Plaża, góry, a może… stadion? Śluby w plenerze coraz popularniejsze

Z roku na rok przybywa par, które pragną pobrać się poza urzędem stanu cywilnego. Narzeczeni są coraz bardziej kreatywni, a ich pomysły na ślub – oryginalne i innowacyjne. Przedstawiamy najciekawsze miejsca na wstąpienie w związek małżeński.

Obecnie młode pary przy planowaniu ślubu stawiają na indywidualizm. Chcą gości zaskoczyć i sprawić, by ceremonia zapadła w pamięć na długie lata. Nikogo nie dziwią już wymyślne stroje czy nietypowe pojazdy, którymi narzeczeni zmierzają do ślubu. Coraz częściej też dochodzi do rezygnacji z kościoła czy budynku Urzędu Stanu Cywilnego na rzecz czegoś bardziej nowatorskiego.

FORMALNOŚCI

Zacznijmy jednak od kwestii prawnej, bo żeby wziąć ślub poza urzędem stanu cywilnego, trzeba spełnić kilka warunków. W 2015 roku weszła nowelizacja ustawy, która poszerzyła zakres możliwości wzięcia ślubu cywilnego. Zawarcie małżeństwa „w plenerze” ma być dużo łatwiejsze. „Prawo o aktach stanu cywilnego” mówi o tym następująco:

„Na wniosek osoby zamierzającej zawrzeć małżeństwo kierownik urzędu stanu cywilnego przyjmuje oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński poza urzędem stanu cywilnego w okręgu rejestracji stanu cywilnego, w którym jest on właściwy, jeżeli wskazane we wniosku miejsce zawarcia małżeństwa zapewnia zachowanie uroczystej formy jego zawarcia oraz bezpieczeństwo osób obecnych przy składaniu oświadczeń o wstąpieniu w związek małżeński”.

Zgodnie z literą prawa, miejsce, które zostanie wybrane przez młodych, musi zachować powagę i dostojność sytuacji. Nie może także naruszać bezpieczeństwa osób zgromadzonych na uroczystości. Jeżeli kierownik urzędu stanu cywilnego stwierdzi, że wskazane miejsce nie spełnia wyżej wymienionych warunków, to pisemnie odmówi przyjęcia oświadczeń. Poza tym, aby wziąć ślub poza urzędem, trzeba uiścić dodatkową opłatę w wysokości 1000 zł.

Niemniej jednak śluby poza murami urzędu są cieszą się popularnością, a ich przebieg przybiera coraz to nowsze formy.

POLSKIE LAS VEGAS

Łeba, plaża i piękna pogoda – na taki właśnie ślub zdecydowali się w tym roku Kamila Dąbrowska i Patryk Bianga z Lęborka, którzy jako pierwsi zorganizowali swoją uroczystość w ramach projektu „Las Łebas – Pomorska Stolica Ślubów”. Ceremonia miała miejsce przy drewnianej altance, która usytuowana była nad brzegiem Bałtyku i do której prowadził biały dywan pokryty płatkami róż. Sceneria do złudzenia przypominała tę z filmów o miłości. Młodzi ślubowali przed samym burmistrzem Łeby, a oprócz zaproszonych gości całemu wydarzeniu przyglądał się zainteresowany tłum turystów. To pierwsza, ale na pewno nie ostatnia ceremonia zaślubin za plaży w Łebie – w kolejce czeka już kolejne 10 par.

MIŁOŚĆ NA MURAWIE

Stadion Energa Gdańsk był świadkiem wielu emocji, nie tylko tych piłkarskich. To tutaj, w czerwcu 2013 roku, „tak” powiedzieli sobie Konrad Dmoch i Inga Szwarc. Młodzi przyznali, że szukali niekonwencjonalnej propozycji na uroczystość, najlepiej takiej, by miała też elementy natury. Te spełniła im stadionowa murawa. Był to pierwszy ślub na tym obiekcie sportowym, a udzielił go sam prezydent Paweł Adamowicz. Poza samą ceremonią zaślubin, stadion oferuje możliwość zorganizowania wesela w tamtejszej restauracji.

PROMOCJE

Ten niecodzienny ślub miał miejsce w 2009 roku, jednak chętnych na taką formę zawarcia związku małżeńskiego było pół tysiąca. Tyle właśnie osób wzięło udział w konkursie „Tylko my cię tak pobierzemy” organizowanym przez Silesia City Center w Katowicach. Główną nagrodą dla zwycięzców była mozliwość wzięcia ślubu w… centrum handlowym. Przysięgę małżeńską przed urzędnikiem złożyli w walentynki Monika i Przemek. Sponsorzy, oprócz ceremonii zaślubin, zorganizowali także podróż poślubną. Aby zawrzeć związek małżeński pośród tłumu przypadkowych klientów galerii na pewno trzeba mieć sporo odwagi. Główni bohaterzy tego wydarzenia nie ukrywali, że decyzja o wzięciu udziału w konkursie była spontaniczna, ale jej nie żałują.

PODWODNY REKORD

Na tak nietypowy koncept ślubu wpadli Ewa i Paweł z Zielonej Góry. Ich uroczystość też była pierwszą takiego rodzaju w naszym kraju, gdyż „tak” powiedzieli sobie pod wodą. Wydarzenie miało miejsce 2011 roku na terenie zalewu po nieistniejącej kopalni w Jaworznie. Państwo młodzi na tę okazję mieli także przyszykowane specjalne stroje – pianki do nurkowania przypominały suknię ślubną i garnitur. Ceremonię „poprowadził” ksiądz Paweł, który sam z zamiłowania jest płetwonurkiem.

Pod wodę, oprócz głównych bohaterów, zeszli także goście, ministrant i przypadkowi nurkowie zza granicy, którzy aktualnie eksploatowali tamtejsze rejony. Państwo młodzi „odczytali” swoje przysięgi przesuwając palcem po zalaminowanych kartkach, a „tak” powiedzieli w języku płetwonurków. Na finalizujący pocałunek postanowili zdjąć na chwilę maski. Para pobrała się na głębokości 5 metrów.

Podwodne śluby przyszły do Polski z zagranicy, a przedsiębiorcy, widząc rosnące zainteresowanie taką formą ceremonii, wyszli naprzeciw oczekiwaniom. W Polsce jest kilka firm specjalizujących się w wyprawianiu takich uroczystości. Oprócz samej organizacji, zajmują się one także przeszkoleniem z nurkowania, dlatego na taki ślub mogą pozwolić sobie nawet najwięksi laicy w tym temacie.

NA SZCZYCIE

Z miłości do gór oraz tej do siebie, w 2008 roku obrączki na palec założyli sobie Dagmara Moskwa oraz Rafał Aleksandrowicz z Bielawy. Pośród szczytów spędzali oni każdą wolną chwilę, tam miał też miejsce ich pierwszy pocałunek, a później i oświadczyny. Z tego powodu ich ślub miał miejsce na wysokości 1115 metrów n.p.m., u stóp wieży widokowej na Wielkiej Sowie. Na terenie Tatr zorganizowanie ceremonii zaślubin też nie jest żadnym problemem. TPN wyznaczył konkretne miejsca, w których jest możliwość zorganizowania uroczystości: w Dolinie Chochołowskiej, w Dolinie Kościeliskiej, w Dolinie Strążyckiej, w Dolinie Bystrej, obok dzwonu na Kasprowym Wierchu, na Polanie Rusinowej oraz w Dolinie Rybiego Potoku – nad Morskim Okiem. Niestety, ślub cywilny w tych miejscach wiąże się ze sporymi kosztami – TPN za udostępnienie miejsca pobiera dodatkową opłatę w wysokości 2000 zł.

101 METRÓW POD ZIEMIĄ

Nie jest to forma ślubu cywilnego, gdyż zawierana jest ona w kaplicy. Nie codziennie można pójść do ołtarza 101 metrów pod ziemią. Z taką propozycją wychodzi Kopalnia Soli w Wieliczce. Dodatkowo, jako jedno z nielicznych miejsc, daje opcję zorganizowania nie tylko ślubu, ale również wesela, sesji ślubnej i noclegu dla nowożeńców oraz ich gości.

Sakramentalne „tak” może zostać wypowiedziane w monumentalnej Kaplicy Św. Kingi lub w kameralnej Kaplicy Św. Jana. Na ceremonię weselną „Wieliczka” ma przeznaczone aż 5 komór, które są dobierane do liczby zaproszonych gości. W największej z nich, komorze Warszawa, może się bawić nawet do 350 gości. Podczas przyjęcia czas umila występ kopalnianej orkiestry lub innego zespołu na żywo. Zainteresowanie ślubem w kopalni jest niezwykle duże – niektóre terminy trzeba rezerwować nawet z dwuletnim wyprzedzeniem.

Justyna Gapys

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj