79 lat temu Sowieci wkroczyli na tereny polskie. „Lekcje, zamiast modlitwą, zaczynaliśmy hymnem na cześć Stalina”

79 lat temu, w nocy z 16 na 17 września 620 tysięcy żołnierzy radzieckich przekroczyło wschodnią granicę państwa polskiego i zaatakowało II RP. W walkach zginęło ponad 2,5 tys. oficerów policji i wojska polskiego. Oficjalnie rząd sowiecki swoje działania tłumaczył rozpadem państwa polskiego, ucieczką rządu, koniecznością ochrony mienia i życia zamieszkujących wschodnie tereny polskie Ukraińców i Białorusinów oraz uwolnieniem ludu polskiego od wojny.

Jednak, jak przypomina Zbigniew Potocki, decyzja o sowieckiej inwazji zapadła podczas tajnych negocjacji w sierpniu 1939 roku.

– W tym samym czasie dwie radzieckie delegacje konferowały z Niemcami i dyplomatami Francji oraz Wielkiej Brytanii. Ostatecznie sowieci przyjęli ofertę III Rzeszy. Nie chcieli bowiem przyjmować głównego ciężaru walki. Wydarzenie to przeszło do historii jako Pakt Ribbentrop-Mołotow – dodaje historyk.

SAMOSĄDY NA „POLSKICH PANACH”

W ślad za oddziałami Armii Czerwonej posuwały się wojska i oddziały specjalne NKWD, dokonujące natychmiast masowych likwidacji elit lokalnych według przygotowanych uprzednio list proskrypcyjnych. – Przed wojną mieszkałam w Stanisławowie. Nie pamiętam, żeby do wybuchu wojny były poważne napięcia narodowościowe. Za to doskonale zapamiętałam obrazek z wkroczenia Rosjan. Wtedy wielu Ukraińców biegało po mieście z flagami i krzyczało „Polski już nie ma” – mówi Irena Ukleja, mieszkanka Kresów.

HYMN NA CZEŚĆ STALINA

Ojciec Wiesławy Pawłowskiej był urzędnikiem pocztowym, dlatego musiał uciekać. Jednak kobieta, wraz z matką, została w służbowym mieszkaniu aż do przybycia Rosjan. – Wyglądali okropnie. Wszystko popakowane w tobołki. Żadnych walizek. Nic. Nawet cukier mieli powiązany w szmaty. Raz widziałam, jak Rosjanki szły do teatru w pięknych nocnych koszulach. Po prostu nie wiedziały co to jest i do czego służy – dodaje przedwojenna mieszkanka Wilna.

Jak wspomina Jadwiga Majewska, przedwojenna mieszkanka Huty Stepańskiej na Podolu, zaraz po wkroczeniu Armii Czerwonej zmieniła się szkoła. – Mój wujek był nauczycielem, więc Rosjanie go wywieźli, tak jak większość osób, związanych ze szkołą. Przed wojną lekcje zaczynaliśmy wspólną modlitwą. Kiedy przyszli Rosjanie, hymnem na cześć Stalina – dodaje Majewska.

W czasie działań zbrojnych do sowieckiej niewoli dostało się 230 tys. żołnierzy polskich różnych formacji. Większość nigdy nie wróciła do kraju. A 2,5 tys. funkcjonariuszy państwa polskiego zginęło w walkach.

 

Tomasz Gdaniec/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj