Port lotniczy Gdynia-Kosakowo sprzedany. Spór z Komisją Europejską w sprawie jego finasowania trwa jednak dalej

Gdyńskie lotnisko ma nowego właściciela. Syndyk masy upadłościowej spółki Port Lotniczy Gdynia Kosakowo sprzedał warszawskiej firmie INBAP Intermodal teren przy ul. Zielonej. Do tego nabywca ma prawo zarządzać przez 20 lat 264 hektarami lotniska.

To między innymi budynek terminala General Aviation, współużytkowana z wojskiem droga startowa wraz z oświetleniem nawigacyjnym, baza paliw lotniczych, drogi kołowania i płyty postojowe samolotów, budynek służb lotniskowych oraz droga dojazdowa do lotniska i drogi wewnętrzne. Co istotne, obiektów nie można ani sprzedać, ani przebudować. Kwota transakcji opiewa na ponad 8,6 mln zł.

– Jest to jak najbardziej cena rynkowa – mówi Katarzyna Spychała, wiceprezydent Gdyni. – To wynik tego, co działo się na lotnisku i impasu, który powstał w wyniku decyzji Komisji Europejskiej. Zresztą na razie została złożona oferta, która wedle mojej nieoficjalnej wiedzy, bo nie zapoznałam się z postanowieniem sądu, ma pewne braki, które muszą być uzupełnione. A to w całości zależne jest od Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministerstwa Obrony Narodowej. Na dziś nie wiadomo, co postanowią. Jeśli jednak zgód nie wydadzą, do sprzedaży nie dojdzie – przekonuje wiceprezydent Gdyni.

ABSURDALNY WYDATEK

– Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych niespodzianek i ta transakcja zakończy smutną historię gdyńskiego lotniska, za które mieszkańcy zapłacili prawie 100 mln zł – mówi Marcin Bełbot, gdyński radny Prawa i Sprawiedliwości. – Wydatek od początku wydawał się absurdalny, bo w Gdańsku mamy sprawnie działający i rozwijający się port lotniczy, a jak wiadomo, regionalne lotniska radzą sobie słabo, przynosząc straty. Jestem przekonany, że gdyby gdyńskie lotnisko mogło funkcjonować, byłoby kolejną miejską studnią bez dna – dodaje radny.

DECYZJA KOMISJI

Przypomnijmy, w 2014 roku Komisja Europejska zakwestionowała publiczną pomoc Gdyni i Kosakowa na przebudowę infrastruktury lotniska, co uniemożliwiło jego funkcjonowanie. Chodziło o 91,7 mln zł. Później ta kwota została zmniejszona o 16,5 mln zł, bo KE uznała za zasadne wydanie tych środków na ogrodzenie lotniska i wyposażenie lotniskowej Straży Pożarnej. Komisja Europejska nakazała spółce Port Lotniczy Gdynia Kosakowo zwrot tej kwoty, ale ta nie posiadała takich środków i znalazła się w stanie upadłości. Sądowy spór między Gdynią a KE w tej sprawie wciąż toczy się w Luksemburgu.

ZŁY PROGNOSTYK

– Cieszę się, że udało się lotnisko sprzedać, gdyż autentycznie obawiałem się, że nie znajdzie się żaden inwestor – mówi Tadeusz Szemiot, przewodniczący klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdyni. – Pieniądze uzyskane z transakcji pozwolą na zmniejszenie straty. Chętny był jeden. Jest to podmiot gospodarczy nieznany w Gdyni. A szybki przegląd jego aktywności pozwala stwierdzić, że nie jest to podmiot zajmujący się branżą lotniczą. To zły prognostyk na przyszłość, ale zobaczymy, jak to będzie – przyznaje przewodniczący.

Warszawska spółka INBAP intermodal inwestuje w tereny przy granicy z Ukrainą. W Małaszewicach Dużych buduje właśnie terminal przeładunkowy, m.in. z bocznicami kolejowymi i placem składowania pustych kontenerów. Jakie ma plany wobec gdyńskiego lotniska? Na razie nie wiadomo.

Marcin Lange/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj