– Apelujemy o szanowanie naszego wspólnego dobra – piszą urzędnicy na profilu FB „Metropolia Gdańsk-Gdynia-Sopot”. Taki komentarz pojawił się pod postem z filmem, na którym widać wyciąganie roweru Mevo prawdopodobnie z Motławy. Urzędnicy dodają, że takich sytuacji niestety jest więcej. Z rowerów metropolitalnych można korzystać już od 17 dni. W tym czasie wypożyczono je niemal 135 tys. razy. Bywają jednak problemy z ich dostępnością. Niejednokrotnie więcej jest chętnych do skorzystania niż aktywnych pojazdów. Przez liczne chuligańskie incydenty jest ich jeszcze mniej.
ZŁOŚLIWOŚĆ, CZY GŁUPOTA?
– Nasze Mevy niszczone są na masową skalę – piszą urzędnicy na Facebooku. – Niestety, sposoby wandalizmu naszych wspólnych rowerów zaskakują nas każdego dnia – można przeczytać w poście stronie Metropolia Gdańsk-Gdynia-Sopot.
Dołączony do niego film pokazujący efekty chuligańskiego wybryku. Ktoś postanowił sprawdzić, jak rower Mevo poradzi sobie w wodzie. Jak to często bywa w takich przypadkach, pozostałości po eksperymencie musiał posprzątać ktoś inny. Ucierpiał również sam pojazd.
Wcześniej fakt niszczenia miejskich rowerów zauważył także nasz dziennikarz. – Bez błotnika, odłożony byle gdzie – napisał w poście na FB i załączył zdjęcie.
Przypominamy, że zgodnie z regulaminem i cennikiem, kara za zniszczenie roweru metropolitalnego wynosi 12 tys. złotych. Dodatkowe opłaty naliczane są również m.in. za zostawienie jednego z tych jednośladów w niedozwolonym miejscu (np. na terenie kampusu UG) czy za przewóz Mevo komunikacją publiczną.
oprac. pb