Oburzający wpis rzecznika prasowego marszałka Mieczysława Struka. „Już tak było, że wysyłano staruszków na front”

wpis piotrowski

Skandaliczny wpis rzecznika prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego – Michała Piotrowskiego. Porównał on zachęcanie do pójścia na wybory przez premiera rządu Mateusza Morawieckiego do działań Adolfa Hitlera pod koniec II Wojny Światowej.

Premier Mateusz Morawiecki podczas kampanijnej wizyty w Tomaszowie Mazowieckim zachęcał do „tłumnego” udziału w wyborach, szczególnie seniorów. Przekonywał, że koronawirusa już nie trzeba się bać, „bo jest w odwrocie.”

SKANDALICZNY KOMENTARZ

Słowa te w skandaliczny sposób skomentował na swoim profilu ma Facebooku rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego – Michał Piotrowski. Przyrównał wybory prezydenckie do końcowej fazy II wojny światowej. Zasugerował, że namawianie starszych osób do pójścia na wybory jest jak posyłanie ich na front przez Adolfa Hitlera.

– Raz już tak było, że wysyłano staruszków na front, opowiadając że wróg jest w odwrocie, a użycie wunderwaffe odmieni losy kampanii – napisał Piotrowski.

Co miał na myśli rzecznik prasowy? Formację o charakterze pospolitego ruszenia, użytą przez Niemców w ostatniej fazie II wojny światowej. Została powołana do życia dekretem podpisanym przez Adolfa Hitlera. Do formacji zaciągano mężczyzn nawet w wieku 60 lat, mimo że prawo niemieckie w tamtym czasie pozwalało na zaciąganie osób w wieku do 45 lat.

Członkowie Volkssturmu często nie otrzymywali umundurowania, nosili jedynie opaski z napisem „Deutsche Wehrmacht” lub „Deutscher Volkssturm – Wehrmacht”. Bronili wtedy Berlina, będąc wyposażeni w przestarzałą broń.

Wpis Piotrowskiego przypadł do gustu Tadeuszowi Jędrzejczykowi, dyrektorowi Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Polubił go. W tej sprawie zadaliśmy pytania do marszałka województwa pomorskiego, jako przełożonego rzecznika. Czekamy na odpowiedź.

(Fot. Zrzut ekranu wpisu na Facebooku)

Michał Piotrowski wydał w tej sprawie krótkie oświadczenie.
WYJAŚNIENIE MICHAŁA PIOTROWSKIEGO

W imieniu marszałka i swoim informuję, że oficjalne stanowiska urzędu publikowane są w następujący sposób:

– jako komunikaty prasowe
– jako teksy na portalu Pomorskie.eu
– jako posty na oficjalnych profilach społecznościowych UMWP
– jako płatne komunikaty i ogłoszenia w mediach

Wszelkie inne aktywności pracowników UMWP, również ich wpisy, opinie i wyznania w mediach społecznościowych, NIE SĄ oficjalnym stanowiskiem urzędu. Co za tym idzie – marszałek nie musi się ani z nimi utożsamiać, ani pod nimi podpisywać.

Michał Piotrowski

DAWNA SPRAWA Z AKTYWISTAMI

To nie pierwsza taka „historia” w sieci tego rzecznika. Gdy Michał Piotrowski był jeszcze pracownikiem biura prasowego gdańskiego magistratu, przez grupę aktywistów został posądzony o hejt, choć wtedy jeszcze te słowo nie funkcjonowało w powszechnym obiegu.

– Ktoś z numeru IP Urzędu Miejskiego w Gdańsku pisze w godzinach pracy wulgarne i obraźliwe komentarze na nasz temat oraz prowadzi blog, w którym polemizuje z naszymi argumentami – twierdził w portalu Naszemiasto.pl Łukasz Muzioł z grupy Nic O Nas Bez Nas, która znana była w Gdańsku z krytyki polityki mieszkaniowej władz Gdańska.

– Zdarzały się wpisy, które nas obrażały i znieważały, ale najbardziej skandaliczne jest to, że prowadzi go pracownik Biura Prasowego gdańskiego magistratu – dodaje.

Na trójmiejskich portalach informacyjnych pojawiały się również dziesiątki wulgarnych i obraźliwych komentarzy na temat działalności grupy Nic o Nas Bez Nas, które – według zarzutów anarchistów – były dodawane z IP należącego do gdańskiego magistratu. „Idź się umyć brudasie spod mostu. Razem z kumplami tak walicie, że już nawet nie czujecie smrodku, a może i go polubiliście, ale normalni ludzie nie muszą tego znosić…” – tak brzmi jeden z komentarzy, który zdaniem grupy inicjatywnej pochodził z urzędu.

Ówczesny rzecznik prasowy, Antoni Pawlak zapewniał, że Michał Piotrowski nie miał nic z tym wspólnego. Za nienawistnym wpisami miał stać 32-letni człowiek z innego wydziału urzędu. Antoni Pawlak nie zdradził wtedy, kto szkalował aktywistów.


Maciej Naskręt/tko

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj