Atrakcyjne osiedle przy plaży na gdańskiej Zaspie, a na nim przyczepa kempingowa. Ustawił ją jeden z mieszkańców. Oficjalnie przeszkadzała właścicielowi na działce, dlatego sprowadził ją do miasta. W przyczepie, według świadków, zaczęli pojawiać się turyści, co nie spodobało się części mieszkańcom osiedla.
Na ulicy Wika-Czarnowskiego w Gdańsku drugi rok z rzędu w sezonie letnim stoi przyczepa kempingowa. Miejsce jest atrakcyjne, bo stąd do plaży jest około 500 metrów.
– Do przyczepy z pobliskiego mieszkania na parterze ponad głowami pieszych przechodzi kabel elektryczny. Natomiast wieczorami w przyczepie przebywają goście. Niektórzy mówią o tym, że za jeden nocleg trzeba zapłacić 10 zł od osoby – mówi Krzysztof, który poinformował nas o problemie.
Przyczepa dodatkowo zabiera cenne miejsce postojowe.
WSZYSTKO JEST LEGALNIE
Co ciekawe, przyczepa stoi zgodnie z przepisami. Naruszeń nie dopatrzyli się strażnicy miejscy, sanepid, a nawet skarbówka. Nie było podstaw do ukarania. Wszystko odbywa się legalnie, o czym zapewnia właściciel przyczepy pan Rafał.
– Przyczepę przewiozłem tutaj z działki, ponieważ w sezonie chciałem mieć właśnie na działce miejsce. Kabel rozwieszony nad głowami przechodniów służy do ładowania akumulatora. Owszem, miałem gości w przyczepie, czasem ich jednak przewożę na pole namiotowe w Sopocie. Ludzi zwracali mi uwagę, że jakieś leją się fekalia, ale to szara woda, która nie zawiera żadnej chemii. Wcześniej była używana do mycia zębów – przekonuje pan Rafał. – Ktoś mi tu próbuje robić pod górkę – dodaje właściciel przyczepy.
Po naszej prośbie Straż Miejska w Gdańsku ma jeszcze raz sprawdzić oznakowanie na ulicy Wika-Czarnowskiego w Gdańsku. Czy coś się zmieni? Trudno powiedzieć, mieszkańcy powinni uzbroić się w cierpliwość i po prostu czekać na zmianę w przepisach prawa o ruchu drogowym.
POSŁUCHAJ:
Maciej Naskręt