Kilkudziesięciu mieszkańców przyszło w czwartek na posiedzenie Rady Dzielnicy Chełm. Nie zgadzają się na budowę Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych na terenach zielonych nieopodal alei Sikorskiego w Gdańsku.
Na posiedzeniu Rady Dzielnicy Chełm miejscy urzędnicy wyjaśniali, czym jest właściwie PSZOK oraz przekonywali zgromadzonych, że powstanie punktu nie wpłynie na jakość życia okolicznych mieszkańców.
CZYM SĄ WŁAŚCIWIE PSZOKI?
– Nie będą tam gromadzone odpady biologiczne, za to będą gromadzone odpady do krótkoterminowego magazynowania, takie jak meble, akumulatory, puszki po farbach i lakierach, przeterminowane leki, świetlówki, żarówki, zużyty sprzęt RTV i AGD, czyli te odpady, których mieszkaniec nie powinien wrzucać do przydomowych pojemników na odpady – wyjaśniała Olga Gojtowska, zastępca dyrektora referatu Wydziału Gospodarki Komunalnej.
Punkt ma być czynny przez sześć dni w tygodniu. Co istotne, ma to być „wielofunkcyjna inwestycja”. Urzędnicy podkreślają, że doprowadzi do zagospodarowania gminnych terenów zielonych. Utworzenie PSZOK o powierzchni ok. 4 m kw jest bowiem ściśle powiązane z powstaniem parku Sikorskiego na terenie 4 tys. m kw. Na inwestycję miasto stara się o zewnętrzne dofinansowanie. Miałaby ona powstać za około 3 lata.
NIE BĘDZIE KONSULTACJI Z MIESZKAŃCAMI
W dyskusji mogli uczestniczyć jedynie radni dzielnicy i miejscy. Na spotkanie przybyli m.in. Mateusz Skarbek, wiceprzewodniczący rady miasta z PO, a także Joanna Cabaj, radna PiS oraz Kacper Płażyński, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.
(fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Moritz)
– Kwestia protestów nie ma żadnego wpływu na decyzję o budowie sorterowni – poinformowała Gojtowska zebranych, którzy wzburzyli się na tę informację. – Uważamy, że takie miejsce jest potrzebne, a protesty nie mają na to wypływu – dodała.
– Miasto Gdańsk bez konsultacji ze stroną społeczną podjęło decyzję o lokalizacji inwestycji przy alei Sikorskiego. Na pytanie, dlaczego taka decyzja i czy inne lokalizacje Miasto Gdańsk jest w stanie wskazać, nie otrzymałem odpowiedzi. Uważam, że od początku powinno rozmawiać się z mieszkańcami o lokalizacji, a nie przekonywać, kiedy zapadła już decyzja ze strony magistratu. To bulwersujące, że w taki sposób nas się traktuje – komentował spotkanie Huber Grzegorczyk, radny dzielnicy Chełm.
Co istotne, kilkadziesiąt mieszkańców Chełma, którzy przyszli na spotkanie, dowiedzieli się, że mimo że posiedzenia rady są otwarte, ze względów organizacyjnych nie mogli wziąć udziału w dyskusji. Specjalnie dla nich odbędzie się kolejne spotkanie 26 września.
Katarzyna Moritz