Miał być piękny skwer, a jest budowlany absurd. Czy mieszkańcy Zaspy doczekają się realizacji projektu z BO?

rozstaje

Od trzech lat mieszkańcy Zaspy nie mogą doczekać się realizacji projektu, który wygrał w budżecie obywatelskim. Chodzi o plac naprzeciwko szpitala św. Wojciecha. Miał tam powstać skwer z oświetleniem, zielenią i małą architekturą. Na ten moment w niektórych miejscach brakuje nawet chodnika. „Plac im. Sto Lat Planowania” – tak roboczo nazwali ten teren działacze z Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej. Trzy lata temu prezes stowarzyszenia zgłosił projekt zaadaptowania terenu do Budżetu Obywatelskiego. Ten pomysł uzyskał znaczne poparcie mieszkańców Zaspy, wyprzedzając drugi zwycięski projekt o ponad 1000 głosów.

„W BŁOCIE DO KOLAN”

Droga wiodąca przez plac jest najszybszym połączeniem między wieloma blokami a sklepami czy przystankami autobusowymi. Jednak stan nawierzchni zdecydowanie odradzał mieszkańcom tę trasę. – Przez większość roku chodzili tędy w błocie do kolan – komentuje Karol Spieglanin, prezes Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej i wnioskodawca projektu.

„METODA ODBIJANIA PIŁECZKI”

Główną rolę w tej historii odegrała niejasna sytuacja z gruntami, które należą zarówno do gminy jak i Spółdzielni Mieszkaniowej Rozstaje. Mieszkańcy od dawna zgłaszali konieczność zaadaptowania placu. Z tym, że spółdzielnia odsyłała ich do miasta, miasto z kolei wskazywało, że to powinność spółdzielni. – I tą metodą odbijania piłeczki ta sytuacja trwała ponad 20 lat – dodaje prezes FRAG.

 

Kolorem żółtym zaznaczone są obszary należące do gminy, na zielono należące do spółdzielni. Fot. Print Screen Gdansk.pl

„CHODNIK BUDUJE SIĘ TAM, GDZIE SĄ PRZEDEPTY”

Jak widać na zrzucie z mapy, przez cały teren przebiega wąski pasek należący do spółdzielni. – Na etapie weryfikacji wniosku stwierdziłem, że może uda się ten pasek ominąć. Ale już na etapie prac staraliśmy się podejść do tego tak, żeby to było jak najlepsze dla mieszkańców. W tym momencie stwierdziliśmy, że nie można mieszkańcom wytyczać chodnika. Powinno się robić chodnik tam, gdzie są przedepty – zaznacza Karol Spieglanin.

Prezes FRAG dodaje, że na początku Spółdzielnia Mieszkaniowa Rozstaje była mało entuzjastycznie nastawiona do rozmów. Głównie dlatego, że mieszkańcy wykorzystywali ten plac również jako parking. Później władze spółdzielni próbowały zamienić swój grunt na inną działkę. – Nie oszukujmy się, taki pasek w środku terenu dla każdego jest bezużyteczny – komentuje wnioskodawca projektu.

PRYWATNE INTERESY SPÓŁDZIELNI

Zdaniem Karola Spieglanina, podczas realizacji projektu spółdzielnia próbowała zadbać o swoje prywatne interesy. Pasek przebiegający przez środek placu spółdzielnia chciała zamienić na teren bezpośrednio przylegający do drogi. – W momencie, w którym niezależny rzeczoznawca stwierdził, że te działki są podobne metrażowo, ale pod względem wartości spółdzielnia musiałaby dopłacić (około 200 tys. zł – red.), Rozstaje wycofały się z tego pomysłu. Później spółdzielnia teoretycznie przychylnie podchodziła do projektu, ale uzależniała jego realizację od tego czy miasto stworzy mieszkańcom na części terenu miejsca parkingowe. Co, delikatnie mówiąc, nieproporcjonalnie wychodziło w kosztach. Utwardzenie miejsc parkingowe jest znacznie droższe od budowy kilkumetrowego chodnika – mówi prezes FRAG.

SPÓŁDZIELNIA DOBUDUJE CHODNIK

Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska wywiązała się z obowiązku zrealizowania projektu. Zostawiając niezabudowany chodnikiem fragment gruntu należący do spółdzielni. Dopiero w czwartek rada nadzorcza spółdzielni zadecydowała o dobudowaniu brakujących płyt. Na ten cel rada nadzorcza przeznaczyła 35 tys. zł.

STRATNI SĄ MIESZKAŃCY

Jednak projekt nie będzie zrealizowany zgodnie z założeniem. Brakuje większości małej architektury, plac nie ma także oświetlenia, do tej pory nie widać też planowanej zieleni. – Przez to, że przez dwa lata próbowaliśmy dojść do porozumienia, straciliśmy wszyscy. Wiemy, jak wygląda sytuacja na rynku budowlanym. Nagle okazało się, że projekt, który miał zamknąć się w kwocie 400 tys. zł., jest wyceniany przez wykonawców na prawie milion. To wszystko wygląda groteskowo. Ale chcę zaznaczyć, że DRMG wywiązało się nawet z nawiązką, wkładając dużo serca w negocjacje – komentuje Karol Spieglanin.

Spółdzielnia Mieszkaniowa Rozstaje kilkukrotnie odmówiła nam komentarza w tej sprawie. Stanowisko spółdzielni możemy poznać jedynie za pomocą oświadczenia, dostępnego TUTAJ.

 

Maksymilian Mróz 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj