Plany mają to do siebie, że lubią się zmieniać. A najlepszy plan to brak planu – i tak właśnie podeszliśmy do tematu. Mieliśmy zamiar płynąć Wisłą do Błotnika, ale królowa polskich rzek postanowiła inaczej. Wysoki poziom wody, który wciąż rośnie, spowodował, że musieliśmy zawrócić i znowu płynąć Nogatem. Gdzie zacumujemy dzisiaj?
W marinie powiedzieli nam, że wszystkiego o Białej Górze dowiemy się w sklepie.
– Święta racja, że w Białej Górze w sklepie można się dowiedzieć dużo interesujących rzeczy, o ludziach, o historii. Sklep na wsi ma swój charakterystyczny wewnętrzny urok, że służymy sobie tak, jak w mieście Dom Kultury. Przychodzimy, rozmawiamy. Ten ma problem, pożali się, może coś doradzi. Temu się zrobi lżej na duszy, drugi się pośmieje. I tak sobie żyjemy. Płyniemy – mówiła pani Agnieszka.
Jako że mamy rowery i przemierzamy Żuławy również na dwóch kółkach, nie mogliśmy nie spytać o certyfikat, który widnieje na sklepie.
– Sklep przyjazny rowerzystom. Zostałam wyróżniona przez grupę rowerzystów z Malborka takim pięknym certyfikatem, nagrodą. Jestem z niego mega dumna – dodała pani Agnieszka.
Pani Agnieszka Ciborowska. Sklepowa w Białej Górze (Fot. Radio Gdańsk)
Pani sklepowa poleca nam rowerowe wycieczki na rowerach wzdłuż wału.
– Najpiękniejszy Nogat – tylko w Białej Górze. Potem mijamy Piekło, gdzie jest piękny stary kościół. Cały wał wzdłuż Wisły – to jest warte zobaczenia. Znajduje się też tutaj Góra Piaskowa. W Białej Górze jest rezerwat roślin stepowych, nie wszyscy o tym wiedzą. Mamy wypas owiec wrzosówek. Urodziła się tu nawet cała czarna owieczka, ale na cześć Białej Góry nadano jej imię Biała.
Śluza w Białej Górze (Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
NIE KOZACZYMY, WRACAMY NOGATEM
Przegraliśmy z naturą i zmieniamy plany o 180 stopni. Decyzja zapadła: na Wisłę nie wpływamy. – Poziom Wisły to w tej chwili 4,84, wrota zamykamy przy 5,50. Podjęliście dobrą decyzję, bo byście zostali zamknięci na Wiśle. Jest ryzyko. Trzeba być doświadczonym żeglarzem, żeby pływać po Wiśle, to jest trudna rzeka do pływania. I potem są problemy – awaria łódki, dno rozprute. Główek nie widać, te są z kamienia, a łódka z plastiku. Łódka z kamieniem nie ma szans – mówił w rozmowie z naszymi dziennikarzami śluzowy Dariusz Markowicz.
Pan śluzowy utwierdził nas w przekonaniu, że to dobra decyzja. – Nie kozaczymy, wracamy Nogatem – podsumował nasz Pomysłowy Włodzimierz.
Wisła (Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
CO TUTAJ ROBICIE?
O tym, skąd taki pomysł na Pętlę Żuławską, mówili nam nasi sąsiedzi z łódki: Grażyna, Jadwiga, Bogdan i Henryk. – Kolega jest z Gdańska. Zna te tereny. Ja jestem z Bydgoszczy. I wyszła Pętla Żuławska – mówią.
– W 6 dni zrobimy około 200 km. Tak, żeby się nie znudziło i żeby odetchnąć trochę od życia. Dużo śmiechu. Pogodnie. Człowiek jest wyłączony ze stresów. Ma przed sobą wodę. Piękny śpiew ptaków. Przyroda – mówił Pan Bogdan.
(Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
NO TO PŁYNIEMY
Po rozmowach z żeglarzami i bosmanem czas ruszać w dalszą drogę. Ale wcześniej jeszcze chwila pracy – dopóki mamy zasięg. I możemy płynąć.
Kasia, Witek, Piotr, Sebastian, Włodek i Basia za obiektywem (Fot. Radio Gdańsk/Basia Kopaczewska)
Ruszamy dalej. A podczas pływania łączenie ze studiem. Sebastian i Włodek zadali naszej koleżance w studiu, Magdzie Szpiner, zagadkę. Co robi ekipa rejsu? Niestety nie zgadła wszystkiego, więc czekamy, aż przyjedzie do nas jutro, żeby wyszorować pokład.
Sebastian i Włodek (Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
Za sterami nasz kapitan Piotr Jagielski.
(Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
Śluza w Szonowie (Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
Przepłynęliśmy już przez Śluzę w Szonowie, mijamy Malbork, a dalej ruszamy w kierunku Zalewu Wiślanego i Szkarpawy. Przed nami wiele godzin na wodzie, bo mamy plan dopłynąć do Osłonki. Ale o tym jak to jest z planami, pokazała nam już Wisła. Co było dalej, tego dowiecie się Państwo jutro. Ahoj!
(Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Hirsz)
Katarzyna Hirsz