiarze. To znakomita zapowiedź. To niezwykle ważna i potrzebna zmiana, na którą patrzę z nieukrywanym zadowoleniem.
KAŻDY Z RÓWNĄ SKŁADKĄ

Przypomnijmy pokrótce istotę problemu ze składkami ZUS. Obecnie osoby prowadzące działalność gospodarczą płacą składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne w jednakowej, zryczałtowanej wysokości.

Podstawę wymiaru składek ZUS na 2018 rok stanowi 60 proc. prognozowanego średniego wynagrodzenia. Podstawa to kwota 2665,80 zł. W praktyce oznacza to swego rodzaju domniemanie, że każdy przedsiębiorca uzyskał przynajmniej taki przychód miesięczny.

W tej sytuacji składki ubezpieczeniowe w 2018 r. przekroczą 912 zł, a składka zdrowotna wyniesie ponad 319 zł. Każdy przedsiębiorca comiesięcznie w 2018 r. będzie płacił ponad 1200 zł składek. Wyjątkiem są osoby prowadzące działalność gospodarczą w początkowym okresie.

Co najważniejsze – niezależnie od skali przychodów składki ryczałtowe są takie same.

Dla osób okrzepłych na rynku, w atrakcyjnych branżach, w dużych ośrodkach, taki poziom składki może wydawać się wręcz niski. Ale w wielu branżach, a szczególnie w przypadku działalności sezonowej, opłacanie składek w takiej wysokości przez cały rok jest poważnym kłopotem, a czasami wręcz barierą rozpoczęcia działalności gospodarczej. W badaniach prowadzonych przez Business Centre Club aż 40 proc. przedsiębiorców wskazało, że obowiązek płacenia ZUS niezależnie od przychodów firmy jest poważną barierą prowadzenia działalności.

W tej sytuacji opłacanie tzw. małego ZUS, czyli procentowej składki od niższych dochodów, jest rozwiązaniem oczekiwanym od dawna.

WAŻNA ZMIANA

Kwotą graniczną dla stosowania „małego ZUS” ma być 250 proc. minimalnego wynagrodzenia. W 2018 r. byłaby to kwota 5250 zł miesięcznie. Do tej kwoty składki ZUS i podatek od przychodów byłyby wyliczane indywidualnie, proporcjonalnie do przychodów.

Wprowadzenie takiego rozwiązania miałoby 2 fundamentalne skutki, oba jednoznacznie pozytywne.

Po pierwsze, setki tysięcy osób mogłyby podjąć próbę prowadzenia samodzielnej działalności. Uwolniona zostanie społeczna energia, może nastąpić rozkwit przedsiębiorczości, szczególnie lokalnej.

Będzie to potężna zachęta do prowadzenia legalnej działalności, wyjścia z szarej strefy, legalizacji dotychczasowej pracy i aktywności prowadzonej „na czarno”, szczególnie w budownictwie i strefie usług.

Po drugie, pozytywny skutkiem będzie objęcie ochroną ubezpieczeniową i dostępem do bezpłatnego leczenia wielu osób. Systematyczne odprowadzanie niewygórowanych składek sprawi bowiem, że dla wielu osób skończy się problem bezpłatnego dostępu do lekarza.

Odprowadzanie składek na ZUS będzie wiązał się z pozytywnymi skutkami, np. nabyciem uprawnień do renty. Dla setek tysięcy ludzi „mały ZUS” może być szansą na uzupełnienie tzw. okresu składkowego, a w efekcie nabycia prawa do emerytury. Nawet jeśli poziom składek nie gwarantuje wysokich świadczeń w przyszłości, to sam fakt posiadania odpowiedniego stażu pracy może znacząco poprawić sytuację wielu osób.

Jesteśmy przekonani, że nowe rozwiązanie może przyczynić się do uruchomienia energii Polek i Polaków, skierowania ich aktywności na drogę legalnej działalności. Przyniesie także pozytywne skutki społeczne.

W tej sytuacji z niecierpliwością czekamy na przyjęcie konkretnych projektów regulujących sprawę „małego ZUS”.

Artur Kiełbasiński
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj