Nie możemy zapomnieć o bohaterach, którzy swoje życie składali na ołtarzu ojczyzny – mówił w Gdańsku minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. W 79. rocznicę heroicznej obrony Polskiej Poczty złożono wieniec pod pomnikiem w Gdańsku.
W sobotę 1 września kwiaty przed pomnikiem Poległych Pocztowców składali poseł PiS Kazimierz Smoliński oraz minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
– To przede wszystkim przypominanie kolejnym pokoleniom, jaki finał mają barbarzyńskie plany podporządkowania sobie narodów, wywyższenia jednych ponad drugimi. Dramatyczna okupacja skończyła się swoistym armagedonem, a śmierć poniosły miliony ludzi – przypomniał minister Adamczyk.
POLSKI TRZEBA BRONIĆ
– Nie możemy zapomnieć o bohaterach, którzy bronili naszej ojczyzny. Wolność i niepodległość nigdy nie są dane raz na zawsze – mówił Adamczyk. – Każde pokolenie musi pamiętać, że kiedy przyjdzie taki czas, żeby bronić Polski, czy to na Westerplatte, w Tczewie, czy Szymankowie, to Polski trzeba po prostu będzie bronić. Dlatego ta pamięć jest niezmiernie ważna. Cześć i hołd wszystkim, którzy męczeńsko położyli swoje życie na ołtarzu ojczyzny – zakończył.
NIE ODWOŁANO OBRONY
W gmachu Poczty Polskiej na placu Heweliusza w Gdańsku przebywały z chwilą ataku Niemców, 43 osoby. Do obrony mieli zaledwie lekkie karabiny maszynowe, pistolety i niewielką liczbę granatów. Według założeń opracowanych przez Sztab Główny Wojska Polskiego, pocztowcy mieli się utrzymać przez ok. 6 godzin, do czasu przybycia z odsieczą części Armii Pomorze. Pocztowcom, w przeciwieństwie do dowódcy załogi Westerplatte, nie przekazano informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza, ani nie odwołano polecenia obrony.
O godz. 19 podjęto decyzję o kapitulacji. Ci, którym nie udało się uciec, zostali aresztowani i skazani przez Niemców na karę śmierci przez rozstrzelanie. Polscy pocztowcy, którzy nie brali udziału w obronie, zostali w większości aresztowani i osadzeni w obozach koncentracyjnych.
Jacek Klejment