Fajerwerki tylko w Sopocie? Gdańsk i Gdynia bez pokazów pirotechnicznych [MIESZKAŃCY KOMENTUJĄ]

Czy Sopot zrezygnuje z fajerwerków w Sylwestra? Urzędnicy jeszcze nie podjęli decyzji. Tym samym może to być jedyne miasto w Trójmieście, które zorganizuje pokaz pirotechniczny z okazji Nowego Roku. Gdańsk i Gdynia zapowiedziały, że imprezy noworoczne będą wolne od huku. W Gdańsku fajerwerki ma zastąpić pokaz laserowy. W Sopocie urzędnicy analizują wszystkie głosy za i przeciw, by podjąć decyzję, która będzie odpowiadała mieszkańcom, ale także przedstawicielom branży turystycznej.

„TO DUŻO BARDZIEJ NIEBEZPIECZNE”

– Analizujemy sytuację, poprosiliśmy o opinię także branżę turystyczną, bo Sopot jest jednak miastem turystycznym. Będziemy także pytać mieszkańców za pośrednictwem mediów o ich opinie. Ze wstępnych rozmów ze służbami i różnymi organizacjami wynika, że największym problemem są fajerwerki odpalane w sposób niekontrolowany przez mieszkańców czy turystów. W zeszłym roku zdarzyło się, że odpalono je w tłumie, tuż przy drewnianej części molo. Jest to chyba dużo bardziej niebezpieczne niż zorganizowany pokaz odbywający się pod kontrolą i w niezamieszkałej części miasta – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim z Urzędu Miasta w Sopocie.

ZAKAZ ODPALANIA PETARD?

Niebawem mają odbyć się spotkania z policją i strażą miejską, w czasie których będzie omawiana kwestia ograniczenia możliwości odpalania petard przez gości i mieszkańców. Ma to być podyktowane przede wszystkim względami bezpieczeństwa osób i mienia.

Pytani przez reportera Radia Gdańsk mieszkańcy mówili częściej o krzywdzie zwierząt, które boją się wystrzałów niż o wypadkach z udziałem ludzi.

OPINIE MIESZKAŃCÓW SOPOTU

„Jestem za, ale…”

– Wiem, że jest wiele osób, które nie uczestniczą w balach, bo to spory wydatek. Organizują za to prywatki i chcą o 12 wyjść i zobaczyć fajerwerki. Także jestem za pokazem, ale nie do końca, bo mam też zwierzęta, które się boją wybuchów i zawsze się o nie martwię – mówi jedna z pytanych mieszkanek.

„Nie, bo głuchną ptaki”

– Jestem zdecydowaną przeciwniczką fajerwerków i rzucania petard. Cierpią psy i koty, głuchną i padają ptaki, zresztą czasem jest tak głośno, że ogłuchnąć można samemu. Powinno się karać mandatami za strzelanie – denerwuje się starsza pani.

„Mamy zmienić tradycję?”

– To nasza tradycja, czy mamy ją teraz zmienić? – pyta się chłopak, który przyznaje, że rzuca petardy i odpala rakiety w Sylwestra. – Nie lubię tylko, kiedy się przesadza i strzela już na kilka dni przed czy po święcie. Sam mam psa, a to właśnie psy mają słabe serduszka, ale tak jak mówię, miejski pokaz, czy symbolicznie wystrzelona w niebo rakieta równo o 12 w nocy nie robią nikomu wielkiej krzywdy.

„Babcia myślała, że to nalot”

– Pokaz musi być. Po to właśnie jest ta noc. Nie możemy dać się zwariować i dbać o psy bardziej niż o ludzi – mówi mężczyzna w średnim wieku, tłumacząc, że sam ma psa, któremu podaje w wieczór sylwestrowy środki uspokajające. – Mi żal bardziej starszych ludzi, którzy pamiętają czasy wojny. Moja nieżyjąca babcia miała już demencję i kazała nam wyłączać światło, bo myślała, że to nalot.

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj