Rower w komunikacji miejskiej. Czy możemy zostać wyrzuceni? Jakie mamy prawa? [HISTORIA SŁUCHACZKI]

Bike carrier on Raglan bus

Jedziemy rowerem. Nagle zaczyna padać deszcz tak bardzo, że nie widzimy nic przed sobą. Dodatkowo spada nam łańcuch. I do tego pęka dętka. A na domiar złego nie mamy możliwości, by poprosić kogokolwiek o pomoc w przetransportowaniu do domu. Co wtedy robimy? Bierzemy rower i wsiadamy do komunikacji miejskiej… A tam – złowrogie spojrzenia współpasażerów i zdenerwowany kierowca, który każe nam natychmiast opuścić pojazd. Jakie mamy prawa? Wolno nam wieźć rower tramwajem lub autobusem czy nie?

Przyczynkiem do tego rozważania była historia naszej słuchaczki, która musiała przewieźć rower autobusem, by dostać się z Zaspy na Górki Zachodnie. Mimo tego, że w autobusie nie było tłoczno, a sam pojazd przystosowany był do przewozu rowerów, pani Emilia została w bardzo niekulturalny sposób z niego po prostu wyrzucona.

– Chciałam pojechać autobusem na Górki Zachodnie, jako że Tunel pod Martwą Wisłą jest niedostępny dla rowerzystów. W regulaminie jest napisane, że rower można przewieźć autobusem niskopodłogowym. Ten autobus, którym postanowiłam pojechać, właśnie taki był i też wiem, że w środku czasami są haki na rowery, że miały być te autobusy specjalnie dostosowane dla rowerzystów, którzy nie mogą przejechać przez tunel – relacjonuje nasza słuchaczka.

Warto dodać, że od 21 kwietnia kursują trzy sezonowe linie autobusowe w Gdańsku. Wśród nich jest także linia 658, przeznaczona właśnie po to, by przewieźć rower tunelem pod Martwą Wisłą.

„ZACZĄŁ NA MNIE KRZYCZEĆ”

Wszystko wyglądało dobrze, a warunki do tego, by przewieźć rower, były spełnione. Coś jednak poszło nie tak, jak powinno.

– Wsiadłam do tego autobusu, był średnio zapełniony, a zawsze zwracam uwagę na komfort współpasażerów, ale nie zdążyłam się nawet z tym moim rowerem ustawić, kiedy wyszedł kierowca ze swojej kabiny i zaczął na mnie krzyczeć. Ja byłam trochę zszokowana, nie wiedziałam, jak się zachować. Kierowca był taki niesympatyczny, kategorycznie mówił, że mam wysiadać, że mnie nie przewiezie i że albo wysiądę, albo poczekamy na służby, które się tą sprawą zajmą, a pasażerowie sobie poczekają. Chciałam zrobić coś, co jest zgodne z regulaminem przewoźnika, a tymczasem zostałam potraktowana jak jakaś przestępczyni, która chce zrobić coś bardzo złego – opowiada pani Emilia.

– Rozumiem, że jako kierowca to on ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów i że może wyprosić kogoś z rowerem, jeżeli uważa, że nie powinien się znajdować w pojeździe, ale myślę, że powinien poinformować o tym po prostu w inny, bardziej merytoryczny sposób – kończy.

JAKIE MAMY PRAWA?

Postanowiliśmy się więc dowiedzieć, jak to rzeczywiście jest z tym przewożeniem rowerów komunikacją miejską, jakie są zasady i jakie my, pasażerowie, mamy prawa.

– Pasażer może nieodpłatnie przewozić rower autobusami i tramwajami, pod warunkiem, że ten przewóz rowerów odbędzie się w pojeździe niskopodłogowym lub z częścią niskopodłogową. Kierowca musi czuwać nad bezpieczeństwem pasażerów i jeśli w jego ocenie ten przewóz roweru jest niebezpieczny, ponieważ jeżeli w godzinach szczytu ktoś z rowerem może innego pasażera uszkodzić, pobrudzić, to kierowca może odmówić przewozu. Jeśli na przystanku czeka rowerzysta, osoba niepełnosprawna czy matka z wózkiem dziecięcym, to zawsze pierwszeństwo ma osoba niepełnosprawna, później matka z wózkiem, a dopiero na końcu rowerzysta – mówi zastępca dyrektora ds. przewozów ZTM Gdańsk Sebastian Zomkowski.

 

W wielu miastach autobusy są wyposażone w specjalne stojaki lub przyczepki na rowery. Fot. Wikimedia Commons

„NIE MA PRAWA WYPROSIĆ”

Próbowaliśmy się też dowiedzieć, co w sytuacji, gdy rowerzysta przejechał już kilka przystanków, skasował bilet i nagle wsiada na przykład matka z wózkiem dziecięcym. Czy rowerzysta może wtedy zostać wyrzucony z pojazdu?

– W tym momencie kierowca nie może wyprosić rowerzysty, ponieważ, zgodnie z umową, skasował bilet, więc ma prawo do kontynuacji przejazdu, natomiast przepisy porządkowe mówią precyzyjnie, że w momencie kiedy rowerzysta zagraża bezpieczeństwu lub jest podejrzenie, że może pobrudzić innych pasażerów, to kierowca może wyprosić rowerzystę i, co więcej, przepisy mówią, że nie przysługują wtedy zwroty za poniesione koszty przejazdu – tłumaczy Zomkowski.

– W godzinach wieczornych, w soboty, niedziele, kiedy są mniejsze przewozy to wiadomo, że w takim autobusie niskopodłogowym czy tramwaju można przewieźć więcej rowerów, natomiast tym samym pojazdem, w godzinach szczytu, w dzień powszedni czasami jest tak, że nawet i żadnego roweru nie możemy przewieźć. Ograniczenie liczby przewożonych rowerów nie ma sensu, dlatego że zawsze trzeba ten przewóz odnieść do konkretnej sytuacji, stąd musi zwyciężać zdrowy rozsądek – dodaje.

„MOŻE NAPISAĆ SKARGĘ”

Chcieliśmy też poznać odpowiedź na pytanie, co w sytuacji, gdy rowerzysta nie chce opuścić pojazdu, bo uważa, że decyzja kierowcy jest niesprawiedliwa, a on sam nie stwarza żadnego zagrożenia.

– W tym momencie zawsze standardowo kierowca wzywa naszą centralę ruchu, może też zadzwonić na policję, która może przyjechać i uporządkować sytuację. Jeżeli akurat rowerzysta obawia się, że nie dostanie zwrotu za bilet, może zwrócić się z reklamacją do nas. Może też, jeżeli czuje się poszkodowany, że został w sposób niewłaściwy wyproszony z pojazdu, do nas taką skargę napisać i to zostanie, zgodnie z obowiązującym trybem, rozpatrzone – zakończył zastępca dyrektora ds. przewozów ZTM Gdańsk Sebastian Zomkowski.

mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj