Niektórzy z nich nie mogą chodzić, ale doskonale latają paralotnią. Taki sposób na pomoc niepełnosprawnym znalazł pan Paweł

Wielu z nich sądzi, że resztę swoich dni spędzi na wózku. Jednak w ich życiu pojawił się ktoś, kto przywrócił marzenia o wolności i poczuciu pełnej niezależności. Pan Paweł Trzęsowski – instruktor w szkole latania Pat-Paragliding – słynie z tego, że przywozi z całej Polski osoby niepełnosprawne i robi z nich pełnoprawnych, licencjonowanych pilotów paralotni.

– Osoby, które od urodzenia są niepełnosprawne, bądź trafiły na wózek w wyniku ciężkiego wypadku, zderzają się z brutalną rzeczywistością. Chodniki, stopnie, przeszkody terenowe… To wszystko utrudnia im życie. Jednak okazuje się, że takie osoby, gdy znajdują się w powietrzu, są sprawne fizycznie, tak jak każdy inny zdrowy pilot. To jest sposób na danie ludziom inicjatywy do podjęcia rehabilitacji, wzmożonej aktywności i do takich działań, które pomagają normalnie żyć, rozwijać się, a przede wszystkim cieszyć się z wolności i swobody latania – przekonuje Paweł Trzęsowski.

POMYSŁ ZACZERPNĄŁ OD… NIEPEŁNOSPRAWNEGO

Pomysł nauki latania na paralotniach osób niepełnosprawnych nie jest do końca autorskim pomysłem pana Pawała. To Jędrzej Jax-Rożen wpadł na pomysł stworzenia grupy osób niepełnosprawnych, które będą wspierały się i pomagały sobie nawzajem w realizowaniu marzeń. Jędrzej sam porusza się na wózku, a wypadkowi uległ właśnie podczas latania na paralotni. Pomimo, wydawało się, utracenia możliwości latania, nie zrezygnował ze swojej pasji. Jędrzej ze swoją ideą zgłosił się do Fundacji Podaj Dalej. A w tej działa Paweł Trzęsowski.

– Podjęliśmy to wyzwanie. Fundacja wystąpiła o dotacje i środki, które umożliwiły możliwość organizowania takich szkoleń dla osób poszkodowanych i niepełnosprawnych. Ten projekt realizujemy już od kilku lat. W tym momencie przeprowadzamy około 10 cykli szkoleń o zagadnieniach podstawowych, a także mamy dwie grupy o stopniu zaawansowanym, które są szkolone aż do uzyskania licencji pilota. Uczymy ich normalnym trybem, na podstawie certyfikowanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego programu. Dzięki temu mają uprawnienia tak jak każdy inny pilot – dodaje Paweł Trzęsowski.

Projekt pana Pawła jest realizowany już od kilku lat (Fot. Paweł Trzęsowski)

PEWNE RZECZY ODKRYLI Z CZASEM

Paweł Trzęsowski sam stworzył program nauczania dla osób niepełnosprawnych do latania na paralotniach. Jak przekonuje, takie szkolenia wiążą się z zupełnie inną metodyką, a także są procesem zdecydowanie dłuższym. Niemniej dają ogromną satysfakcję.

– Do pewnych rzeczy doszliśmy metodą prób i doświadczeń. Na pewno zwracamy uwagę na dysfunkcję osób, które zgłaszają się do nas na szkolenia. Uczymy ich tak, żeby nie pogłębić przypadkiem ich urazów, które mają w danym momencie. Są zresztą cały czas pod kontrolą lekarza, mają różnego rodzaju schorzenia. Ale mimo wszystko jesteśmy w stanie zadziałać tak, żeby te osoby mogły się rozwijać i jednocześnie latać. Jeśli zaś chodzi o sam sposób uczenia, to wiedza teoretyczna jest taka sama, jak dla osób w pełni sprawnych. Bardziej skomplikowany jest mechanizm panowania nad skrzydłem, czyli zajęć naziemnych. I tutaj największe ukłony i podziękowania należą się wolontariuszom, którzy przychodzą z Fundacji i robią za, jak to się śmiejemy, koniki pociągowe. Wtedy stosujemy tak zwany hol ręczny. Wówczas potrzeba kilku osób, które będą napędzać ten cały układ. Na tym etapie szkolenia osoby na wózkach muszą się nauczyć postawić skrzydło, ustabilizować je, a przede wszystkim panować nad nim. W tym elemencie zawsze jest najwięcej pracy. To działa na podobnej zasadzie jak w przypadku kierowcy samochodu. Tak jak on decyduje, gdzie chce jechać, tak pilot obiera kierunek lotu – tłumaczy Paweł Trzęsowski.

CHĘTNI PRZYJEŻDŻAJĄ Z CAŁEJ POLSKI I NIE TYLKO

Na brak zainteresowania szkoleniami pan Paweł nie może narzekać. Do jego szkoły latania są prowadzone specjalne nabory, które przeprowadza Fundacja Podaj Dalej. Po odbyciu rozmów kwalifikacyjnych następuje proces dobierania osób, które będą brały udział w szkoleniu. Chętni przyjeżdżają z całej Polski, ale zdarzały się również przypadki ze Słowenii.

– Jak byłem w zeszłym roku z polską grupą na Słowenii w Alpach, to zgłosił się do mnie Słoweniec, który też jeździ na wózku i od dawna marzył o lataniu. Kiedy usłyszał, że jeden z Polaków jest niepełnosprawny i lata, mocno się zdziwił. Jednak bardzo mu na tym zależało i zwrócił się do mnie, czy nie podjąłbym się wyszkolenia go. Natomiast ten chłopak miał tak naprawdę wszystko przyswojone. Nie było potrzeby wielkiej pracy. Z tego co się orientuję, w tym momencie uzyskał już nawet uprawnienia słoweńskie – opowiada Paweł Trzęsowski.

IMG 2722Pan Paweł na brak zainteresowania szkoleniami nie może narzekać (Fot. Paweł Trzęsowski)

LATAJĄ SAMODZIELNIE

Wielu z nas jest w stanie wyobrazić sobie obraz osób niepełnosprawnych latających na paralotniach głównie dzięki francuskiej produkcji „Nietykalni”. W nim również główni bohaterowie: Philippe (Francois Cluzet) i Driss (Omar Sy) podczas swoich podróży wybrali się w góry na loty paralotnią. Phillipe latał na wózku, ale z kimś, kto prowadził paralotnię. Podopieczni Pawła Trzęsowskiego latają zupełnie sami.

– Po przejściu szkolenia te osoby są w stanie latać bez żadnego nadzoru. Moja rola wówczas ogranicza się tylko do pomocy naziemnej, przedstartowej, do instruktażu, czy do założenia planu, co podczas danego lotu mają wykonać lub gdzie polecieć. Czasami zdarza się również, że podpowiadam im trochę, gdzie mają podkręcić jeżeli ich obserwuje. Jednak co do zasady oni są już praktycznie w stu procentach samodzielni – podkreśla Paweł Trzęsowski.

LATA MIMO PORAŻENIA MÓZGOWEGO

W szkole Pawła Trzęsowskiego nie szkolą się jedynie osoby jeżdżące na wózku, niemające sprawności w nogach lub rękach. Wśród nich jest też chłopak, który od dziecka zmaga się z porażeniem rdzeniowo-mózgowym, a mimo to lata na paralotni i robi to znakomicie.

– Być może na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie dosłownie niedorozwiniętego, ale oceniając go można się strasznie pomylić. To niezwykle inteligentny chłopak. Mimo że ma problemy z mową i koordynacją ruchową, to niesamowite jest, jak potrafi się zrelaksować i wyciszyć w powietrzu. Nabiera wtedy takiej płynności ruchów, swobody. A kiedy leciałem z nim w tandemie podczas jego pierwszych lotów, to zaczął niemal normalnie mówić. Nie jąkał się, nie przeciągał słów. Z jednej strony stres, a z drugiej swoboda latania, ten kontakt z przyrodą i powietrzem uwolniły jego zablokowane komórki. To jest niesamowite, ponieważ w tym momencie on jest naprawdę w pełni sprawnym człowiekiem- opowiada pan Paweł.

W poprzedni weekend pan Paweł oraz grupa osób niepełnosprawnych latali w okolicach Słupska. Ich lot został uwieczniony na filmie, który możecie zobaczyć poniżej.


Niesamowici piloci w ostatni weekend latali w okolicach Słupska (Film/Łukasz Chowaniec)

Informację o szkoleniach w szkole Pat-Paragliding można znaleźć TUTAJ, bądź poprzez kontakt z Fundacją Podaj Dalej

Michał Kułakowski

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj