Do bulwersującego zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie na parkingu w okolicy mola w gdyńskim Orłowie. Właściciel zwierzęcia nie mógł zabrać go ze sobą do restauracji, więc na dwie godziny zostawił psa zamkniętego w samochodzie – bez wody i z oknem uchylonym na centymetr.
Konającego zwierzaka najpierw próbowali uratować przechodnie. Nie udało im się jednak pojazdu otworzyć, więc zaalarmowali strażników miejskich. Ci, po przybyciu na miejsce, niemal od razu podjęli decyzję o wybiciu szyby.
– Pies był wyczerpany, ledwo był w stanie ustać, a po wyjęciu go z samochodu, w którym temperatura sięgała 50 stopni, wypił cztery miski wody – mówi Leonard Wawrzyniak, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni.
(Fot. mat. SM Gdynia)
„WYSZEDŁ NA KILKA MINUT”
– Po kolejnych około 50 minutach pojawił się właściciel psa, który twierdził, że zostawił zwierzę w pojeździe tylko na kilka minut. Na miejscu było jednak kilkunastu świadków, którzy podważyli te wyjaśnienia. Mężczyzna ostatecznie przyznał się, że wyszedł z partnerką do restauracji. Nie miał co zrobić z psem, więc postanowił zostawić go w samochodzie. Biorąc pod uwagę stan zwierzęcia i temperaturę, jaka panowała w pojeździe, pies nie raczej nie miał szans dożyć powrotu swojego właściciela dodaje Wawrzyniak.
Sprawą zajęła się już policja. Za znęcanie się nad zwierzętami mężczyźnie grozi do 3 lat więzienia.
Marcin Lange/mk