Były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej domaga się w sądzie cofnięcia zmian w wystawie. Aktualny odpowiada

W środę przesłuchano pierwszych świadków w procesie wytoczonym przez byłą dyrekcję Muzeum II Wojny Światowej obecnym władzom placówki. Chodzi o zmiany w wystawie stałej.
Muzeum II Wojny Światowej zostało otwarte w marcu ub. roku. Głównymi autorami ekspozycji był zespół złożony m.in. z czterech, byłych już, pracowników placówki. Osoby te zostały odwołane ze swoich funkcji lub same się zwolniły po tym, jak – w kwietniu ub. roku – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zdecydowało, że nowym szefem muzeum (powstałego po połączeniu MIIWŚ z Muzeum Westerplatte) został dr Karol Nawrocki. Od września zeszłego roku rozpoczął on wprowadzanie licznych zmian na wystawie głównej. W związku z tym autorzy ekspozycji wnieśli pozew o naruszenie ich praw autorskich. Zażądali m.in. przeprosin i przywrócenia wystawy w jej oryginalnej formie. Proces ruszył w lipcu.

 
„CHARAKTER PROPAGANDOWY WYSTAWY”

Sąd Okręgowy w Gdańsku przesłuchał w środę byłego dyrektora profesora Pawła Machcewicza i jego zastępców: Janusza Marszalca, Piotra Majewskiego i Rafała Wnuka. Ich zdaniem wprowadzone przez nową dyrekcję przekłamują historię.

– My domagamy się przywrócenia oryginalnego kształtu wystawy – mówił przed rozprawą Paweł Machcewicz. – Tam było bardzo wiele miejsca poświęconego polskim bohaterom, także polskim rodzinom ratujących Żydom. Umieszczenie informacji o rodzinie Ulmów przy informacji o Auschwitz zupełnie zaburza logikę wystawy, ma to charakter propagandowy. Jest tam informacja, że Polacy uratowali 100 tysięcy Żydów, według historyków Polacy uratowali od kilkunastu tysięcy do 30 tysięcy Żydów. My bronimy integralności wystawy. Nie można niszczyć wystawy, którą przygotowywali najwybitniejsi polscy i światowi historycy. Różne są wizje polskiej historii, ja nie bronię ministrowi Glińskiemu ani dyrektorowi Nawrockiemu tworzenia wystawy, która by odpowiadała ich poglądom an historię Polski, ale myślę, że powinna istnieć także wystawa, którą my stworzyliśmy – dodał były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

„MÓWIENIE O POLSKICH BOHATERACH”

Obecny dyrektor placówki dr Karol Nawrocki chciał bronić w sądzie swoich racji. Choć Paweł Machcewicz powołuje sie na prawo autorskie zdaniem Karola Nawrockiego nie dotyczy ono wystaw w państwowym muzeum. – Dyrektor państwowej instytucji kultury zatrudniany przez ministra kultury może dokonywać zmian na wystawie głównej muzeum, które są zgodne z wiedzą historyczną i rzemiosłem historyka, ale też biorą pod uwagę rację mówienia o polskich bohaterach podczas II wojny światowej – mówił przed wejściem na salę sądową Karol Nawrocki. – Zarzut o propagandzie jest bardzo nieładny. Jeśli pokazanie historii księdza Frelichowskiego, świętego ojca Maksymiliana Kolbego, Ireny Sendlerowej czy rotmistrza Pileckiego mają mieć charakter propagandowy to widzimy jak daleko od rzeczywistości jest profesor Machcewicz – dodał dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.

WYSTAWA JAK FILM

Przed sądem Paweł Machcewicz porównał on wystawę do filmu, gdzie – jak mówił – każda scena, każdy dźwięk, jest częścią pewnego dzieła. „To nie jest tak, że można w filmie usunąć kilku scen i to będzie ten sam film. Usunięcie kilku scen z filmu, czy – w przypadku wystawy, usunięcie kilku eksponatów bądź dodanie kilku zupełnie nowych eksponatów czy scen, fragmentów wystawy, może zmienić cały przekaz wystawy czyli może zburzyć, zmienić narrację” – powiedział Machcewicz.

– My mieliśmy zaplanowany każdy metr kwadratowy wystawy; każde zdjęcie, każda postać, każdy eksponat pełniły określoną rolę w tej narracji, w scenariuszu. Chciałbym podkreślić, że również dobór eksponatów był elementem pracy twórczej. Niekiedy te eksponaty pełniły rolę niezwykle istotną. Wystawa narracyjna, to nie jest encyklopedia: często bardzo skomplikowane kwestie wyraża się przez jeden eksponat, który zastępuje kilkaset stron tekstu – zaznaczył.

– Oczywiście można sobie wyobrazić, że inny reżyser ma inny pomysł na przedstawienie tego samego tematu w filmie, ale on ma prawo nakręcić swój własny film, natomiast chyba nie uznamy, że – po pokazaniu jakiegoś filmu w kinie, w następnych miesiącach inny reżyser może nakręcić kilka scen, dodać kilka scen do istniejącego filmu, bo to byłby już inny film – dodał Machcewicz.

 
BRAK MOŻLIWOŚCI ZMIAN?

Pytany przez sąd o to, czy w jego opinii wystawa powinna pozostać „w niezmienionej postaci na zawsze”, były dyrektor odpowiedział, że podchodzi do tej kwestii „w ramach zasad zdrowego rozsądku”. Wyjaśnił, że wyobraża sobie zmiany polegające na poprawkach ewentualnych literówek w tekstach stanowiących część ekspozycji czy też zmiany, które byłyby efektem nowych historycznych ustaleń lub pojawienia się lepszych urządzeń technicznych.

Pytany przez sąd, czy kwestia zmian w ekspozycji została zastrzeżona w jakiejś pisemnej formie, Machcewicz wyjaśnił, że sprawa ta „nie została zastrzeżona żadnymi dokumentami”, a roszczenia zawarte w pozwie oparte są na „niezbywalnych, osobistych prawach autorskich”. – W żadnym momencie naszej wieloletniej pracy nie zakładaliśmy, że natychmiast po otwarciu wystawy będzie ona niszczona i zmieniana – powiedział Machcewicz.

Obecny w sądzie dyrektor MIIWŚ Karol Nawrocki powiedział dziennikarzom, że zmiany, wprowadzane na wystawie, są spowodowane m.in. listami i informacjami, jakie dostajemy od rodzin, wynikają też „z konieczności obiektywnego porządku rzeczy w świecie historycznym”. – Jak najbardziej uznajemy, że racja jest po naszej stronie – podkreślił.

– Moi poprzednicy domagają się usunięcia tapety dotyczącej rodziny Ulmów, usunięcia wspomnienia o duchowieństwie katolickim, które cierpiało w czasie II wojny światowej. Nawet, jak to się czyta, to jest rodzaj takiego bólu, że polscy urzędnicy, polscy historycy mogą domagać się usunięcia polskich bohaterów z wystawy – powiedział Nawrocki dodając, że takie żądania pojawiły się w rozszerzeniu pozwu.

Kolejna rozprawa w tym procesie odbędzie się 17 października. Tego dnia sąd ma przesłuchać pozostałych współautorów ekspozycji głównej placówki.

OŚWIADCZENIE WŁADZ MUZEUM

W trakcie rozprawy dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej wydała oświadczenie odnosząc się do zeznań Pawła Machcewicza:
Szanowni Państwo

Kilka miesięcy temu do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynął prywatny pozew Pawła Machcewicza, Piotra Majewskiego, Janusza Marszalca i Rafała Wnuka przeciwko Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku domagający się m.in. usunięcia wprowadzonych w 2017 r. zmian na wystawie głównej. W dniu 6 września br. ci sami przedstawiciele byłego kierownictwa Muzeum rozszerzyli swoje żądania uwzględniając większość kolejnych zmian wprowadzonych wiosną 2018 r. 

Powołując się na rzekomo przysługujące byłemu dyrektorowi i jego zastępcom prawa autorskie do wystawy przygotowanej w ramach ich pracy w państwowej instytucji kultury podlegającej ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego, panowie Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk żądają usunięcia z wystawy kilkunastu nowych wątków, których wprowadzenie przez dyrektora Karola Nawrockiego uznają za „ingerencję w przysługujące im prawa do scenariusza wystawy oraz wystawy będącej zależnym w stosunku do scenariusza”. 

Pomijając fakt, iż panowie Machcewicz, Majewski, Marszalec i Wnuk lekceważą wkład kilkunastu innych osób, które twórczo pracowały nad realizacją wystawy, należy podkreślić, że starają się oni także unieważnić fakt, iż wprowadzone zmiany w żadnym stopniu nie naruszają dotychczasowej ścieżki zwiedzania i wszystkie zostały zrealizowane zgodnie z wcześniej przyjętymi na ekspozycji formami wystawienniczymi. Zarzuty dotyczące rzekomo nieuprawnionej ingerencji w dotychczasowy kształt wystawy faktycznie sprowadzają się zatem tylko i wyłącznie do chęci zabezpieczenia swojego interesu prywatnego kosztem przekazu muzealnego

Żądania panów Machcewicza, Majewskiego, Marszalca i Wnuka wysuwane w pozwie sądowym przeciwko Muzeum II Wojny Światowej i jego obecnym rozszerzeniu dotyczą m.in.:

1) usunięcia z wystawy głównej ekspozycji dotyczącej rodziny Ulmów i nowych treści dotyczących Polaków ratujących Żydów w czasie niemieckiej okupacji,
2) usunięcia z wystawy głównej polskiej flagi uratowanej przed Sowietami w czasie okupacji sowieckiej we Lwowie, i zastąpienie jej na powrót uprzednio prezentowanym w tym miejscu eksponatem w postaci propagandowej makatki ukazującej wkroczenie armii czerwonej na teren II Rzeczypospolitej, która to makatka, jako depozyt terminowy została zwrócona właścicielowi i nie ma ani faktycznej ani prawnej możliwości jej ponownego wyeksponowania,
3) usunięcia z wystawy informacji o sowieckim ludobójstwie na Polakach przeprowadzonym w ramach operacji antypolskiej NKWD  1937-1938,
4) zlikwidowania wszystkich treści poświęconych o. Maksymilianowi Kolbe w sekcji dotyczącej niemieckich obozów śmierci,
5) zlikwidowania dodatkowej ekspozycji postaci Witolda Pileckiego, którego nowe przedstawienie na wystawie, powodowie uznają za „poważną ingerencję w ich twórczy wybór i układ treści opracowany dla tej części wystawy”; w myśl takiej filozofii, na wystawie za ponad 55 mln. zł wydatkowanych przez polskiego podatnika, obraz Witolda Pileckiego,  jednego z najdzielniejszych Polaków czasu II wojny światowej, ma zostać sprowadzony do prezentacji jego ledwie dostrzegalnego zdjęcia i kilkuzdaniowego tekstu o konspiracji w obozie, a wszelkie inne pomysły prezentacji rotmistrza na wystawie głównej MIIWŚ są zdaniem powodów zabronione ponieważ godzą w ich dobra osobiste.

Wśród bohaterów, których nowa, atrakcyjniejsza i bardziej czytelna prezentacja miałaby, zgodnie z żądaniem powodów, zniknąć z przestrzeni wystawy głównej znaleźli się jeszcze: mjr Henryk Dobrzański „Hubal”, Marian Rejewski, kpt Antoni Kasztelan, Irena Sendlerowa i powstańcy warszawscy zaprzysięgani przez księdza w czasie mszy świętej. 

Panowie Machcewicz, Majewski, Wnuk i Marszalec żądają także likwidacji fragmentu ekspozycji poświęconej kaźni duchowieństwa chrześcijańskiego w obozach koncentracyjnych i zagłady. W ten sposób z wystawy ma zostać usunięty eksponat poświęcony bł. ks. Stefanowi Wincentemu Frelichowskiemu i pierwszy spis osób pomordowanych w KL Dachau. 

W sformułowanych w rozszerzeniu pozwu żądaniach wyraźnie dostrzegalny jest upór powodów w dowodzeniu rzekomej konieczności usuwania z wystawy głównej wszelkich treści eksponujących wyjątkowe polskie doświadczenie w czasie II wojny światowej. Dotyczy to np. statystyk ofiar wojny, obejmujących prawie 20 procentowe straty narodu polskiego (największe wśród wszystkich narodów doświadczonych wojną), tak jest również w przypadku operacji antypolskiej NKWD z lat 1937-1938, której obecność na wystawie jest interpretowana przez powodów jako „naruszenie struktury narracji”.

Warto podkreślić, że powodowie nie żądają usunięcia trzech zmian: liczby 350-400 tys. zaprzysiężonych wiosną 1944 r. żołnierzy polskiego podziemia w sekcji poświęconej partyzantce, wielkoformatowej tapety prezentującej „Cichociemnych” i zmiany w stanowisku multimedialnym prezentującym prześladowania Polaków w Wolnym Mieści Gdańsku. Trudno dociec czemu akurat te trzy zmiany nie „zaburzają narracji” i nie naruszają rzekomych praw powodów.

Aleksander Masłowski

Rzecznik prasowy

Rafał Mrowicki/PAP
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj