Poznański deweloper odpiera zarzuty w sprawie zniszczenia 40 drzew na działce w Sopocie. Odbyło się ponowne badanie dendrologiczne

Poznański Deweloper Dariusz Wechta odniósł się do sprawy uschniętych drzew na jego działce w Sopocie. Nie zgadza się z oskarżaniem go o zatrucie 40 drzew i jest oburzony tym, że w czasie poniedziałkowej wizji lokalnej z udziałem dendrologa nie zbadano chorych drzew na przyległych terenach.

O sprawie pisaliśmy w ubiegłym tygodniu (>>> TUTAJ), kiedy to na prośbę mieszkańców apelację do prezydenta miasta złożył radny Kocham Sopot Wojciech Fułek. Poprosił on o zbadanie usychających drzew. Miasto poinformowało wówczas Radio Gdańsk, że sprawa była już badana, a na właściciela działki przy ulicy Bitwy pod Płowcami nałożono karę w wysokości ponad 223 tysięcy złotych.

Poniedziałkowa wizja lokalna była wynikiem odwołania się właściciela do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Kolegium uchyliło decyzję miasta, uznając karę za zbyt wysoką, gdyż część drzew ma szansę na przeżycie. Dlatego kolejny raz wezwano dendrologa, który w poniedziałek badał drzewa.

„DLACZEGO NIE BADA SIĘ DRZEW NA INNYCH DZIAŁKACH?”

– Nie zgadzam się z oskarżeniami i z wysokością kary. W pierwszym protokole było ponad 40 drzew, teraz już jest kilkanaście. Natomiast najciekawsze jest to, że na działkach sąsiednich, z których część jest bodajże we władaniu miasta, również są uschłe drzewa i tych drzew nikt nie chciał obejrzeć. Mój pełnomocnik prosił o to w czasie ponownej wizji lokalnej dendrologa i komisję z miasta – mówi Dariusz Wechta.

Deweloper dodaje, że należy sprawdzić stan stosunków wodnych, które mogły ulec zmianie po wykonaniu prac związanych z prowadzonymi w okolicy budowami i przebudową kanalizacji deszczowej. Na pytanie, jakie dalsze kroki podejmie, odpowiada: – Nie wiem, jaką decyzję otrzymamy po kolejnej wizji lokalnej, wówczas będziemy się zastanawiać. Oczywiście nadal chcemy, by miasto zbadało drzewa na działkach sąsiednich.

„W CIĄGU 21 DNI OTRZYMAMY EKSPERTYZĘ DENDROLOGICZNĄ”

Miasto nie odniosło się do pytań o to, dlaczego nie badano drzew na innych działkach, wydając jedynie komunikat potwierdzający odbycie się wizji lokalnej.

– W poniedziałek 27 lipca odbyła się wizja w terenie z udziałem specjalisty dendrologa. W ciągu 21 dni otrzymamy ekspertyzę dendrologiczną – mówi Anna Dyksińska z Urzędu Miasta Sopotu.

W czasie poprzednich badań dendrolodzy mieli wykluczyć wpływ „stagnującej, zalegającej wody na terenie działki”. Uznali, że nagłe zatrzymanie wzrostu drzew ma związek z wywierconymi w nich otworami, o czym świadczyć mają m.in. „pozostałości po nawiertach w postaci 'pórek’ otaczających otwór nawiertu i silna okładzina z kory z elementami łyka oraz brak korozji drewna drzewa”. Stwierdzono także obecność substancji chemicznych – o czym świadczyć ma m.in. brak rozwoju grzybów rozkładających drewno.

„USYCHANIE DRZEW MOGŁA SPOWODOWAĆ BUDOWA HOTELU”

Sprawa trafiła do prokuratury, która umorzyła postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy. Teraz podania do prokuratury spraw innych działek chcą przedstawiciele dewelopera, co przekazali komisji w czasie ostatniej wizji lokalnej. Jak mówią, niezwłocznie należy sprawdzić stan drzew na terenie przyległego ośrodka wypoczynkowego Sopot 34.

Ich zdaniem obumieranie drzew może być związane z budową hotelu Radisson Blu stojącego równolegle do plaży na skraju sopockich błoni, czego stwierdzenie bądź wykluczenie wymagałoby badań hydrologicznych.

 

Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj