– Powiem wprost, po raz pierwszy publicznie – na początku przyszłego roku zostaną ogłoszone wybory prezydenckie, chcę w nich kandydować – powiedział w niedzielę w Gdańsku dziennikarz Szymon Hołownia. – Pokornie proszę, abyście powierzyli mi funkcję stróża naszej narodowej wspólnoty – zwrócił się Hołownia do zebranych w niedzielę w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku. Jak podkreślił, Gdańsk jest bardzo dobrym miejscem, gdzie dobrze zaczynać nową rzeczywistość. – Również dobry do tego jest Teatr Szekspirowski. Bo to najlepsze miejsce, by odpowiedzieć na pytanie: być albo nie być? Kandyduję czy nie kandyduję? – ocenił.
Przekonywał, że lepszy świat na pewno nie powstanie z gadania. Zaznaczył, że prowadzone przez niego fundacje dobroczynne nauczyły go, że jak ludzie stoją nie koło siebie, ale ze sobą, „niemożliwe staje się możliwe”. – Popraw świat o centymetr, potem o kolejny i jeszcze o kolejny – apelował.
Argumentował, że polityka to dla niego jedno z narzędzi robienia tej zmiany, a „nie żadne bagno”. – Polityka jest po to, aby odkrywać w niej moc, która w niej tkwi – podkreślił.
Zadeklarował, że chce Polski, w której każdy akt prawny jest oglądany pod kątem skutku dla klimatu, dla powietrza i dla wody. – Chcę Polski rozmawiającej, w której atrybutem przywódców jest nie mównica, a stół – podkreślił Hołownia.
Przekonywał, że to nie problem, a szczęście, że możemy być dzisiaj nie tylko Polakami, ale i Europejczykami. – Chcę Polski, gdzie wszyscy przestrzegamy reguł, gdzie nawet prezydentowi nie wolno chodzić na skróty przez trawnik – przekonywał Hołownia. Według niego trzeba dziś przeprowadzić przyjazny rozdział Kościoła od państwa, dla dobra Polski i Kościoła.
Argumentował, że sytuacji w państwie nie będzie w stanie uzdrowić nikt, kto wywodzi się z partii. – System się zawiesił, żeby się odwiesił, musimy w maju 2020 zamontować w nim niepartyjny bezpiecznik – mówił. – Nie dajcie sobie wmówić, że to jest utopia – dodał.