Banany, orły i sokoły. Tłumaczymy slang kierowców komunikacji miejskiej

„Banany” to nie tylko owoce, taką samą nazwę noszą autobusy w Gdańsku. Z kolei „basen” czy „kino” to nie tylko nazwy popularnych atrakcji, ale również nazwy miejsc, w których w gdańskiej zajezdni parkują tramwaje. Kierowca Marcin Adamczyk i motorniczy Zbigniew Trafny opowiedzieli nam o slangu pracowników komunikacji miejskiej. W mowie motorniczych pojawia się m.in. orzeł i sokół. – Tramwaje z niską podłogą, które mają drzwi otwierane na zewnątrz, nazwane zostały „orłami”. Wszystkie drzwi w starych tramwajach otwierały się do środka, a to były pierwsze tramwaje z drzwiami otwieranymi na zewnątrz. Potem przybyły jeszcze inne – nowoczesne, z niską podłogą, nafaszerowane elektroniką. Wówczas nazwaliśmy je „sokołami” – mówi Zbigniew Trafny.

 
BANANY, HOLENDRY I BERLINKI

Zabawnych słów nie brakuje także w mowie kierowców autobusów. – Są „banany”, czyli autobusy, które kiedyś zostały sprowadzone z Berlina. Były szaro-żółte, więc zyskały nazwę popularnego owocu. Podobne zostały sprowadzone z Holandii, więc nazywamy je dla odmiany „Holendrami”. Z kolei krótkie autobusy sprowadzone z Berlina to „Berlinki” – wyjaśnia Marcin Adamczyk.

 
W ZAJEZDNI

Nietypowe nazwy mają też miejsca do parkowania w gdańskich zajezdniach. W zajezdni tramwajowej na Strzyży są to m.in. „kino” i „butle”. – Wał jest obok kolei metropolitalnej. „Butle” znajdują się obok dawnych stanowisk butli acetylenowych. „Basen” to miejsce w pobliżu dawnego basenu. Kiedyś znajdowało się tutaj również Kino Tramwajarz. Kiedy tramwaj stoi w tamtym rejonie mówimy, że stoi „pod kinem” – tłumaczy Zbigniew Trafny.

W zajezdni autobusowej na Zaspie często używa się sformułowań „od Brzeźna”, „od stolarni” bądź „od myjni”.

Szczególne nazwy noszą też niektóre z kursujących linii.- Linie, które jeżdżą na Wyspę Sobieszewską to „wyspy”, z kolei linia do zoo to „małpy” – mówi Marcin Adamczyk. – Jeśli jedziemy na Łostowice, mówimy potocznie „na łosia” – dodaje Zbigniew Trafny.

BRYGADOWI I DODATKI

Nietypowe nazwy dotyczą też niektórych zmian u kierowców autobusów. – Kierowcy „brygadowi” przychodzą do pracy albo na rano, albo na popołudnie. Robią swoją zmianę i idą do domu. Natomiast ci, którzy pracują w systemie „dodatkowym”, pracują w godzinach szczytu, czyli między 4 a 10, a następnie idą do domu. Potem znów przychodzą na dyżur od 13 do 18.


Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj