Zimna i sucha wiosna negatywnie wpłynęła na populację żab. Płazów, które od marca migrują w kierunku zbiorników wodnych, jest w tym roku bardzo mało, a ich wędrówka już dawno powinna się zakończyć.
Na stanowisku przenoszenia płazów przy Michałowskiego na VII Dworze w Gdańsku w ubiegłym roku jednego dnia przenoszonych było nawet 3 tysiące osobników. W tym roku maksymalnie około… dwustu. Deszcz miał pomóc, ale przyszedł za późno.
– Te płazy na zimę zakopują się w ziemi, w tym przypadku na skarpach leśnych. Po zimie, kiedy śniegi topnieją, robi się cieplej i ziemia jest odpowiednio wilgotna, budzą się i schodzą do zbiorników. W tym roku mam wrażenie, że one w tej ziemi zostały. Falę migracyjną mieliśmy na początku maja i części udało się zejść. Te warunki, gdyby teraz miały wyjść, są bardzo dobre, ale powinniśmy je zaobserwować dwa miesiące wcześniej – podkreśla biolog Piotr Zięcik, który opiekuje się stanowiskiem przy Michałowskiego.
NIE WIADOMO, CZY POPULACJA SIĘ ODRODZI
– Obserwując te płazy tutaj tak od 7-8 lat, pierwszy raz spotykamy się z taką sytuacją. Być może podobna miała miejsce już kiedyś, kiedy tych osobników było 50-70 tysięcy i być może to tak nie wpływało. Ale jeśli tych płazów mamy teraz kilkaset, to pytanie, czy ta populacja jest w stanie się odrodzić – dodaje biolog.
Drastyczne zmniejszenie populacji płazów – która i tak od lat spadała – w mieście raczej nie wpłynie znacząco na miejską przyrodę. Spadek ich liczebności może się jednak odbić na uprawach w ogródkach działkowych. Żaby żywią się między innymi ślimakami.
GATUNKÓW JEST WIELE
W Gdańsku można spotkać różne gatunki płazów, w tym między innymi innymi kumaka nizinnego, wszystkie gatunki ropuch, żabę zieloną, żabę jeziorkową czy trawną. Są też traszki – w tym traszka górska.
Aleksandra Nietopiel/pb