Niepełnosprawni podopieczni fundacji bez odpowiedniej opieki? Rodzice proszą o interwencję

Brak odpowiedniej opieki nad niepełnosprawnymi zarzuca grupa rodziców podopiecznych fundacji z Kolnika. Poprosili już urzędników o interwencję. Władze gminy uważają, że najpierw należy ostudzić emocje, a potem usiąść do rozmów. Z kolei przedstawiciele Fundacji Żyć Godnie w ogóle nie chcą komentować sprawy.


O Fundacji Żyć Godnie z Kolnika pisaliśmy już w grudniu 2018 roku. Byli i obecni pracownicy fundacji, wśród nich terapeuci pracujący z niepełnosprawnymi, donieśli nam wówczas o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić na przestrzeni kilku lat. Pracownicy oskarżali kierownictwo o mobbing, a także fizyczne i psychiczne znęcanie się nad nimi. Wyrażali też obawy o dobro swoich podopiecznych mówiąc o dużej rotacji wśród terapeutów.

Kierownictwo fundacji odpierało zarzuty, twierdząc, że są one bezpodstawne i cała sprawa jest nieuzasadnionym atakiem na fundację. Starosta powiatu gdańskiego zdecydował jednak o zorganizowaniu spotkania z udziałem między innymi zarządu fundacji. Postanowiono wówczas o opracowaniu i wdrożeniu programu naprawczego.

NIE BYŁO ZNĘCANIA SIĘ

Zawiadomienie w sprawie mobbingu i znęcania się trafiło do Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim. Prokurator stwierdził, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej jednej z pracownic oraz do znieważenia dwóch innych osób. Postępowanie jednak umorzono, bo czyny te są ścigane z oskarżenia prywatnego, a w ocenie prokuratora nie było interesu społecznego w objęciu ich ściganiem z urzędu. Na początku bieżącego roku umorzono odrębne śledztwo dotyczące znęcania się. Stwierdzono, że opisywane przez zawiadamiających czyny nie zawierały znamion czynu zabronionego. Sprawa toczy się teraz w sądzie z powództwa cywilnego.

Po ponad roku wracamy do sprawy w związku z doniesieniami o kolejnych nieprawidłowościach w fundacji. Tym razem miały one dotyczyć samych podopiecznych środowiskowego domu samopomocy i warsztatów terapii zajęciowej, które prowadzi Fundacja Żyć Godnie.

WYPADEK WOJTKA

Pani Danuta opiekuje się swoim siostrzeńcem Wojtkiem, który od października 2018 roku uczestniczył w zajęciach w środowiskowym domu samopomocy w Kolniku. 28-latek ma upośledzenie umysłowe ze sprzężeniem. W marcu 2019 roku, będąc pod opieką fundacji, miał upaść na skrzynki, odnosząc obrażenia głowy i pośladka.

– Nikt z fundacji nie poinformował mnie, że doszło do takiego zdarzenia. Rany zobaczyłam już w domu, przebierając Wojtka. Zrobiłam obdukcję, która wykazała, że obrażenia nie były na szczęście groźne. Wystosowałam jednak pismo do fundacji, oczekując wyjaśnień w tej sprawie. Od prawie roku nie ma odpowiedzi – mówi pani Danuta.

Wcześniej miało dość do innego zdarzenia. Jak wynika z relacji pani Danuty, w styczniu 2019 roku Wojtek wziął udział w dyskotece organizowanej w ramach zajęć w ŚDS. Mimo że głośna muzyka i ostre światła wywołują u niego agresję, przez ponad 3 godziny był zamknięty w pomieszczeniu, w którym trwała zabawa.

– Jak zwykle około 13:00 przyjechałam odebrać Wojtka i zobaczyłam, w jakim jest stanie. Bił wszystko i wszystkich. Żeby go uspokoić uderzyłam go raz w plecy. Fundacja wszczęła procedurę Niebieskiej Karty, twierdząc, że maltretuję siostrzeńca – relacjonuje pani Danuta. Postępowanie nie wykazało, by kobieta miała niewłaściwie opiekować się Wojtkiem.

BEZ POROZUMIENIA

Wojtek od początku roku nie jest już podopiecznym Fundacji Żyć Godnie. Wójt gminy Pszczółki nie przedłużył porozumienia w sprawie środowiskowego domu samopomocy z Pruszczem Gdańskim, którego mieszkańcem jest Wojtek. – Mojego siostrzeńca próbowano usunąć z Kolnika na różne sposoby. W końcu się udało – komentuje pani Danuta.

Sam wójt inaczej tłumaczy tę sprawę. – Zapytałbym dlaczego ta osoba nie korzysta z domu samopomocy właściwego dla jego miejsca zamieszkania. My w pierwszej kolejności jesteśmy zobowiązani do pomocy mieszkańcom naszej gminy – wyjaśnia Maciej Urbanek.

PROBLEMY ŁUKASZA

Kolejną osobą, która zdecydowała się z nami porozmawiać jest pani Zofia. Jej syn Łukasz wciąż jest pod opieką fundacji z Kolnika. Imiona obojga zmieniliśmy na prośbę matki. – Mój syn spadł ze schodów w fundacji. Sprawa została zbagatelizowana, a synem nikt się nie zainteresował. Dziecko do 15:00 siedziało w fundacji. Dopiero kiedy Łukasz wrócił do domu zobaczyłam, że coś się stało. Trafiliśmy na SOR, okazało się, że Łukasz ma stłuczoną miednicę, biodro i łokcie – opowiada pani Zofia. Z wyjaśnień, jakie pani Zofia otrzymała od kierownictwa fundacji, wynika, że nikt z pracowników o wypadku nie wiedział, choć doszło do niego na głównych schodach w budynku fundacji.

Skarga w tej sprawie wpłynęła do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Pruszczu Gdańskim. – Dotyczyła braku udzielenia odpowiedniej pomocy poszkodowanemu. PCPR w trybie pilnym wystąpiło do zarządu fundacji o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Po naszej interwencji zarząd fundacji wdrożył w swojej siedzibie odpowiednie procedury, aby w przyszłości zapobiec tego typu zdarzeniom – odpowiada Beata Kowalczyk, dyrektor PCPR.

Pani Zofia i jej syn do dziś ponoszą konsekwencje tego, że próbowali nagłośnić sprawę. – W fundacji nie rozmawia się z nim, nie przekazuje się mu żadnych informacji. Łukasz bierze udział w zajęciach, ale nie ma się do kogo zwrócić. Zarówno terapeuci, jak i inni podopieczni są do niego wrogo nastawieni. Łukasz jest szykanowany – skarży się pani Zofia.

URZĘDNICY ODPOWIADAJĄ

W Urzędzie Gminy Pszczółki słyszymy, że przeważają pozytywne opinie o działalności Fundacji Żyć Godnie na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie zaznacza, że wszelkie zgłaszane lub ujawniane nieprawidłowości są kontrolowane i wyjaśniane, a działalność WTZ jest na bieżąco monitorowana. Przeprowadzona pod koniec 2019 roku kontrola wykazała pozytywne zmiany, jeśli chodzi o pozyskanie kadry, która cały czas podwyższa swoje kwalifikacje – czytamy w odpowiedzi dyrektor PCPR.

– Moje dziecko przez wiele miesięcy tylko leżało na kanapie zamiast uczestniczyć w zajęciach. Nikt nie próbował się nim zająć do momentu, kiedy pojawiła się nowa terapeutka i wykazała zainteresowanie – relacjonuje pani Bogumiła. W podobnym tonie wypowiada się pani Grażyna. – Moja córka jeździła do Kolnika przez prawie dwa lata. Wracała stamtąd z płaczem, bo często nie było odpowiedniej opieki. Celina mówiła mi, że brakuje terapeutów i wszyscy są zganiani do dużej sali, gdzie tylko siedzą i patrzą w sufit. Kiedy interweniowałam w tej sprawie, córce zarzucono kłamstwo – mówi kobieta. Ostatecznie pani Grażyna wypisała Celinę z zajęć ze względu na pogarszający się stan zdrowia córki.

– Nie ma przeciwwskazań, by podopieczni ŚDS i WTZ mogli brać udział we wspólnych zajęciach. Ten budynek jest dla nich domem, więc dziwią mnie takie uwagi. Zdarza się też, że ktoś z terapeutów zachoruje i wówczas jest potrzeba zorganizowania zajęć łączonych – broni fundacji Beata Nowakowska, dyrektor GOPS w Pszczółkach. W odpowiedzi Beaty Kowalczyk, dyrektor PCPR w Pruszczu Gdańskim, czytamy natomiast: – Jedynymi zajęciami, które odbywają wspólnie uczestnicy WTZ i ŚDS są zajęcia w ramach integracji społecznej: andrzejki, zabawy, wyjazdy, spotkania itp. Są one ujmowane w planach pracy warsztatu. Na co dzień wszystkie zajęcia dla uczestników obu placówek są prowadzone w poszczególnych, wyodrębnionych pracowniach.

KONTROWERSYJNE WARUNKI KONKURSU

W grudniu gmina Pszczółki rozstrzygnęła konkurs na kolejny rok prowadzenia środowiskowego domu samopomocy. Trzydziestoma dorosłymi z zaburzeniami psychicznymi będzie nadal zajmować się Fundacja Żyć Godnie z Kolnika, za co otrzyma 675 tysięcy złotych. Udział innych podmiotów w konkursie na prowadzenie ŚDS był w praktyce niemożliwy. Każdy inny oferent musiał bowiem przedstawić pisemne porozumienie z Fundacją Żyć Godnie o możliwości użytkowania zabytkowego domu podcieniowego w Kolniku, w którym fundacja ma swoją siedzibę i który będzie dzierżawić od gminy jeszcze do 2034 roku. Podpisując tego typu porozumienie, fundacja z Kolnika obniżyłaby więc swoje szanse na zdobycie kontraktu. Do konkursu nie zgłosił się nikt oprócz Fundacji Żyć Godnie.

– Nie było zastrzeżeń co do tego typu rozwiązania regulującego wybór oferenta. Nasze możliwości lokalowe pozwalają zorganizować ŚDS tylko w budynku, który dzierżawi obecnie fundacja – podsumowuje wójt gminy Pszczółki.

ZA DUŻO EMOCJI

25 listopada 2019 roku do Urzędu Gminy w Pszczółkach wpłynęło pismo, w którym rodzice i opiekunowie podopiecznych fundacji proszą o spotkanie z wójtem. Piszą też o swoich obawach o bezpieczeństwo podopiecznych i w kilku punktach wymieniają najbardziej palące kwestie. Pismo pozostało bez odpowiedzi. Kolejne, z 11 grudnia, także.

Wójt tłumaczy, że spotkania unikał, bo trwała procedura wyboru podmiotu prowadzącego ŚDS. Decyzja w tej sprawie zapadła 23 grudnia. Do początku lutego spotkanie, o które prosili opiekunowie, nie odbyło się. – To też z uwagi na intencje wciągnięcia gminy w cały ten spór. Chciałbym, żeby na początku zostały wygaszone emocje, których jest w tej sprawie za dużo. Dopiero potem spotkamy się z wszystkimi zainteresowanymi stronami – mówi Maciej Urbanek.

W sprawie zgłaszanych nieprawidłowości próbowaliśmy skontaktować się z zarządem Fundacji Żyć Godnie. Prezes fundacji Jolanta Kołkowska nie chciała komentować sprawy. Przesłane na adres mailowy sekretariatu pytania pozostały bez odpowiedzi.

 

 

 

Wojciech Stobba/pOr

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj