Bibliotekarze domagają się regulacji norm ich zatrudnienia. Szef oświatowej „Solidarności”: mamy do czynienia samowolą

Brak odpowiednich norm zatrudnienia, problemy ze zdrowiem, biblioteki traktowane jako świetlice i poczekalnie dla uczniów – to główne problemy, z którymi zmagają się bibliotekarze szkolni w całej Polsce. Nauczyciele apelują do resortu edukacji, aby zwrócił uwagę na nierozwiązane dotąd kwestie. We wtorek w siedzibie NSZZ „Solidarność” w Gdańsku odbyła się konferencja nt. „Problemy bibliotekarzy szkolnych”, w której udział wzięli nauczyciele bibliotekarze z różnych regionów Polski oraz przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, Państwowej Inspekcji Pracy oraz gdańskiej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

TRUDNOŚCI, Z KTÓRYMI SIĘ BORYKAJĄ
 

Nauczyciele bibliotekarze chcą zwrócić uwagę MEN na trudności, z którymi się borykają. Liczą, że dzięki temu ich status zawodowy i kwestie związane z obciążeniami zostaną rozwiązane.

„Po konferencji zostaną przygotowane konkretne wnioski, które prześlemy do ministerstwa. Wystąpimy też do organów prowadzących na terenie województwa pomorskiego, aby zrozumiały, że rola bibliotekarza szkolnego jest niezwykle ważna, jeśli chodzi o dydaktykę, wychowanie, a także proces terapeutyczny” – mówił przewodniczący gdańskiej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Wojciech Książek.

TRZY ZASADNICZE PROBLEMY
 

Nauczyciele zwrócili uwagę na trzy zasadnicze problemy. Wśród nich jest brak ogólnopolskich standardów i norm zatrudniania bibliotekarzy. „Nie ma żadnych uregulowań, mamy do czynienia z czymś w rodzaju samowoli. To są uzgodnienia dyrektorów szkół z poszczególnymi samorządami i organami prowadzącymi” – poinformował Książek.

Do 1999 r. obowiązywało zarządzenie MEN z 4 czerwca 1997 r. w sprawie liczby uczniów, na których przysługuje etat nauczyciela bibliotekarza. Obecnie takie regulacje nie obowiązują. „We Wrocławiu na 800 uczniów przypada jeden nauczyciel bibliotekarz. Trochę lepiej jest w Gdańsku, gdzie jeden nauczyciel przypada na 400 – 600 uczniów” – dodał przewodniczący oświatowej „Solidarności” regionu gdańskiego.

Kolejnym problemem, o którym wspomniał, są obciążenia nauczycieli bibliotekarzy. Chodzi tutaj przede wszystkim o wysiłek fizyczny, związany z dźwiganiem książek, który doprowadza do problemów zdrowotnych. Zofia Terlecka – nauczycielka z Gdańska – zwróciła uwagę, że dodatkowe obciążenia bibliotekarzy wynikają przede wszystkim z dystrybucji bezpłatnych podręczników szkolnych. „Ponieważ nie ma odpowiednich miejsc, w których można byłyby je przechowywać, musimy przenosić je z miejsca na miejsce, własnymi rękoma. W ubiegłym roku nauczyciele przetransportowali w ten sposób około 22 ton książek. Generuje to określone problemy zdrowotne” – mówiła Terlecka.

 
DOMAGAJĄ SIĘ KONTROLI

Nauczyciele domagają się kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która miałaby sprawdzić warunki, w jakich pracują. Terlecka zwróciła uwagę, że kwestie obciążeń nie są ujęte w żadnym statucie i nie podlegają ocenie ryzyka zawodowego. „Nie mamy żadnej ochrony. Chorujemy i lekarz medycyny pracy mówi nam, że robimy to na własne ryzyko” – dodała.

Elżbieta Pellowska-Habasińska, nauczycielka ze szkoły na gdańskich Stogach wspomniała, że brakuje odpowiednich kwestionariuszy, które weryfikują pracę bibliotekarzy. Nie ma też ujednoliconych norm oceny pracy przy awansie zawodowym. „W konsekwencji okazuje się, że nic nie robimy, ponieważ kategorie, które podlegają ocenie, przygotowane są dla wychowawców oraz nauczycieli przedmiotowych i w żaden sposób nie dotyczą one bibliotekarzy” – mówiła Pellowska–Habasińska.

ZBYT DUŻA BIUROKRACJA
 

Dodatkowym obciążeniem jest dla bibliotekarzy biurokracja. Zobowiązani są do inwentaryzacji oraz elektronicznego i tradycyjnego katalogowania książek, spisywania protokołów zakupów, prowadzenia inwentarzu ubytków. „Ustawa wymaga, aby każdy podręcznik został wpisany ręcznie do księgi. Dodatkowo każdy z nich muszę ostemplować i nadać mu odpowiednią sygnaturę. Są to setki podręczników. Wszystko przeliczam, układam. Rozdaję umowę rodzicom, którą muszą podpisać, czego również muszę dopilnować” – tłumaczyła Pełkowska-Chałasińska.

Nieuregulowaną kwestią, o której wspomnieli podczas konferencji nauczyciele, jest też dysproporcja w wynagrodzeniach za zastępstwa. Jak mówili, bibliotekarze, za zastępstwo otrzymują mniejsze wynagrodzenie od kolegów „przedmiotowców”, mimo posiadania odpowiednich kwalifikacji.

 

Podkreślili, że czują się niedoceniani, choć ich rola jest tak samo ważna jak pozostałych nauczycieli. Zwrócili uwagę, że biorą aktywny udział w życiu szkoły, zajmują się m.in. propagowaniem czytelnictwa wśród dzieci i młodzieży, organizują konkursy czytelnicze, recytatorskie, pomagają w przygotowaniu akademii szkolnych, dla młodszych uczniów organizują specjalne zajęcia, np. czytanie baśni.

„NASZA PRACA JEST WAŻNA”
 

„Jesteśmy osobami kreatywnymi podejmujemy różne wyzwania. Prowadzimy spółdzielnie uczniowskie, tworzymy różnego rodzaju programy, między innymi dla uczniów, którzy nie uczęszczają na lekcje religii. Nasza praca jest równie ważna jak innych nauczycieli” – mówiła Ewa Kasprowiak z gdańskiej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

Izabela Sikora, która prowadzi bibliotekę szkolną w Wejherowie, zwróciła uwagę na kwestie związane ze zubytkowaniem książek. W związku z programem nauczania podręczniki w szkołach wymieniane są co trzy lata. Stare podlegają wówczas zubytkowaniu ze stanu biblioteki zgodnie z procedurą ewidencji zbiorów, nawet, jeśli są w dobrym stanie. „Pracuję w szkole, w której uczy się około 800 uczniów i w ciągu dwóch lat zubytkowałam około 140 tys. złotych. Te podręczniki zostały oddane na makulaturę. Te książki po prostu są wyrzucane” – zaznaczyła Sikora.

PROBLEMY SIĘ NASILIŁY
 

Jej zdaniem problemy nauczycieli bibliotekarzy nasiliły się w 2014 roku, kiedy w ramach nowelizacji ustawy o systemie oświaty wprowadzono do szkół dostęp do bezpłatnych podręczników, materiałów edukacyjnych i ćwiczeniowych.

„Wszyscy posiadamy wyższe wykształcenie. Mamy kwalifikacje do nauczania innych przedmiotów, a w momencie wprowadzenia darmowego podręcznika nasza praca bibliotekarza szkolnego zamieniła się w pracę magazyniera. Bierzemy książki na barki i przenosimy je z miejsca na miejsce” – mówiła Sikora. Z kolei Zofia Terlecka przypomniała, że bibliotekarze na swoje problemy próbowali zwrócić uwagę już w 2004 roku, organizując podobną konferencję. Wówczas – jak mówi – radykalnie zmniejszyło się zatrudnienie, natomiast wzrosła liczba obowiązków, które nałożono na bibliotekarzy.

Przewodniczący gdańskiej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Wojciech Książek zapowiedział, że wnioski z konferencji zostaną opracowane do 14 lutego.

 

PAP/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj