Rada Miasta Gdyni uchwaliła budżet miasta na 2020 rok. Po stronie wydatków jest rekordowy, bo zakłada je na poziomie 2 miliardów złotych. Dochód ma być mniejszy o ćwierć miliarda złotych, a deficyt pokryty zostanie kolejnymi kredytami długoterminowymi, które zamierza zaciągnąć miasto. – Budżet miasta na przyszły rok pokazuje, że finanse publiczne Gdyni są w ruinie – mówi Marek Dudziński, radny Prawa i Sprawiedliwości. – Trzeba podkreślić, że jeśli wykorzystamy cały limit kredytowy zakładany w tym budżecie, nasz wskaźnik zadłużenia wynosić będzie 53 procent. Zgodnie z ustawą o finansach publicznych wskaźnik ten nie może przekroczyć 60 procent.
Z twierdzeniem o zapaści finansowej miasta nie zgadza się Joanna Zielińska, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni oraz komisji budżetowej.
– To jest próg niepokojący, ale zależy on również od filozofii obliczania. Staramy się w mieście bardzo rozsądnie dzielić pieniądze i myślę, że mieszkańcy mogą być spokojni o to, że nie doprowadzamy finansów Gdyni do złej sytuacji – mówi Joanna Zielińska.
W przyszłym roku spadną nakłady na inwestycje. Te będą o 70 mln zł niższe od rekordowej kwoty pół miliarda zł w kończącym się roku. Połowa wydatków majątkowych przeznaczona będzie na inwestycje drogowe. Z 2019 roku przesunięto środki na budowę węzła integracyjnego Karwiny (71,3 mln zł). W planie jest też finansowanie budowy węzła Chylonia (19,2 mln zł) i modernizacja dróg gminnych (42 mln zł). W budżecie zabezpieczono też między innymi ponad 16 mln zł na dalszą wymianę taboru komunikacji miejskiej, tym razem na zakup elektrobusów.
W 2020 roku o 11 procent – do 256 mln zł – wzrosną ogólne wydatki na gospodarkę komunalną i ochronę środowiska. Znacząco spadną natomiast nakłady na oświatę. W porównaniu do 2019 roku zmniejszone zostaną o ponad 120 mln zł. Wiąże się to z ukończeniem w tym roku kilku oświatowych inwestycji, m.in. budową zespołu szkół na Wiczlinie. Mniejsze wydatki miasto planuje też przeznaczyć m.in. na ochronę zdrowia, administrację i bezpieczeństwo publiczne.
Marcin Lange/pOr