„Sokiści czasem się zdarzają” – pisze słuchacz. Co w takim razie robić, żeby było bezpieczniej? [WASZE POMYSŁY]

Pobicie w SKM, w wyniku którego 59-letni mężczyzna zmarł, wywołało burzę komentarzy wśród naszych słuchaczy. Postanowiliśmy zapytać Was, co robić, żeby w komunikacji miejskiej było po prostu bezpieczniej. Słuchacze pisali o swoich doświadczeniach, o tym, co robić, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, a także o tym, co powinno się zmienić, by poziom bezpieczeństwa się zwiększył.

INNY RODZAJ ZAGROŻENIA

– Jeszcze 20 lat temu jedyne zagrożenie w Gdańsku to pijani ludzie oraz dzielnicowa patologia, którą każdy znał i omijał. Obecnie, w czasach łatwego dostępu do alkoholu, narkotyków, dopalaczy, a nawet leków, zagrożeń jest sporo. Straszne jest to, że w komunikacji publicznej nie tylko dorośli są narażeni na zaczepki, ale też dzieci na molestowanie, jak pokazuje sytuacja z Gdańska. Za dużo tego jak na nasze miast.

– Monitoring w każdym składzie SKM powinien być. Od czasu, kiedy w autobusach pojawił się monitoring, jest bezpiecznej.

– We wtorek jechałam tramwajem nr 8 z Hallera do Bramy Wyżynnej. W tramwaju agresywnie zachowywał się młody człowiek. Przeklinał, ubliżał pasażerom, trzymał nogi na siedzeniu – był pod wpływem. Robiło się niebezpiecznie. Pani motorniczy nie reagowała, mimo że pasażerowie prosili, aby wezwała stosowne służby. Kiedy wysiadając, spytałam, czemu nie dzwoni do odpowiednich służb, usłyszałam, że sama mogę zadzwonić.

– Dopóki w komunikacji zbiorowej, i w ogóle w przestrzeni publicznej, my sami nie będziemy reagować na sytuacje zagrożeń, agresje i łamanie podstawowych zasad współistnienia w tej przestrzeni, dopóty nie będziemy czuli się bezpiecznie. Sporo lat temu, zostałem zaatakowany w ciągu dnia w pociągu SKM przez trójkę młodzieńców, którzy chcieli mi odebrać telefon. W SKM było naprawdę sporo ludzi, nie zareagował absolutnie nikt. Tylko dzięki własnej determinacji odparłem atak. Oprawcy ulegli i wysiedli. Reagujmy.

RACZEJ BEZPIECZNIE


– Nie zgodzę się, rano jest bezpiecznie, masa ludzi jeździ do pracy. Wracałam z teatru późnym wieczorem, TEŻ było sporo ludzi. Środek dnia to puste kolejki. Sokiści czasem się zdarzają. Ale to pasażerowie powinni reagować. Jak wygląda monitoring w SKM?

– Jeden incydent nie zmienia faktu, że ogólnie jest bezpiecznie. Mam 40 lat i od 5 roku życia SKM to mój główny środek transportu. Jeżdżę na całej trasie o wszystkich porach dnia i nocy. Kiedyś standardem było wyrywanie torebek czy demolowanie przez kibiców. Teraz ludzie jeżdżą i śpią z torebkami na kolanach, laptopami czy telefonami na wierzchu i nic się nie dzieje. Picie, palenie,głośne rozmowy, buty na siedzeniach to kwestia kultury, a nie bezpieczeństwa.

TCHÓRZE I POLSKIE PRAWO

– Polacy to więcej niż tchórze. Jestem kierowcą autobusu i widzę, co się dzieje. Nikt nie zwróci uwagi za nieodpowiednie zachowanie, woli przyjść do kierowcy i do niego mieć pretensje.

– Uproszczenie prawa rozwiązałoby problem.

– A gdzie byli pasażerowie, aby pomóc bitemu mężczyźnie. Patrzyli w okno ci tchórze?

– Nasze prawo tak działa, że to my jeszcze będziemy oskarżeni o uszkodzenie napastnika, a on będzie niewinny, bo niepoczytalny.

– Od kilku lat apeluję o wprowadzenie do szkół przedmiotu socjalizacja społeczna. Uwzględniłby on wszystkie aspekty życia codziennego, jak chodzenie po chodniku, wsiadanie i wysiadanie do i z pociągu, korzystanie z publicznych toalet. W wielu domach dzieci są pozostawione same sobie, a w szkole tylko „edukacja”. Nikt nie wychowuje młodych, więc nie ma co się dziwić, że coraz więcej jest agresji. Co gorsza, przyzwolenie na tego typu zachowania eskaluje zrozumienie, że to normalne i bezkarne.

– Wczesnym rankiem to jest tragedia, ludzie wracają z imprez, a wieczorami na imprezy jadą. Za wykroczenia są za małe kary. Powinny być surowsze.

REAGUJMY

– Na ulicach czuję się bezpieczniej, ale jeżeli chodzi o pociągi to jest masakra. Jak komuś się zwróci uwagę, to albo konduktorów nie ma, albo są groźby pobicia. Druga rzecz to picie w miejscu publicznym. Ludzie piją tam, gdzie są zakazy. Gdy to zgłaszam, policja mówi, że nic z tym nie zrobi, bo, kiedy w to miejsce dotrą, to na pewno nikogo już nie będzie.

– W zeszłym roku byłem świadkiem wypadku. Firma budowlana uderzyła w osobowy samochód. Słyszałem huk, bus stał na środku jezdni, budowlańcy kłócili się między sobą, kto prowadził samochód. Osobówka leżała w rowie, paliła się. Szybko wyciągnąłem z samochodu dwie osoby i później zabrałem się za gaszenie auta. Nie wyobrażam sobie, że miałbym nie zareagować w tym zdarzeniu, które było w SKM. Czego ci ludzie się bali?

pOr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj