Sąd sądem, a rodzina z Nowego Dworu Gdańskiego wciąż nie ma dostępu do wody [SOS REPORTERZY]

W cyklu „SOS Reporterzy” wracamy do sprawy rodziny z czwórką dzieci z Nowego Dworu Gdańskiego. Właścicielka sąsiadującej z nimi firmy dwa miesiące temu pozbawiła ich wody. Przyłącze znajduje się na działce, którą kupiła.

Sprawą zajmuje się prokuratura, a sąd wydał postanowienie nakazujące pozwanej przywrócenie wody w ciągu dwóch godzin. Sęk w tym, że pismo musi zostać doręczone, a z tym jest problem, bo właściciele firmy wyjechali za granicę.

– Na ten moment nadal jesteśmy bez wody. Państwo Łukasiuk na ostatnią chwilę wyjechali na wakacje, przez co nie było możliwe doręczenie pisma nakazującego im otworzenie wody. To jest złośliwość z ich strony, grzecznie mówiąc. Państwo Łukasiuk powiedzieli, że nic ich nie zmusi do otwarcia przyłącza – przyznaje właściciel mieszkania, Tomasz Czarnecki.

GŁOS WSPÓLNOTY MIESZKANIOWEJ

– W połowie kwietnia pani Łukasiuk przesłała do mnie pismo informujące o tym, że będą robić prace remontowe i chcą, żeby przyłącze zostało przeniesione, ale jednocześnie napisała, że nie wyraża zgody, aby było ono wykonane na terenie wspólnoty – informuje Iwona Grabowska, zarządca wspólnoty mieszkaniowej Żelichowo 2. – Ona chyba liczyła, że pan Czarnecki wybuduje je za własne pieniądze na drodze publicznej. Nawet nie byłoby możliwości podłączenia – dodaje.

Przypomnijmy, że prokuratura prowadzi dwa postępowania w sprawie narażenia ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia oraz cywilne, o przywrócenie posiadania przyłącza wodociągowego.

Jak rozwija się ta sprawa? Posłuchaj całego materiału:

 


Grzegorz Armatowski/pb/mrud

Wracamy do rodziny z czwórką dzieci z Nowego Dworu Gdańskiego. Właścicielka sąsiadującej z nimi firmy dwa miesiące temu pozbawiła ich wody. Przyłącze znajduje się na działce, którą kupiła firma Stolmach. Sprawą zajmuje się prokuratura, a sąd wydał postanowienie nakazujące pozwanej przywrócenie wody w ciągu dwóch godzin. Sęk w tym, że pismo musi zostać doręczone, a z tym jest problem, bo właściciele firmy wyjechali za granicę.
 
– Na ten moment nadal jesteśmy bez wody. Państwo Łukasiuk na ostatnią chwilę wyjechali na wakacje, przez co nie było możliwe doręczenie pisma nakazującego im otworzenie wody. To jest złośliwość z ich strony, grzecznie mówiąc. Państwo Łukasiuk powiedzieli, że nic ich nie zmusi do otworzenia wody – przyznaje właściciel mieszkania, Tomasz Czarnecki.
 
 
– W połowie kwietnia pani Łukasiuk przesłała do mnie pismo informujące o Iwona Grabowska, że będą robić prace remontowe i chcą, żeby przyłącze zostało przeniesione ale jednocześnie napisała, że wyraża zgody, aby było ono wykonane na terenie wspólnoty. Ona chyba liczyła, że pan Czarnecki wybuduje je za własne pieniądze na drodze publicznej. Nawet nie byłoby mozliwości podłączenia – informuje Iwona Grabowska, zarządca wspólnoty mieszkaniowej Żelichowo 2. 
 
 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj