Pan Rafał Nachtygal na co dzień mieszka pod Kościerzyną, ale można go spotkać we Władysławowie, Gdyni, czy Gdańsku. Jego stoisko z rękodziełem jest jednocześnie warsztatem, czym przykuwa uwagę przechodniów. Nasza dziennikarka spotkała go w Złotej Bramie w Gdańsku. – Mój główny warsztat jest trochę większy i przypomina mobilną stolarnię, ale nie wjadę nim na przykład tutaj. A to moje stoisko i przerobiona wyrzynarka, złożona z części innych wyrzynarek i z wkrętarki. Teraz akurat robię świąteczne ozdoby, jajka z wyciętymi w środku króliczkami – opowiada mężczyzna.
Swoje stoisko Pan Rafał zrobił z wyrzynarek i części wkrętarki. Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Nietopiel
Rękodzieło pana Rafała to głównie gadżety – figurki zwierząt, ale są też większe przedmioty, jak napisy, imiona czy stojące „witraże”. Wszystko z drewna, wykonane ręcznie. – Klient może sobie zamówić co chce, a ja mu to zrobię – mówi.
Pan Rafał nie sprzedaje swoich wyrobów, a udostępnia za dobrowolny datek. Na jego stoisku, oprócz rękodzieła, stoi drewniana puszka, do której można wrzucać datek. Jest też informacja, że zbiera na protezę nogi. Większe dzieła mają swoją cenę, ale jak ktoś nie zapłaci, pan Rafał macha tylko ręką.
WYPADEK SPRZED DWÓCH LAT
Mężczyzna stracił podudzie lewej nogi w koszmarnym wypadku samochodowym ponad dwa lata temu. Do pracy na wysokościach, którą wykonywał przed tym tragicznym zdarzeniem, już nie wróci. Postanowił, że swoje hobby – obróbkę w drewnie – wykorzysta do tego by uzbierać niezbędne środki na zakup protezy. – Czymś się trzeba było zająć. Usiąść i płakać, to każdy potrafi. Ja jestem osobą, która nie lubi siedzieć – mówi.
Proteza, którą chce kupić pan Rafał, kosztuje w tej chwili ponad 60 tysięcy złotych. Cena jednak się zmienia. Kiedy udało się uzbierać połowę kwoty, to koszt protezy podskoczył nagle o 8 tysięcy. Fundacja, która skontaktowała się z mężczyzną, chciała pomóc i częściowo sfinansować protezę, ale namawiała go na zakup tańszej. Pan Rafał jednak chce mieć konkretny model.
Na stoisku Pana Rafała można znaleźć różne drewniane gadżety. Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Nietopiel
– Chodzi o to, żeby nie stała w kącie, a była normalnie używana – zaznacza.
Przyznaje, że podchodzą do jego stoiska osoby z protezami albo takie, które mają w rodzinach bliskich funkcjonujących dzięki protezom. – Przyszła kiedyś mama dziewczynki, która miała protezy rączki i nóżki od konkretnej firmy, i odradzała, by takich nie kupować. A fundacja chce akurat, by kupić protezę od tego producenta. Albo przyszli kiedyś rodzice, którzy kupili synowi protezę za 115 tysięcy, ale co z tego, jak on nie chciał w niej chodzić. Wyznaję zasadę „umiesz liczyć, licz na siebie”. Dlatego pieniądze zbieram sam. Jeśli ludzie z własnej woli chcą coś dorzucić, to ok, ale nie lubię, jak ktoś mi mówi, co mam za to kupić – mówi pan Rafał.
MOŻNA GO SPOTKAĆ W RÓŻNYCH MIEJSCACH
Stoisko z rękodziełem pana Rafała można spotkać w różnych miejscach. Zjawia się na festynach i imprezach plenerowych – tam, gdzie się coś dzieje. W piątki jest w Gdyni przy Hali Targowej, w czwartki i soboty w Gdańsku na ulicy Długiej, w środy w Redzie na rynku i w Pruszczu Gdańskim na giełdzie.
Mężczyźnie towarzyszy pies Toti – nieduży kundelek, przygarnięty przez pana Rafała na krótko przed wypadkiem.
Aleksandra Nietopiel/mkul