Ofiary śmiertelne, straty na ponad 10 mln zł, około 400 interwencji straży pożarnej i sparaliżowane miasta. Dwa lata od wielkiej ulewy

76628

W wyniku powodzi w nocy z 14 na 15 lipca 2016 roku najmocniej ucierpiał Gdańsk. We Wrzeszczu utonęło dwóch mężczyzn, którzy w piwnicy próbowali uratować swój dobytek. Po pomoc do miasta zgłosiło się kilkadziesiąt osób. Poważnie ucierpiała miejska infrastruktura oraz został uszkodzony zbiornik retencyjny.

W ciągu czternastu godzin średnie opady deszczu w Gdańsku wynosiły 160 l/m2, co równa się dwumiesięcznej normie opadów w całym regionie (dla porównania: średnia suma opadów w powodzi z 2001 roku wynosiła 127 l/m2). Miesięczna suma opadów dwa lata temu w lipcu była największa w historii pomiarów meteorologicznych nad Motławą.

Fot.  Grzegorz Mehring

NAJWIĘKSZA ULEWA W HISTORII POMIARÓW W GDAŃSKU

Najmocniej zalane były okolice skrzyżowania Grunwaldzkiej ze Słowackiego (podobnie jak przy okazji powodzi z 2001 roku) oraz Oliwa, w której woda przykryła również część ogrodu zoologicznego. To właśnie tam wystąpił największy opad, który osiągnął poziom 170 l/m2. Mocno ucierpiała Galeria Bałtycka we Wrzeszczu. Woda zalała sporo sklepów, które musiały zutylizować część towaru. Niektóre z nich musiały zostać otwarte na nowo, jak np. Empik, który do normalnego funkcjonowania wrócił po dwóch miesiącach od ulewy. W centrum zalany został tunel przy dworcu PKP Gdańsk Główny oraz Węzeł Kliniczna.

Film: Piotr Puchalski 

MIASTO MOGŁO SOBIE PORADZIĆ LEPIEJ?

Dwa lata temu pod adresem władz miasta pojawiło się wiele zarzutów. Maciej Naskręt z trojmiasto.pl opublikował raport, w którym dokładnie wypunktował błędy gdańskiego magistratu.

„Ze zgromadzonych materiałów wyłania się obraz miejskich służb, które mają problemy z komunikacją i szybkim przekazywaniem sobie nawzajem informacji” – pisał Maciej Naskręt. Brak sprawnej reakcji i informacji przekazywanej mieszkańcom oraz kontakt między sobą poprzez SMS-y to jego główne zarzuty wobec magistratu. – Urzędnicy zapewniali mnie wielokrotnie, że oni opróżniali zbiorniki retencyjne, po czym na jaw wyszło, że nie mogą ich po prostu opróżnić, bo są zaprojektowane, by opróżniać się w zależności od stanu wody – mówił w rozmowie z nami trójmiejski dziennikarz.

Film: Innatelewizja

CORAZ WIĘCEJ ZBIORNIKÓW RETENCYJNYCH

W ciągu 17 lat miasto wydało na zabezpieczenia przeciwpowodziowe ponad 400 mln złotych. W momencie ulewy w 2016 roku na terenie Gdańska funkcjonowało 49 zbiorników retencyjnych. W tym momencie jest ich 51 i są w stanie pomieścić 700 tys. m3 wody. Niedługo do użytku zostanie oddany kolejny zbiornik retencyjny – na Osowej.

Agnieszka Kowalkiewicz, rzecznik spółki Gdańskie Wody, tłumaczy że miasto Gdańsk jest znacznie lepiej przygotowane na nagłą ulewę. W rozmowie z Radiem Gdańsk opowiada, że walce z ewentualną kolejną powodzią pomoże: rozwinięta zielono-niebieska sieć, nowe zbiorniki retencyjne oraz znaczna poprawa komunikacji między służbami.

– Razem ze wszystkimi organizacjami, których zadaniem jest chronić mieszkańców przed skutkami powodzi, objechaliśmy 16 miejsc newralgicznych w Gdańsku. Dokładnie przeanalizowaliśmy możliwe zagrożenia pod kątem tych miejsc oraz skupiliśmy się na poprawie wewnętrznej komunikacji – opowiada Agnieszka Kowalkiewicz.

k00058606Szczupaki wyłowione z torowiska tramwajowego. Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz 

OGRODY DESZCZOWE 

Rzecznik Gdańskich Wód zachęca również do zakładania ogrodów deszczowych, które skutecznie zatrzymują wodę. Pracownicy miejskiej spółki wydali niedawno poradnik, którym zachęcają do takich działań. Zapewniają, że duża ilość ogrodów deszczowych, może mieć kluczowe znaczenie dla uniknięcia skutków kolejnych ulew.

– Takie ogrody tworzone są z kilku warstw: żwiru, piasku, ziemi i kamieni, które pełnią rolę stabilizującą. W centralnej części zasadzane są rośliny hydrofitowe, czyli wodolubne. Stanowią one zazwyczaj 50 proc. roślin w takich ogrodach. Na ich obrzeżach zasadzane są zwykłe rośliny – tłumaczy Agnieszka Kowalkiewicz, rzeczniczka Gdańskich Wód.

t00061135Fot. Agencja KFP/Mateusz Ochocki 

 

POWÓDŹ MIEJSKA

Zdaniem Haliny Burakowskiej, dyrektor oddziału morskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdyni, przez Gdańsk rok temu przeszła powódź miejska. – To nowość ostatnich lat. W latach 90. tego typu powodzi w ogóle nie było – mówi Halina Burakowska w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

– Gdańsk jest zagrożony różnego rodzaju powodziami np. z rzek, ze strony morza, a w wyniku zmian klimatu mamy również powodzie miejskie. Na powodzie rzeczne czy sztormowe jesteśmy przygotowani. Wiemy, kiedy będą, gdzie woda może zalać, jaki będzie jej zasięg. Powódź miejska to zjawisko gwałtowne, na które szczególnie duże miasta nie są gotowe. Stanowią największe zagrożenie dla mieszkańców i infrastruktury miejskiej. Trzeba ograniczyć jej zasięg i poczucie zagrożenia oraz adaptować miasto do zagrożeń płynących ze zmian klimatu, w tym wypadku do powodzi o bardzo dużym natężeniu w krótkim okresie. 

dw/mrow/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj