Radni PiS i działacze Gedanii bronią klubowych terenów. „Decyzja prezydent Gdańska utrudnia odzyskanie gruntów”

Znicze i wiązanki pojawiły się przed bramą dawnego klubu Gedania w Gdańsku. Złożyli je byli członkowie klubu sportowego oraz radni Prawa i Sprawiedliwości. To odpowiedź na wyrok sprzed kilku dni, w którym sąd oddalił pozew Prokuratorii Generalnej, która domagała się zwrotu terenu do Skarbu Państwa. Miasto przed wyrokiem wydało pozwolenie na budowę osiedla. – Decyzja prezydent utrudnia odzyskanie terenu w procesie sądowym. Sprawia to wrażenie, że prezydent miasta Gdańska nie postępuje w sposób transparentny. Czynności administracyjne, które podejmuje, stoją w totalnej sprzeczności z wniesionym pozwem – mówi Piotr Gierszewski z Prawa i Sprawiedliwości.

DZIAŁACZE ROZGORYCZENI

– Żegnamy piękną historię. Ja jestem naocznym świadkiem historii klubu Gedania. Decyzją błędną, wydaną przez sąd, teren trafi pod zabudowę – mówi Andrzej Siwka, dawny działacz klubu z Wrzeszcza.

Inni dawni działacze także czują rozgoryczenie. Naszemu reporterowi powiedzieli, że „ani Niemcy, ani Rosjanie nie zniszczyli Gedanii tak, jak zrobiły to władze miasta”.

KOLEJNA INTERPELACJA

Miasto na razie sprawy nie komentuje. Do urzędu wpłynęła interpelacja od radnych PiS z pytaniem, co dalej miasto zamierza zrobić z terenami Gedanii. Na odpowiedź magistrat ma 14 dni.

Sprawa ma swój początek w 2017 roku. Wówczas Gedania S.A. sprzedała za 16,5 miliona złotych prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz spółki Robyg 18. W tej sytuacji prezydent Gdańska zawnioskował do Prokuratorii Generalnej o podjęcie działań, aby teren wrócił do Skarbu Państwa.

Maciej Naskręt/tkob

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj