Kandydowali do rady miasta, a mieszkańcy Gdyni wybrali ich jako swoich reprezentantów. Mają kontrolować działalność prezydenta miasta i podległych mu urzędników. Zamiast jednak respektować wolę wyborców, wybrali pracę w roli urzędników. Opozycja jest zgodna i sprawę nazywa jawną kpiną z wyborców.
W Gdyni trwa exodus radnych Samorządności Wojciecha Szczurka z rady miasta. W niespełna rok po wyborach samorządowych objęcia mandatu radnego odmówiło, bądź się go zrzekło, siedmiu z 17 radnych rządzącego Gdynią ugrupowania. Przypomnijmy, że na inaugurującej obecną kadencję sesji Rady Miasta Gdyni, objęcia mandatu odmówiło 3 wiceprezydentów: Michał Guć, Bartosz Bartoszewicz oraz Marek Łucyk. Ich decyzja była zrozumiała, bo w przypadku przegranych dla Wojciecha Szczurka wyborów prezydenckich, nie mogliby liczyć na utrzymanie piastowanych stanowisk.
LAWINA RUSZYŁA
Jak się jednak okazało, był to tylko kamień uruchamiający lawinę. Z mandatów później kolejno rezygnowali Marek Stępa, Paweł Brutel, a Beata Szadziul odmówiła zajęcia zwolnionego przez wiceprezydenta Gucia miejsca w radzie miasta. Cała trójka wybrała pracę w miejskich instytucjach, a sprawę szerzej opisaliśmy TUTAJ.
ODCHODZĄ NASTĘPNI
Teraz z pracy w roli radnej zrezygnowała Maja Wagner, na którą w ostatnich wyborach samorządowych zagłosowało 1772 mieszkańców. O odejściu radnej Wagner z Rady Miasta Gdyni poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej prezydent Wojciech Szczurek.
– W wyniku procedury konkursowej Maja Wagner, która od 9 lat zasiada w radzie miasta, wygrała konkurs na naczelnika wydziału kultury w Urzędzie Miasta. Funkcję tę obejmie od 1 sierpnia. Maju, witamy na pokładzie – mówił prezydent Szczurek, podkreślając jednocześnie jej kompetencje do piastowania nowego stanowiska.
BLISKO 37 PROCENT NIEZAINTERESOWANYCH PRACĄ W RADZIE
Biorąc pod uwagę wyniki wyborcze wyżej wspomnianych radnych Samorządności, którzy z mandatów radnych już wcześniej zrezygnowali, i dodając do tego głosy uzyskane przez Maję Wagner, otrzymujemy liczbę 19 566 głosów z 53 340 oddanych na wszystkich 38 kandydatów Samorządności. A to oznacza, że 36,9 procenta głosów oddanych przez mieszkańców w wyborach samorządowych na ugrupowanie Wojciecha Szczurka, było głosami oddanymi na osoby, które pracą w radzie miasta de facto nie były zainteresowane.
– Tyle się podkreśla przy wyborach samorządowych, że są one wyborami personalnymi, że wybieramy naszego sąsiada, osobę, którą znamy, szanujemy i która będzie reprezentować nasze interesy. Jeśli tak jest, a uważam, że tak jest, to znaczy, że dzisiaj na miejsce osób wskazanych przez mieszkańców wchodzą osoby, na których gdynianie nie głosowali. A nawet jeśli, to udzielili im znacznie mniejszego poparcia – komentuje sprawę Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski, były prominentny działacz Samorządności, a w ostatnich wyborach prezydenckich kontrkandydat Wojciecha Szczurka.
– Wydaje mi się, że rezygnacja z mandatu powinna być czymś wyjątkowym i szczególnym. Tymczasem, jeśli w niespełna rok po wyborach mówimy o tym, że 40 procent radnych Samorządności złożyło swoje mandaty, to widać dwie rzeczy. Po pierwsze, że nie jest to jakiś wyjątek, a reguła, czy wręcz plaga. Po drugie, mandat radnego Gdyni jest bezwartościowy – dodaje Zmuda-Trzebiatowski.
KONTROLA PREZYDENTA TO ZWYKŁA FIKCJA?
Z kolei Tadeusz Szemiot, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdyni, zwraca uwagę na to, że kontrolowanie pracy prezydenta przez zależnych od niego radnych jest zwykłą fikcją. – Ta sprawa świetnie to pokazuje. Sprawowanie kontroli nadzoru nad prezydentem przez radnych z jego formacji politycznej jest fikcją. Ci są przede wszystkim zainteresowani obsadzaniem stanowisk w magistracie i podległych mu instytucjach, a nie dyscyplinowaniem swojego pryncypała. Rada miasta to dla radnych Samorządności tylko etap w drodze ku lepszej pracy – mówi Tadeusz Szemiot.
„CZYŚCIEC PRZED BRAMĄ DO RAJU”
Zygmunt Zmuda Trzebiatowski dodaje, że mandat radnego dla działaczy Samorządności to czyściec, który trzeba przejść, aby otworzyły się bramy raju, za którymi są stanowiska w urzędzie. W przesłanym do Radia Gdańsk oświadczeniu, tak do całej sprawy odnosi się Jakub Ubych, przewodniczący klubu radnych Samorządności.
– Maja Wagner została wybrana w otwartym konkursie na stanowisko Naczelnika Wydziału Kultury. Na pewno nie bez znaczenia jest jej doświadczenie. Od 2014 roku była przewodniczącą Komisji Kultury w Radzie Miasta Gdyni, a od 2015 roku jest także pełnomocnikiem prezydenta Gdyni ds. kultury. Jest osobą świetnie przygotowaną, znającą struktury samorządu, ale przede wszystkim posiadającą bogate doświadczenie dziedzinowe. Miejsce w radzie miasta zajmie Antoni Brzeski, jeden z najbardziej aktywnych uczestników Budżetu Obywatelskiego, który dzięki przebojowości i kreatywności doprowadził m.in. do realizacji placu do ćwiczeń Street Workout. Wszyscy startujący w wyborach do rady miasta z listy Samorządności są świetnie przygotowanymi kandydatami i jestem przekonany o ich wkładzie do działań gdyńskiego samorządu – napisał Jakub Ubych.
Zwolniony przez Maję Wagner mandat obejmie przywołany przez Jakuba Ubycha Antoni Brzeski. 20-latek będzie najmłodszym radnym Gdyni w tej kadencji.
Marcin Lange/mkul