Sopot nie dla golasów. Roznegliżowani goście są problemem sopockich restauracji, chociaż sezon wakacyjny dopiero się rozpoczyna. Część turystów bez skrępowania wchodzi do lokali gastronomicznych w strojach kąpielowych lub w bieliźnie. Budzi to niesmak mieszkańców i klientów. Miasto zapowiada walkę z nieobyczajnym zachowaniem.
Na drzwiach restauracji pojawiły się naklejki „nieubranych klientów nie obsługujemy”, a straż miejska potwierdza gotowość do działania. Strażnicy są szczególnie wyczuleni na problemy sopocian, którzy czują się oburzeni zachowaniem turystów mylących plażę z ulicą.
TURYSTKA NAGA, ALE UBRANA?
– Dziewczyna idzie w stroju kąpielowym uszytym ze sznureczków środkiem placu Zdrojowego. Wygląda, jakby nic na sobie nie miała. Obok niej idzie dumny chłopak, w samych majtkach. Jest niedziela, godzina 14, wokół rodziny z dziećmi. Mnie to oburza – mówi pani Katarzyna z restauracji Avocado, którą spotykam w sopockim magistracie.
Pani Katarzyna zgłosiła się do urzędu po naklejki z napisem „nieubranych klientów nie obsługujemy”. Mówi, że w tym sezonie jeszcze nie miała problemów z roznegliżowanymi gośćmi, jednak woli się zabezpieczyć. Niestety, naklejki nie dostała, musi na nią poczekać kilka dni. Ich zapasy się skończyły, miasto musi dodrukować nowe.
ROZEBRANI DO ROSOŁU NIE DOSTANĄ ALKOHOLU
Przyjście do restauracji w kąpielówkach, basenowych klapkach i z dzieckiem trzymającym łopatkę i nadmuchiwane koło to nie jest szczyt „osiągnięć” przyjezdnych. Okazuje się, że barmanki widują dużo więcej niż powinny.
Fot. Słuchacz RG
– Niestety, w Sopocie mamy plagę roznegliżowanych turystów. Szczególny problem mamy z dużymi grupami Anglików. Zdarza się, że panowie wypiją za dużo i rozbierają się w lokalu… do naga. Miejsca intymne nie są tym, co chcą oglądać inni goście, i to przy jedzeniu. Raczej nie wzywamy straży miejskiej, ale reagujemy bardzo stanowczo i takich klientów wypraszamy. Czasem wystarczy im powiedzieć już na wstępie, że jeśli będą niegrzeczni, nie sprzedamy im alkoholu, to działa – mówi pani Zuzanna z Jack’s Bar Sopot.
AŻ 5000 ZŁ ZA NIEOBYCZAJNY WYBRYK
Tomasz Dusza, komendant Straży Miejskiej w Sopocie, przypomina, że każdy, kto widzi nieobyczajne zachowanie, może zareagować. Strażnicy muszą jednak działać delikatnie i raczej starają się upominać niż wystawiać mandaty.
– Jeśli strój czy wygląd danej osoby spełnia znamiona nieobyczajnego wybryku, wówczas możemy podjąć interwencję. Turyści przyjeżdżający do Sopotu czasem zapominają, że plaża kończy się wydmami, a w przestrzeni publicznej nie powinno epatować się nagością. W skrajnych przypadkach wystawiamy mandaty. Dzieje się tak, gdy wezwie nas osoba wyraźnie zniesmaczona czyimś zachowaniem. Wówczas przyjmujemy zawiadomienie i możemy skierować wniosek o ukaranie do sądu, który może za nieobyczajny wybryk ukarać grzywną w wysokości do 5 tys. złotych – mówi komendant.
TOPLESS? „JEŚLI NIKOGO TO NIE RAZI”
– Moja córka zapytała mnie: „mamo, czy ta pani ma majtki?”. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przyznam, że ten widok mnie zaskoczył, ale to jest plaża, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ludzie się tu rozbierają. Po prostu pani była topless i w tak wyciętych majteczkach, stringach, że dziecko pomyślało, że jest goła. Modą też jest prezentowanie swoich tatuaży. Panowie są z nich dumni i nie zakładają koszulek, żeby wszyscy mogli podziwiać bohomazy, które mają na plecach – mówi pani Żaneta, mieszkanka dzielnicy Karlikowo.
Komendant traktuje takie historie poważnie. – Interweniowaliśmy kiedyś, bo pan wezwał nas na plażę do pani opalającej się topless. Jednak kiedy przyjechaliśmy na miejsce, tej pani już nie było – wspomina i podkreśla, że w takich przypadkach strażnicy interweniują po wezwaniu przez osobę, która zawiadamia o nieobyczajnym – jej zdaniem – zachowaniu.