Dzik wpadł pod koła auta słuchaczki Radia Gdańsk. Za naprawę samochodu musi zapłacić… z własnej kieszeni

Co roku w Polsce dochodzi do ok. 10 tysięcy zdarzeń drogowych z udziałem dzikich zwierząt – wynika z danych resortu środowiska. Sprawy te nie są łatwe, trudno stwierdzić, po czyjej stronie leży wina za kolizję. Uczestnikiem takiego potrącenia zwierzęcia była jedna z mieszkanek Gdańska, która wnosi do zarządcy drogi o zwrot za naprawę uszkodzonego w wypadku auta.


Jak relacjonuje Delia Bar, do zdarzenia doszło w marcu na ulicy Chłopskiej w Gdańsku. – Oczywiście zatrzymałam się od razu i zadzwoniłam po policję i straż miejską. Służby znalazły na miejscu martwego dzika. Szybko wydano mi zaświadczenie, że ja nie ponoszę winy za to zdarzenie. Zaaplikowałam o odszkodowanie do Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni, ale mi odmówiono. Urzędnicy stwierdzili, że dzika nie powinno tam być. Że jeśli ten wypadek zdarzyłby się np. na Obwodnicy Trójmiasta, to odszkodowanie by wypłacono, ale nie na ulicy Chłopskiej w centrum miasta – opowiada. Jak dodaje, podczas interwencji funkcjonariusze policji wielokrotnie podkreślali, że to nie pierwsze zdarzenie z udziałem dzikiego zwierzęcia w tym miejscu w mieście.

KLAROWNE ZASADY

O pomoc w odzyskaniu środków za naprawę zniszczonego samochodu Delia Bar poprosiła prawnika. – Przepisy dotyczące sytuacji, kiedy na drogę wtargnie dzikie zwierzę, są dość klarowne – podkreśla radca prawny Piotr Świtoński. Jak wskazuje, w tym przypadku zarządca drogi mógł nie dopełnić swoich obowiązków. – W przypadku kolizji z dzikim zwierzęciem, odpowiedzialność może ponieść zarządca drogi, który zobowiązany jest do prawidłowego oznakowania drogi. Jednym z takim znaków jest znak ostrzegawczy „uwaga – dzikie zwierzęta”. Zarządca zobowiązany jest ustawić taki znak tam, gdzie dochodzi do częstych kolizji ze zwierzętami, na szlakach migracji czy tam, gdzie droga przecina dojście do wodopoju. Zarządca powinien te informacje analizować w oparciu o dane od policji czy nadleśnictw. Znaku tam nie było. W związku z tym istnieją przesłanki do tego, by zarządcę drogi pociągnąć do odpowiedzialności.

GZDiZ NA BIEŻĄCO ZBIERA INFORMACJE

Inne stanowisko przedstawia Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. – Regularnie pozyskujemy informacje od służby leśnej o szlakach wędrówek dzikich zwierząt. Tak było i w tym przypadku – zapewnia rzecznik GZDiZ Magdalena Kiljan. – W okresach półrocznych występujemy do instytucji, które mogą posiadać wiedzę o migracjach lub zdarzeniach z dziką zwierzyną. Tak pozyskane informacje są analizowane, czy w którejś z lokalizacji mamy do czynienia z ponadprzeciętną ilością zdarzeń. Tam, gdzie się to potwierdza, ustawione zostaje oznakowanie pionowe, ostrzegawcze. Takie działanie wyczerpuje obowiązek GZDiZ o przeciwdziałaniu zaniechania i ustawieniu oznakowania tam, gdzie jest to zasadne.

Naprawa zniszczonego samochodu Delii Bar to koszt ok. 5 tys. tysięcy złotych. Mieszkanka Gdańska wnosi też do GZDiZ o zwrot środków za wycenę poniesionej szkody. Niedawno złożyła odwołanie od wydanej przez organ decyzji odmownej. W tej chwili czeka na odpowiedź.

Dominika Raszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj