Wiceprzewodniczący Trybunału Stanu: przy wyborze prezesa Sądu Najwyższego nie było naruszenia zapisów konstytucji

To była dobra decyzja prezydenta Andrzeja Dudy – tak wybór Małgorzaty Manowskiej na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego komentuje Piotr Andrzejewski, były senator Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.

Małgorzata Manowska ma 55 lat, jest sędzią Sądu Najwyższego od października 2018 roku, orzeka w Izbie Cywilnej. Wcześniej przez kilkanaście lat była sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie. – Prezydent postawił na osobę sprawdzoną – uważa Piotr Andrzejewski.

– Wybór spośród pięciu kandydatów, punktowanych przez Zgromadzenie Ogólne Sądu Najwyższego, pani sędzi i zarazem profesor Małgorzaty Manowskiej przez prezydenta, uważam za trafiony – dodaje.

Piotr Andrzejewski podkreślił także, że przy wyborze nie było naruszenia zapisów konstytucji, co sugerowała opozycja. – Wykorzystał on swoje prerogatywy. Miał prawo wybrać każdego wskazanego przez zgromadzenie kandydata – mówi wiceprzewodniczący Trybunału Stanu.

NIE BĘDZIE ODWETU

Sędzia Manowska podczas procedury wyboru kandydatów na Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego zapewniła, że sędziowie nie muszą obawiać się z jej strony jakiejkolwiek zemsty i odwetu. – Chciałabym normalnie pracować, chciałabym zasypać dół między nami, a przynajmniej doprowadzić do wzajemnej tolerancji i poprawnej współpracy, dlatego że Sąd Najwyższy i ludzie na to zasługują – mówiła wtedy Manowska.

Małgorzata Manowska zastąpi na stanowisku Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Małgorzatę Gersdorf, której skończyła się sześcioletnia kadencja.


mn/PAP

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj