Problem, który co roku dręczy właścicieli psów. Co robić, kiedy nasz pupil zje kiełbasę nadzianą gwoździami?

Lubicie spacery z psem? Na pewno. To zawsze radość dla czworonoga, a dla właściciela okazja do skorzystania ze świeżego powietrza. Gorzej, jeśli po godzinie od powrotu nasz pupil zaczyna słaniać się na nogach, nie chce jeść albo zaczyna krwawić. Pierwsza myśl – choroba. Niekoniecznie. Psy to kochane zwierzęta, ale niestety uwielbiają jeść i przeżuwać wszystko, co się da. – Wystarczy, żeby pachniało na przykład mięsem, najlepiej lekko nadpsutym – wyjaśnia lekarz weterynarii z Gdańska, Dominika Sontag-Patoka.

W sieci pojawia się coraz więcej postów, w których właściciele czworonogów ostrzegają o podrzuconych kiełbasach nadziewanych gwoździami, szkłem czy nawet trucizną na gryzonie. Takie informacje zawsze rozchodzą się szerokim echem, ale.. no właśnie, głównie w sieci.

WIDZISZ? POWIADOM POLICJĘ!

Ludzie częściej i chętniej nagłaśniają sprawę w internecie, (publikując zdjęcie, które jest szeroko udostępniane) niż zgłaszają na policję. Gdańska policja w ostatnich miesiącach otrzymała dwa tego typu zgłoszenia.

Jak mówi Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, dzielnicowi zawsze sprawdzają sygnały o porzuconym jedzeniu, które zagraża zdrowiu i życiu zwierząt. – Od początku roku gdańscy policjanci otrzymali dwa zgłoszenia i zostały wszczęte postępowania dot. przestępstw z Ustawy o ochronie zwierząt – mówi rzeczniczka gdańskiej policji. – Gdy tylko mamy informację o znęcaniu się nad zwierzętami, od razu sprawdzamy informację i wyjaśniamy sprawę, bo mowa o przestępstwie, za które grozi kara pozbawienia wolności – dodaje.

Jak mówi policjantka, informacja o porzuconej we Wrzeszczu kiełbasie nafaszerowanej gwoźdźmi, która pojawiła się niedawno w mediach społecznościowych, została zweryfikowana przez dzielnicowego zajmującego się rejonem.

Lucyna Rekowska radzi jednak, by w takich sytuacjach nie tylko informować znajomych przez internet, ale przede wszystkim powiadamiać policję. – Jeżeli jesteśmy na spacerze z psem i widzimy kiełbasę z gwoźdźmi, zadzwońmy na 997 lub 112. Te telefony są dostępne 24 godziny na dobę – mówi policjantka. Dodaje, że za taki czyn sprawcy może grozić do dwóch lat pozbawienia wolności.

OBSERWUJ ZWIERZAKA

Nasz pupil niestety nie wyczuje metalu czy szkła w nadziewanej kiełbasie. Dla niego to prawdziwy przysmak. – Zwłaszcza, jeśli patrzy na niego czujne oko właściciela. Zrobi wszystko, żeby pan nie zauważył, co za skarb właśnie odkrył. Raz i kiełbaska połknięta – tłumaczy weterynarz.

W takich przypadkach często liczy się czas. Jak więc rozpoznać, że zwierzak zjadł szkodliwą substancję? Objawów może być naprawdę wiele. Od tych typowo neurologicznych – czyli drgawek, tików nerwowych, przez problemy z oddychaniem lub połykaniem po nawet zmieniony zapach zwierzęcia.

–  Nie możemy lekceważyć również takich objawów jak wymioty, luźniejszy stolec, jak słabnięcie zwierzaka, problemy oddechowe. Musimy patrzeć pupilowi w oczy. Często jest tak, że pojawiają się różnego rodzaju oczopląsy, różnice w rozszerzeniu źrenic, bladość błon śluzowych – podkreśla weterynarz.

Czasami po spożyciu niektórych rzeczy objawy nie pojawiają się od razu. Tak jest na przykład przy zatruciu ołowiem czy rtęcią. – Trzeba pogłaskać i zobaczyć jaką pies ma sierść, dotknąć brzucha. Nie każdy musi być specjalistą i kojarzyć na co taki czy inny objaw wskazuje, od tego jest lekarz weterynarii. Nie należy się na pewno kierować taką myślą: „poczekamy dzień, dwa, może przejdzie”. Lepiej przyjść do lekarza, bo czasem to może być błahostka, a czasem po prostu możemy tylko w ten sposób uratować zwierzaka – podkreśla Dominika Sontag-Patoka.

NIE TYLKO GWOŹDZIE I TRUCIZNA

Rzeczy, które mogą zwierzakowi zaszkodzić, jest naprawdę wiele. Najbardziej znane są gwoździe, szpilki w mięsie czy kiełbasach. – Często schowana jest tam na przykład trutka na szczury. Są to kumaryny, substancje, które powodują upośledzenie krzepliwości krwi. Za godziny na godzinę zwierzak zaczyna się po prostu skrwawiać do jam brzusznych i przewodu pokarmowego – ostrzega weterynarz.

Antidotum na trutkę jest witamina K, która jednak potrzebuje czasu, żeby się aktywować. Dlatego późniejsze transfuzje krwi i walka o życie zwierzaka nie zawsze muszą skończyć się sukcesem.

Jak wiadomo, psy „żywią się na mieście” różnymi rzeczami. Niestety niektórzy mają zwyczaj wyrzucania resztek jedzenia obok kosza albo nawet pod balkon lub okno. – W ludzkim pożywieniu są pewne substancje czynne, które nam nie robią nic złego, ale naszym zwierzakom mogą bardzo poważnie zaszkodzić. Jest to cebula, czosnek, winogrona, rodzynki, a nawet gorzka czekolada. Dawka śmiertelna dla dziesięciokilowego pieska to tabliczka czekolady – ostrzega specjalistka.

Padlina? Proszę bardzo. – Są zwierzęta, które lubią takie pleśniowe smaki, bo kojarzy im się to z rozkładającym się mięsem, czyli czymś, co kiedyś ich przodek upolował i to im zostało w genach. Dlatego nasz pupil z łatwością może zarazić się pasożytami, bakteriami, wirusami – przypomina weterynarz.

LICZY SIĘ CZAS

Kiedy tylko zauważymy, że z psem jest coś nie tak, należy udać się z nim jak najszybciej do specjalisty. Czasem bywa jednak, że nie uda się to od razu. Wtedy możemy spróbować pomóc naszemu czworonogowi. Ale ostrożnie.

Pewne substancje można do trzech godzin usunąć z żołądka zwierzaka poprzez prowokację wymiotów, na przykład poprzez podanie wody utlenionej. Można podać mu trochę węgla aktywnego. – Jeśli pies ma trudności z oddychaniem, trzeba wystawić go od razu na zewnątrz, wziąć kawałek ręcznika, żeby wyciągnąć mu język mocno do przodu i udrożnić drogi oddechowe. Jednak tutaj liczy się czas, więc jak najszybciej trzeba zawieźć psa do lecznicy. Lepiej nie podawać żadnych leków na własną rękę – tłumaczy lekarz.

Jeśli gwoździe dostaną się do przełyku, mogą przebić jelita i doprowadzić o zapalenia otrzewnej. Jeśli zabieg się uda, trudy pooperacyjne mają swoje skutki przez długi czas. Uszkodzenie nerek czy wątroby często leczy się do końca życia, a zwierzę musi być na specjalnych karmach i lekach.

WŁAŚCICIELU, WYCHOWAJ PUPILA

– Mały udział w tych nieszczęściach mają sami właściciele – podkreśla Dominika Sontag-Patoka. Dodaje, że poza miejscami specjalnie do tego przeznaczonymi, psy powinny bezwzględnie chodzić na smyczy. 

Jest jeszcze jeden ważny aspekt. – Uwaga i posłuszeństwo psa to podstawa – mówi Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka, która co wtorek w programie Psie porady w Radiu Gdańsk doradza właścicielom czworonogów.

Co jeszcze można zrobić, żeby pies nie chwytał każdej napotkanej na drodze kiełbasy? – Bardzo państwa proszę – starajcie się dawać psu chociaż dwa razy w tygodniu surowe mięso, żeby nie zbierał wszystkiego co znajdzie – mówi Agnieszka Kępka i dodaje, że prostym sposobem na uniknięcie tragedii jest po prostu zakładanie zwierzakowi kagańca. – Musi być taki, przez który zwierzak językiem nic nie da rady zgarnąć – wyjaśnia.

WYSTARCZY SPRZĄTNĄĆ…

– Ja rozumiem desperację mieszkańców osiedli. Matek, które chciałyby, żeby ich dzieci biegały sobie na bosaka po miękkiej trawce przed blokiem, a nie mogą, bo to zaminowany teren. To wszystko wiąże się z kulturą osobistą. Ale musimy się chyba nawzajem wychowywać. Uważam, że zwrócenie komuś uwagi za nieposprzątanie po swoim zwierzaku nie jest niczym złym. Może w końcu za 15 razem ktoś to pozbiera – mówi Dominika Sontag-Patoka.

Maria Anuszkiewicz/Rafał Mrowicki

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj