Władze Gdyni chcą zataić faktyczne powody sprzedaży PEWiK-u -tak twierdzi Marcin Strzelczyk. Kandydat SLD na prezydenta Gdyni jest niezadowolony z odpowiedzi miasta na swoje pytania dotyczące planów zbycia mniejszościowego pakietu akcji w spółce. – Oczekiwałem konkretnych odpowiedzi. Między innymi pytałem o to, kiedy załoga PEWiK-u została poinformowana o planie sprzedaży udziałów oraz o to, na jaki cel przeznaczone zostaną środki pozyskane w ten sposób. Tymczasem dostałem stek komunałów i ogólników – denerwuje się Marcin Strzelczyk. – To wszystko tylko pogłębia niepokój, że sprzedaż udziałów odczują we własnych kieszeniach mieszkańcy Gdyni. A niewykluczone, że docelowo nastąpią też zwolnienia wśród załogi spółki – dodaje.
MUSZĄ BYĆ SPEŁNIONE 3 WARUNKI
Z twierdzeniami Marcina Strzelczyka nie zgadza się wiceprezydent Gdyni, Katarzyna Spychała. – Transakcję sfinalizujemy tylko wówczas, jeśli spełnione zostaną trzy podstawowe warunki. To satysfakcjonująca nas cena, gwarancja braku podwyżek wody oraz utrzymania zatrudnienia w spółce – kwituje.
GDYNIA ZAMIERZA SPRZEDAĆ 49 PROC. UDZIAŁÓW
Gdynia, do spółki z innymi gminami będącymi współwłaścicielami PEWiK-u, zamierza sprzedać 49 proc. udziałów w spółce. Nabywcą prawdopodobnie będzie Polski Fundusz Rozwoju. Po zawarciu transakcji, PEWiK przez kolejnych 20 lat ma systematycznie odkupywać udziały od PFR-u.
Marcin Lange/pOr