Kilkaset wraków na dnie Bałtyku. NIK sprawdzi, czy Pomorze jest przygotowane na najgorsze możliwości

Rozpoczęła się kontrola NIK w służbach odpowiedzialnych za przeciwdziałanie zagrożeniom ekologicznym w Bałtyku. Jak powiedział Radiu Gdańsk Rafał Malcharek z delegatury w Gdańsku, kontrola dotyczy przygotowania organów państwa na zagrożenie związane z paliwem zgromadzonym we wrakach statków i środkami trującymi zalegającymi w morzu.

Inspektorzy badać będą administrację morską, wojewódzką i środowiskową. – Chcemy sprawdzić, na ile te instytucje rozpoznają zagrożenie i jakie działania są podejmowane – mówi Malcharek.

WYNIKI JUŻ NIEDŁUGO 

Wyniki kontroli znane będą w połowie lipca. Zainicjowały ją między innymi sygnały ekologów, iż w pobliżu polskich brzegów spoczywają „bomby ekologiczne”.

Jak informuje NIK, „na dnie Bałtyku zidentyfikowano ok. 300 wraków okrętów, w tym ok. 100 w Zatoce Gdańskiej. Te najgroźniejsze to pochodzące z okresu II wojny światowej to Stuttgart i Franken. Z pierwszego już wydobywa się paliwo, drugi, z powodu korozji może się zapaść w każdej chwili i spowodować ogromną katastrofę ekologiczną. Do tego w rejonie Głębi Gdańskiej może spoczywać na dnie co najmniej kilkadziesiąt ton amunicji i bojowych środków trujących. Od czasów wojny kilkakrotnie doszło do poparzenia nim rybaków i plażowiczów”.

 

Miejsca strefy zrzutu broni chemicznej

SYTUACJA JEST MONITOROWANA 

W kwietniu, tuż po zapowiedzi kontroli, Minister Żeglugi Śródlądowej i Gospodarki Morskiej Marek Gróbarczyk zapewnił, że nie ma bezpośredniego zagrożenia wyciekiem paliwa z zatopionego wraku tankowca Franken, a sytuacja jest na bieżąco monitorowana.

Sebastian Kwiatkowski/mim

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj