Matka 4 dzieci wraz z chorującymi krewnymi mieszka w mieszkaniu komunalnym, które jej zdaniem nie spełnia podstawowych wymogów. Jak zaznacza, prosiła o remont, a gdy się go w końcu doczekała, został zrobiony niestarannie. Poprosiła o interwencję dziennikarza Radia Gdańsk. Uwagi mieszkanki dotyczące remontu miały rozsierdzić ekipę remontową. Robotnicy opuścili posesję, nie kończąc pracy. Lokatorka mieszkania w domu przy ul. Rzemieślniczej 11 w Sopocie poprosiła o pomoc dziennikarza, by otrzymać definitywną odpowiedź na pytanie „co dalej z moim domem?”.
NIEKOŃCZĄCY SIĘ REMONT
– Administracja robi remont od 22 maja. Do tej pory prawie nic nie zostało zrobione. Dodatkowo, są dziury w nowych panelach położonych na podłodze, nie ma listew przypodłogowych, zalane są sufit w łazience i ściana, którą już zrobili. Przed domem jest zrobiony wykop, i to tylko do połowy. Słowem, duża fuszerka zrobiona przez dwie firmy. Druga z nich w ubiegłą sobotę powiedziała, że zabiera narzędzia – mów mieszkanka.
Ziemia z wykopu przykryła niewielkie podwórko. Hałdy utrudniają przeprowadzenie wózka dla dzieci. – Wykop jest niezabezpieczony, a na zwalonym na podwórko gruzie leżą kawałki materiałów budowlanych wyniesionych z domu po remoncie. Już ponad miesiąc nikt się tym nie interesuje. Mam 9-miesięczne dziecko, więc wózek jest niezbędny i muszę jakoś przejść, łatwo nie jest.
„Czy tak powinien wyglądać nowy próg?” fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski
ZAGRZYBIENIE MIESZKANIA
Kolejnym problemem ma być zagrzybienie mieszkania. – Zagrzybienie jest straszne, sanepid stwierdził, że normy są wielokrotnie przekroczone. Boję się o zdrowie moich dzieci i dziadka, który ma 83 lata i jest po dwóch zawałach. Sprawę zgłosiłam do urzędu. Powiedziano mi, że administracji zostanie wypowiedziana umowa. Tylko co mi po tym, powinni chociaż posprzątać po sobie, bo dzieci mogą sobie zrobić krzywdę, chodząc po gruzie. Czy to wszystko? Nie. Pod oknem jest jeszcze zostawiona dziura w ścianie. Przykryto ją płytą, która już przemokła. Prezydent przecież samemu wychodził przez okno, żeby zobaczyć, że dziura jest na wylot – skarży się lokatorka.
Przedstawiciel administracja PGM Kielce z filią w Sopocie zapowiedział, że jeśli doszło do zaniechań, firma zajmie się sprawą, bez względu na to, czy doszło do jakichkolwiek utarczek między robotnikami a mieszkanką. Do sprawy ustosunkował się także Marcin Skwierawski, wiceprezydent Sopotu.
ODPOWIEDŹ WICEPREZYDENTA SOPOTU
– Znamy dobrze tę inwestycję, razem z prezydentem byliśmy na wizji i oglądaliśmy zaawansowanie prac. Na prośbę najemców rozszerzamy co jakiś czas zakres rzeczowy remontu. Początkowo była to prośba o odgrzybienie mieszkania, następnie najemca poprosił o wyremontowanie podłogi, na co miasto wyraziło zgodę. Natomiast w trakcie ostatniej wizji podjęliśmy także decyzję, żeby kompleksowo rozwiązać problem zagrzybienia. Po konsultacjach ze specjalistami, doszliśmy do wniosku, że należy dokonać osuszenia fundamentów i ich izolacji. Nie da się tego zrobić, bez rozkopania terenu przy budynku. Zdajemy sobie sprawę, że remont długo trwa, ale do tanga trzeba dwojga. Najemca powinien współpracować z wykonawcami, bo dziś rynek jest trudny, a z tego, co wiem od naszych firm, ta współpraca nie układała się – tłumaczy Marcin Skwierawski.
Wiceprezydent wezwał też najemcę lokalu (członka rodziny) do zalegalizowania remontów robionych we własnym zakresie. – Nie może odbywać się remont ogrzewania bez wymaganych pozwoleń.
„Na podwórku gruz i śmieci po remoncie, trudno przejechać wózkiem” Fot. Radio Gdańsk/Piotr Puchalski
OKNO ZASŁONIĘTE BLASZANYM PŁOTEM
Ostatnią sprawą jest blaszany płot oddzielający podwórko od warsztatu samochodowego. Płot przylega do ściany budynku, zasłaniając prawie do połowy okna. Mieszkanka twierdzi, że postawiono go w 2002 roku. Jak mówi, domownicy przestali już na niego zwracać uwagę, ale powoduje on zacienienie mieszkania i zwyczajnie jest nieestetyczny.
– Dwa tygodnie temu wystąpiliśmy do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, żeby zajęto się tą sprawą. Według nas to ogrodzenie jest nielegalne i stoi zbyt blisko budynku, natomiast jest to kompetencja PINB, który – w co wierzymy – będzie działał sprawnie i doprowadzi do usunięcia tego problemu – mówi wiceprezydent Skwierawski.
Mieszkanka Sopotu ma zatem cierpliwie czekać.
Oświadczenie mieszkanki
Od 2 tygodni mam wspomniane przez wiceprezydenta pozwolenie na budowę instalacji gazowej. Jego wydanie przedłużyło się z uwagi na urlop urzędniczki, wniosek złożyłam na początku lipca.
Co do moich domniemanych utarczek z robotnikami, trudno nie zwrócić uwagi ekipie remontowej, która nie zna się na swojej pracy i popełnia podstawowe błędy, szczególnie, kiedy przygląda się temu, stojąc z dzieckiem na ręku, myśląc o tym, że będziemy spali pomiędzy gruzem na materacach.
W sprawie płotu pan prezydent był w połowie lipca, a ja złożyłam pismo w inspektoracie 4 lipca. Także dziękuję, że też je złożył i mam nadzieję, że moje pismo byłoby tak samo rozpatrzone, jak pismo wiceprezydenta. Przypominam też, że nie dostawałam odpowiedzi na moje skargi ani od prezydenta, ani od administracji. Musiałam dosłownie dobijać się do urzędu wszelkimi kanałami komunikacji.
Mój dziadek trafił do szpitala 20 maja, bo się dusił. Zbadam też dzieci, czy mają alergię na grzyby, bo podejrzewam, że ich choroby oraz jego duszności mogą mieć z nimi związek. Nadmienię, że złożyłam wniosek o odgrzybienie mieszkania, wymianę podłóg i ocieplanie stropu oraz ścian budynku od razu, zatem od razu przedstawiłam zakres prac, który powinien być zrobiony, a nie domagałam się kolejnych rozszerzeń.
Przypominam, że uiszczam regularnie opłaty za mieszkanie, mam więc prawo domagać się, by było zdatne do użytku. Od 1959 roku, czyli od czasu, kiedy do mieszkania wprowadził się mój dziadek, nie było remontu, wszystkie remonty robił samemu, a od 1962 roku dom jest przeznaczony do rozbiórki. Według planu zagospodarowania, budynek ten będzie stał przynajmniej do 2033 roku. Jak rozumiem do tego roku nadal nie byłoby remontu, gdybym się nie upomniała.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl