Rekordowe zainteresowanie środkami Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych na Pomorzu. Po raz pierwszy w historii programu samorządy wnioskowały o więcej pieniędzy, niż było do rozdania.
Przez ostatnie dwa lata z 42-milionowego funduszu, przeznaczonego do dotowania nierentownych połączeń, wykorzystywano 25 milionów. Jak poinformował Janusz Woliński z Wydziału Infrastruktury Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku, na przyszły rok zabrakło siedmiu milionów. – Patrząc na dotychczasowe nabory w województwie pomorskim, jest pierwszy raz taka sytuacja, gdzie mamy wykorzystane wszystkie środki, a co więcej, trochę zabrało – powiedział.
W ocenie Janusza Wolińskiego przyczyną takiego zainteresowania jest sytuacja epidemiczna. – To na pewno jest wynikiem sytuacji, która jest w tej chwili, związanej z COVID-19. Myślę, że przewoźnicy wywarli większą presję na samorządy, które też chętniej współpracują z przewoźnikami, żeby im pomóc w tej ciężkiej sytuacji – dodał.
PIENIĄDZE DLA 23 SAMORZĄDÓW
Dofinansowanie trzech złotych do każdego kilometra otrzymały 23 samorządy. Warunkiem był 10-procentowy wkład własny w kosztach połączenia. Najwięcej, bo 11 milionów złotych, otrzymał Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego. To też jedyny samorząd, który nie dostał wszystkich pieniędzy, o które wnioskował.
– Z gmin i powiatów dostali wszyscy. Nie dostał wszystkiego marszałek. Wynika to z tego, że ustawa wprost nakazuje udzielać dopłaty gminom, w następnej kolejności powiatom i na końcu województwu. Dlatego województwo, chociaż miało większy apetyt, dostało tylko albo aż 11 z 17 wnioskowanych milionów złotych – tłumaczy Woliński.
Urzędnicy deklarują, że będą wnioskowali o dodatkowe pieniądze z oszczędności w innych regionach. Te będą jednak rozdzielane dopiero w sierpniu. Wśród pozostałych samorządów najwięcej otrzymały powiaty starogardzki (7 milionów złotych) i słupski (6,5 miliona). Urząd chce wnioskować o dodatkowe środki. Rozdzielone pieniądze pozwolą na przejechanie autobusom 16 milionów kilometrów po reaktywowanych lub zmodyfikowanych 384 liniach.
Sebastian Kwiatkowski/am