Nazywany cichym zabójcą, bezwonny i bezbarwny gaz staje się przyczyną tragedii. Ludzie umierają we śnie lub we własnych wannach, w czasie kąpieli. Nieszczelne przewody kominowe, niesprawne piecyki, brak wentylacji, a przede wszystkim brak świadomości zagrożenia zatrważają strażaków z Sopotu, dlatego zgłosili projekt „Czujka czadu – uratuj życie” do Budżetu Obywatelskiego. Rozmawiam o nim z prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Sopocie Januszem Gawlakiem.
Piotr Puchalski: Czym jest czad?
Janusz Gawlak: Czad, czyli inaczej tlenek węgla, jest bardzo niebezpiecznym trującym gazem. Wydziela się w wyniku niepełnego spalania. Jest bezwonny, bezbarwny, nie jesteśmy w stanie go wyczuć. Jego obecność można wykryć dopiero przy użyciu specjalistycznych urządzeń pomiarowych.
Jakie są typowe sytuacje zagrożenia?
Zdarza się to np. w nocy. W przypadku, gdy mamy nieszczelne przewody kominowe lub nieszczelne są instalacje pieców, głównie gazowych, wydziela się tlenek węgla i rozprzestrzenia po mieszkaniu. Jeżeli dodatkowo będą zatkane kratki wentylacyjne lub wentylacja będzie za słaba, stężenie gazu zwiększy się na tyle, że będzie groźne dla człowieka i może spowodować śmierć.
Musieli panowie, tu w Sopocie, ratować osoby zagrożone zaczadzeniem?
To się zdarza. Jedną z takich sytuacji mieliśmy w bezpośrednim sąsiedztwie budynku Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie. Otrzymaliśmy zgłoszenie przekazane nam przez pogotowie ratunkowe. Poproszono nas, żebyśmy pobiegli pod wskazany adres. Jedna z osób znajdujących się w mieszkaniu już była nieprzytomna, współlokatorzy przenieśli ją z łazienki do pokoju. Kolejnej osobie robiło się słabo. Ewakuowaliśmy wszystkich. Ta nieprzytomna osoba żyła. Ratownicy pogotowia specjalnymi przyrządami sprawdzili poziom nasycenia krwi tlenkiem węgla. Okazało się, że jest duże, poszkodowanych zabrano do szpitala.
Mówi pan, że ta druga osoba czuła się źle. Możemy wyczuć, że dzieje się z nami coś niedobrego? Jak wtedy zareagować?
Nie należy lekceważyć takich objawów jak nudności, bóle i zawroty głowy, osłabienie. Trzeba przede wszystkim zapewnić wentylację, otworzyć okna, wyjść na świeże powietrze, by dostarczyć sobie jak najwięcej tlenu. I oczywiście wezwać służby. Straż sprawdzi, czy niebezpieczeństwo minęło, pogotowie udzieli nam pomocy, jeśli będziemy źle się czuli. Żeby nie dochodziło do takich sytuacji, musimy dbać o drożność przewodów kominowych i wentylacyjnych. Trzeba co roku wzywać kominiarzy, którzy sprawdzą, czy wszystko jest w porządku. Nie wolno też zatykać kratek wentylacyjnych. Teraz okna są bardzo szczelne, zamykamy się w mieszkaniach, w których nie ma ruchu powietrza. Musimy tym bardziej uważać, robić przeglądy urządzeń grzewczych i przewodów kominowych.
Ludzie umierają w wannach, kąpiąc się, ale nie tylko, zaczadzić można się w trakcie pożaru np. ratując swój dobytek.
Tak, dlatego zawsze, gdy udajemy się do pożarów, po zakończeniu akcji gaśniczej, mierzymy stężenie tlenku węgla, bo on również będzie obecny w tych pomieszczeniach, gdzie rozprzestrzeniły się gazy pożarowe. Tak jak mówiłem, czad to produkt niepełnego spalania.
Nosem go nie wyczujemy, chyba że elektronicznym. W jakie urządzenia powinniśmy wyposażyć nasze domy?
Na rynku są dostępne różnego rodzaju czujki tlenku węgla, dymu, ognia. Moim zdaniem spośród różnych czujników czujki czadu są jednymi z najważniejszych. Alarm zadziała przy niższych stężeniach, gdy jeszcze można zareagować. Sygnał sprawi, że się obudzimy lub, jeśli stanie się to za dnia, zwróci naszą uwagę, tak byśmy mogli przystąpić do działania. Kiedy dochodzi do zagrożenia, trzeba jak najszybciej zapewnić przewiew w mieszkaniu, opuścić je i wezwać służby.
Czy wielu ludzi nadal nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia?
Niestety problem jest bagatelizowany, co doprowadza do tragedii, dlatego chcemy nagłośnić sprawę. Ochotnicza Straż Pożarna w Sopocie zgłosiła projekt „Czujka czadu – uratuj życie” do Budżetu Obywatelskiego. W ramach tego projektu chcemy kupić 500 czujek tlenku węgla i nieodpłatnie przekazać je mieszkańcom Sopotu, którzy posiadają piece gazowe czy na paliwo stałe. Jeśli projekt zostanie wybrany, dookreślimy szczegółowe kryteria przydzielania urządzeń. Zdajemy sobie sprawę, że 500 sztuk to niedużo, ponieważ lokali, gdzie są zamontowane piece jest dużo więcej. Projekt ponowimy jednak w przyszłym roku, by kolejnym mieszkańcom przekazać czujki. Dodatkowo zamierzamy w ramach projektu prowadzić kampanię nagłaśniającą zagrożenie, jakie niesie tlenek węgla.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl