Dwa lata więzienia grożą za handel replikami dowodów osobistych i praw jazdy. Nowe przepisy obowiązują od tygodnia, ale jak sprawdził nasz reporter, z zakupem tak zwanych kart kolekcjonerskich, które do złudzenia przypominają oryginalne dokumenty, nie ma żadnych problemów.
Sprzedawcy zamiast polskich oferują teraz zagraniczne.
– Polskich kart już nie oferujemy, ale na przykład można wyrobić niemieckie prawo jazdy bez problemu. Bardzo dużą popularnością cieszą się ukraińskie dokumenty. Po wejściu w życie ustawy o zakazie produkcji kolekcjonerskich dokumentów, klienci zmienili profil zamówień i teraz zamawiają karty z innych krajów – mówi jeden ze sprzedawców.
USTAWA TO ZA MAŁO?
– Sama ustawa nie wszystko załatwi – mówi trójmiejski detektyw Waldemar Soroka, który nagrał prowokacyjny film. Posługując się fałszywym dokumentem próbował załatwić kilka spraw.
– Była m.in. sytuacja w banku czy u operatora telefonii komórkowej. Problem jest z przeszkoleniem urzędników i sprzedawców. Oni mieli problem w odróżnieniu kolekcjonerskiego dokumentu od oryginału. Gdybym na końcu mojej prowokacji nie pokazał autentycznego dowodu osobistego, myślę, że udałoby mi się np. dostać duplikat karty sim. To jest bardzo niepokojące – mówi detektyw.
Prowokacyjny film możecie zobaczyć poniżej.
Nowa ustawa dotycząca handlu replikami dowodów osobistych i praw jazdy zabrania także firmom i instytucjom kserowania i skanowania naszych dowodów. Za to także grożą 2 lata więzienia.
Grzegorz Armatowski/mkul